Rozdział XLIII

214 10 3
                                    

Pov.Elizabeth.
- Masz kogoś na oku - spytała mnie Rebekah.
- Co ty - powiedziałam patrząc na nią z zaskoczeniem, przerywając smarzena mięsa - nie, nie mam - odpowiedziałam.
- A Klaus albo Kol - spytała, po czym począsła brwiami.
- Nie, żaden z nich mi się nie podoba - zaczął mnie po woli ten temat wkurzać.
- Dobra powiedzmy że Ci wierzę - odpowiedziała.
- A może ty masz kogoś na oku - delikatnie szturchłam ją biodrem.
- Jest taki jeden - delikatnie się zarumieniła - Matt Donovan.
- Czemu nic nie mówiłaś wcześniej - miałam do niej pretensje - kręcisz z nim - spytałam.
- Wiec kilka razy się spotkaliśmy i nie tylko - rzekła.
- Ej to weź go zaproś, zrobicie sobie podwójną randkę - zaproponowałam.
- No nie wiem - zaczęła myśleć.
- Raz się żyje dzwoń do niego, a ja zrobię więcej żarełka - tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy.
- Zgodził się - zaczęła się cieszyć Rebekah.
- To super - spojrzałam na nią z uśmiechem - w przedpokoju są kluczyki weź i pojedzi do siebie żeby się naszykować - powiedziałam.
- Czytasz mi w myślach - rzekła ze śmiechem.
Dziewczyna szybko wyleciała by pojechać do domu.
Po chwili połączyłam telefon z głośnikiem, włączając muzykę, przy okazji zaczęłam śpiewać oraz kręcić biodrami.
Nawet nie wiem kiedy zleciał mi tak czas, ponieważ została 40 minut do kolacji.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko poszłam je odtworzyć. Stał w nich Kai.
- Nie no Parker - odrazu powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
Wpuściłam go do domu.
- Uuu ładnie pachnie - rzekł - spaghetti - zapytał.
- Zgadłeś - odpowiedziałam.
- Dobra na poważnie, jesteś umówiony z Lexy. Za razem odbędzie się jeszcze tu randka Rebekah i Matt'a - wytłumaczyłam mu - a teraz nie przeszkadaj. Zaczęłam rozkładać talerze oraz także inne potrzebne rzeczy na stół.
Gdy nasze przyszłe pary zasiadły by porozmawiać ja szybko poleciałam na górę przebrać się w coś czystego oraz ciepłego. Zabrałam szybko kosmatyczkę by zostawić pary samych. Zeszłam na dół, zabrałajać kluczyki od pierworodnej, po czym wyszłam z domu.
Wsiadłam do samochodu pomalowałam się i pojechałam do Mistic Grill. Wyszłam zasiadając przy jednym ze stolików. Podeszł do mnie mlody chłopak.
- Co mogę podać - spytał.
- Burbon - odwróciłam z uśmiechem.
- Wcześniej cię tu nie widziałem. Jestem Matt Donovan - podał mi rękę.
- Miło mi Eli - przerwałam ponieważ coś mi pasowało.
Jeśli tu jest Matt to kto jest u mnie w domu
~~~~~
Dzięki za przeczytanie
Zapraszam do komentowania oraz gwiazdkowania
Pa pa 🥰

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz