80. Jeremiasz

141 33 23
                                    

Pożegnałem się z Elizą przy „Nowym świecie". Zapytała mnie, czy może mnie odprowadzić na taksówkę i chętnie się zgodziłem. Naprawdę dobrze nam się rozmawiało i mimo późnej pory, wcale nie byłem zmęczony. Wręcz przeciwnie czułem cały czas jak Eliza czerpie ode mnie wiedzę, ale jedocześnie dzieliła się ze mną niesamowitą, życiodajną energią. Przez jej entuzjastyczne podejście wyczuwałem, że musiała być bardzo młoda, ale nie miałem odwagi zapytać jej o wiek.

Okazało się, że kiedy rzeczywiście schodziłem tonu wykładowcy i wszechwiedzącego nauczyciela z Elizy wychodziła wesoła i lubiąca żarty dziewczyna, która dość szybko wyciągała wnioski z tego co jej mówiłem.

- Więc uważasz, że Picasso inspirował się Vincentem.

- Tak, jak najbardziej. Jego pierwsze obrazy są także w odcieniach niebieskiego i są dość depresyjne, odszukaj je sobie w sieci już w domu „Stary gitarzysta" czy „Niebiski akt" są piękne i mają w sobie emocje, których tak szukasz w sztuce.

Kiedy skoczyłem mówić doszliśmy z Elizą do postoju taksówek o czym o ona mnie poinformowała.

- No to życzę dobrej nocy. – powiedziałem i wyciągnąłem do niej dłoń. Po chwili poczułem dotyk jej skory. Miękki, ciepły i delikatny.

- Dobranoc i dziękuję za dzisiaj.

- Ja także. – powiedziałem kiedy już wsiadałem do samochodu – Czy...?

- Tak? – zapytała niepewnie.

- Czy możesz mi napisać, że bezpiecznie dotarłaś do domu, jest późno, trochę się rozgadałem, przepraszam.

Eliza odpowiedziała od razu i to bardzo radośnie.

- Jasne, napiszę, to do przeczytania. – dodała.

- Do odsłuchania. – użyłem analogicznego słowa, do jej.

- No tak, ty odsłuchujesz wiadomości. – powiedziała zakłopotana. – Uwaga zamykam drzwi. – poinformowała mnie i tak też zrobiła.

Podałem kierowcy adres i wsparłem głowę wygodnie na zagłówku.

- Długi dzień? – zapytał kierowca.

- Bardzo długi. – odparłem zamykając oczy.

- Ale za to jak zakończony z ładną dziewczyną.

- Dziękuję, niestety nie moja. – żartowałem z czegoś, co w jakiś sposób wywołało we mnie żal, ale dopiero kiedy powiedziałem to na głos.

- Może teraz nie, ale może będzie. – dokazywał rozweselony kierowca. Chciałem odpowiedzieć co naprawdę myślę, że taka kobieta nie miałaby co ze mną zrobić, ale powiedziałem tylko od niechcenia.

- Może kiedyś... Może kiedyś...

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz