148. Eliza i Eros

138 24 9
                                    

Eliza

Kiedy Jeremiasz odjechał poczułam dziwną pustkę. Postanowiłam, że przejdę się kawałek i sprawdziłam telefon czy nie ma żadnych wiadomości, ale nic. Ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Włożyłam słuchawki w uszy i puściłam piosenki, których słuchał Jeremiasz.

Rozmarzyłam się nas wspomnieniami z wycieczki. Obrazy, które przelatywały mi przed oczami niczym błyskawice były takie miłe, ale najbardziej zapamiętałam błękitne i zmęczone oczy magistra Jeremiasza Żebrowskiego.

Eros

Nie było mowy, żeby czekał z pracą do wtorku. Wybrałem numer Joanny.

- Dzień dobry, a raczej dobry wieczór. – powitała mnie moje agentka.

- Dobry wieczór. Załatw jutro, aby modelka pojawiła się w pracowni o dziesiątej. – powiedziałem rozkazująco.

- A cóż to? Wena przyszła?

- Tak. Możesz to załatwić?

- Nie wiem, bo nie wiem czy nie ma innych zleceń, poza tym to bardzo krótki termin zmian, jest już po dwudziestej. Zastanów się czy…

- Jak ty to powiedziałaś? „ Ty żądasz ja dostarczam?” To teraz dostarcz mi to czego żądam.

- Uuu lubię jak jesteś taki stanowczy. – mruknęła Joanna.

- Wiem. Jutro w pracowni o dziesiątej, ma być gotowa, ty też.

- Ale przecież ty…

- Nic nie mam jutro. Nie ma nic ważniejszego niż rzeźba. Załatw to i daj mi znać. Śniła mi się i chcę się upewnić, czy wygląda tak, jak widziałem ją we śnie. – powiedziałem już bardziej rozmarzonym głosem.

- No dobrze, ale jak nie będzie mogła to co mam zrobić?

- Ty już wiesz co, ale ma być. Dobranoc.

- No dobrze, dobranoc mistrzu, aż mam ciary wiesz?

- Wiem, znam cię. Do jutra. – powiedziałem i się rozłączyłem.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz