Jeremiasz
Jedzenie ostryg z Eliza było dla mnie doznaniem, którego się nie spodziewałem. Za każdym razem komentowała to jak przykłada ostrygę do ust, albo odliczała, żeby robić to razem. Była rozbawiona i wesoła, co zapewne poniekąd zdziałał szampan. Ja musiałem uważać z alkoholem, ale ona mogła się bawić. Mimoza i kilka łyków do ostryg nie działały na mnie, ale wolałam uważać.
Kelner przeniósł główny posiłek.
- Przepraszam, ale dla pana pozwoliłem sobie wybrać filet z dorsza, jednak proszę uważać, wiadomo jak to z rybami. - uprzedził mnie uczciwie co uznałem za wyjątkowo dbałość o gości. Musiał mnie obserwować, jak Eliza pomaga mi z muszlami.
- Naprawdę dziękuję. - powiedziałem szczerze. Zapach ryby dotarł do moich nozdrzy i zrobiłem się naprawdę głodny.
- Dla pani dorsz grillowany w całości. - kelner zaprezentował słownie danie dla Elizy.
Powiedziała dziękuję i zwróciła się do mnie.
Sztućce są wiadomo, gdzie, tylko uważaj, bo zawinięte są w serwetkę. Pomóc ci?
- Nie dziękuję. Poradzę sobie.
- Dobry wieczór. - usłyszałem nagle i z wrażenia sztuce wypadły mi z rąk. Były ciężkie, a uderzając podłogę, która była z jakoś kamienia bądź gresu zrobiły niesamowitego hałasu.
Zrobiło się nie lada zamieszanie. Nagle usłyszałem koło siebie głos Elizy, Partyka i Joanny razem mówiących o tym, kto pomoże mi podnieść sztućce. Potem Patryk, który mówił do Joanny, że mogli zostać u niej, a zaraz potem kelnera, który pojawił się nowym zestawem, który odebrała od niego prawdopodobnie Eliza. Nie mogłem znieść tylu głosów na raz, więc zatkałem uszy i czekałem aż się uspokoją.
- Dość. - powiedziałem podniesionym głosem.
Osoby dookoła mnie zamilkły. Moje uszy podrażniło jeszcze kilka uderzeń szpilek o podłogę, a potem kopnięcie pod stołem.
- Przepraszam. - powiedziała szybko Eliza z przerażaniem w głosie.
- Nie szkodzi, to ja przepraszam. - odpowiedziałem.
- Joanno co ty tutaj robisz? - zapytałam spokojnie, ponieważ doskonale wiedziałam po co przyszła, zapytanie było czystą formalnością.
- Pomyślałam, że wpadniemy się pożegnać, jutro wjeżdżamy do Pragi i nie wpce aż do wtorku.
- Jeremiaszu spokojnie, tylko się pożegnamy i pójdziemy. - dodał Patryk.
- Ale ja jestem spokojny. Może zjecie z nami w takim razie? - zaproponowałem.
Zrobiłem to z jawną premedytacją. Joanna i tak by się nie dała odprawić, a tak skoro już jest taka nachalna, to niech zobaczy jak dobrze bawiłem się z Elizą. Wspomniała dawnego Erosa, to go dostanie w pełnej okazałości. Musiałem się tylko hamować po jednym względem: była z nami Eliza i nie chciałem, aby zmieniła o mnie zdanie.
- Dziękujemy za zaproszenie. - powiedział niepewnie Patryk.
- Widzę, że wybrałeś ten sam stolik co zawsze. - skomentowała Joanna w swoim stylu.
- Stolik, restaurację, nawet, muzyka gra ta sama, dlatego tak lubię to miejsce. - przyznałem to, co naprawdę czułem w tej chwili siedząc tutaj z Elizą. Usłyszałem, jak Joanna zwraca się do kelnera, aby dostawił dwa krzesła i nakrycia. Nie wiedziałem która była godzina i nie chciałem ostentacyjnie sprawdzać zegarka.
- Przeproszę was, ale muszę to toalety.
- Pójdę z tobą. - zaproponowała standardowo Joanna.
- Ja pójdę. - rzucił Patryk i podszedł do mnie od razu złapać mnie pod rękę.
CZYTASZ
Sztuka zmysłów
Chick-LitCo może mieć wspólnego młoda modelka o pełnych kształtach i wykładowca z akademii sztuk pięknych ? Ona znana w wielu kręgach i rozchwytywana do reklam. Osoba publiczna i nie koniecznie zawsze lubiąca być na tapecie. On przystojny, elkwetny, znając...