158. Eliza i Jeremiasz

174 25 39
                                    

Eliza

Śmiech Jeremiasza był zaraźliwy. Kiedy zdjął okulary i zaczął przecierać oczy przyglądałam u się uważnie jak spod zamkniętych powiem płynęły mu łzy ze śmiechu. Nie mogłam przestać się na niego gapić, jak jego wąskie usta rozciągały się w uśmiechu, a całe ciało drżało z radości. Był w tym momencie taki beztroski i szczery w tym wszystkim.

- No dobrze, chciałem zapytać czy mimo tego, że jesteś taka zmęczona pójdziesz ze mną na wystawę w piątek?

Jego pytanie mnie zaskoczyło. Zupełnie wyszło mi to z głowy i nie wiedziałam czy powinnam iść na ta wystawę choćby z tytułu tego co się dzisiaj stało, ale z drugiej strony sama Joanna zapraszała mnie na nią i prosiła żeby namówić Jeremiasza.

- Jasne, bardzo chętnie, ale ze razem?

- Tak, razem.

- Czy to znaczy? To właśnie co to znaczy?– dopytałam, aby mieć pewność.

- To znaczy, ze przyjadę po ciebie taksówką, odbiorę spod domu, pojedziemy do galerii i potem także odwiozę się do domu, może być?

No i tu mnie miał. Trochę się bałam, że przez to ze wystawa jest jakiegoś bardzo znanego artysty, to będą tam ludzie z branży, z mojej branży i Jeremiasz dowie się co naprawdę robię. O Erosie nie mogłam mu powiedzieć, ale mogłam powiedzieć chociaż kim jestem w agencji. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam go okłamywać, bo co będzie jak dowie się na miejscu, kiedy zrobią nam fotki, albo co gorsza o cos mnie zapytają.

- Jeremiaszu…

- Yhm… - powiedział wkładając frytkę do ust. Był całkowicie wyluzowany. Jego postawa trochę mnie zaskakiwała, ale nad morzem tez taki był, więc teraz, albo nigdy… raz kozia śmierć – pomyślałam.

- Jeśli chcesz iść tam ze mną to bardzo mi milo, ale musisz cos wiedzieć.

- Zamieniam się w słuch.

- Bo ja… Ja pracuję w agencji modelek Zofii Kamińskiej, znasz to nazwisko?

- Nie, wybacz, ale nie śledzę trendów modowych ani modelek , sama rozumiesz. – wskazał na okulary. Jednak jego ubiór mówił mi cos zupełnie innego. Nie zamierzałam drążyć tematu jego ubrań tyko powiedzieć prawdę.

- Ja jestem… Ja pracuję jako… Modelka. – wydukałam w końcu.

- No dobrze i co w związku z tym? Każdy gdzieś pracuje, ale teraz przynajmniej wiem, co robisz i czym się zajmujesz.

- To dlatego nie mogłam brać udziału w twoich zajęciach, bo ludzie, którzy prawdopodobnie śledzą moje profile na social mediach mnie rozpoznali, a ja nie chciałam być tam w centrum uwagi niczym panda w zoo.

- Rozumiem, naprawdę, ale co to ma wspólnego z piątkowym wyjściem? – wziął kolejną frytkę.

- Że jeśli ten Cyprian jest tak znany jak mówią, to będzie tam tak samo sporo ludzi, którzy będą robić zdjęcia wszystkim którzy tam będą ja na wystawie Erosa, teraz rozumiesz?

- Czy to znaczy, ze wstydzisz się ze mną pokazać? – zapytał. Wpadłam w panikę.

- Nie, nie… Ja po prostu nie chcę cię narażać na to całe … szambo. Mam wrażenie, że nie przepadasz za tłumami i wolisz raczej trzymać się na uboczu dlatego ci to mówię.

Jeremiasz

Szczerość Elizy mnie dobiła. Ona przyznała się kim jest mimo, że nie musiała, ja kłamałem. Jednak rozumiałem czego się bała. Sam zostałem Erosem z chęci pozostania w cieniu mojego pseudonimu oraz talentu i nic chciałem, aby ludzie interesowali się mną, moim życiem prywatnym i wszystkim tym co chcieliby wiedzieć, gdyby Eros był osobą publiczną. Okłamywać ludzi z zewnątrz, którzy nic dla mnie nie znaczyli było łatwo. Kłamać osobie z którą chciało się cos więcej niż tylko rozmów o sztuce to zupełnie inna bajka. Jednak nie mogłem jej teraz tego powiedzieć. Musiałem wszystko przemyśleć i zastanowić się, aby mój plan się udał.

- Nie martw się, wejdziemy do galerii tylnym wejściem nie musisz się ze mną pokazywać. – uśmiechnąłem się pod nosem. Nie chciałem żeby się martwiła. Nie mogłem jej powiedzieć prawdy, ale mogłem zrobić cos innego. Pokonać swoją niechęć do ludzkich rozmów o niczym oraz przebywania w tłumie i iść tam z nią. Mogłem pokonać własne lęki i słabości, tylko po to, żeby uszykować grunt pod wyznanie jej prawdy, kiedy przyjdzie odpowiedni moment. Tylko czy taki kiedykolwiek nadejdzie? Nie chciałem o tym teraz myśleć. Chciałem się cieszyć jej obecnością.

- To nie to, nie mów tak. – jęknęła Eliza jak dziecko. – to nie tak, dlaczego?

- Oj Eliza, Eliza coś czuję, że to będzie wspaniały wieczór – przyznałem i powiedziałem to ze szczera nadzieją, że tak właśnie będzie. Wiedziałem, że to, że pojawię się z Elizą i to na tak ważnej dla Joanny wystawie pokaże mojej przyjaciółce, ze Eliza jest dla mnie ważna. Może wtedy zrozumie i przyzna się co tak naprawdę zrobiła. Ponieważ obawiałem się, że zaplanowała sobie, aby rezultaty ze współpracy z Eliza były takie same jak z Ulą. Jeśli tak było, to Joanna nie tylko mnie okłamała, ale zrobiła coś o wiele gorszego.

Rozmowa Elizą zeszła na temat szkła, z którego miały być wykonane piątkowe dzieła sztuki.

- Będziesz mógł dotykać tych rzeźb? – zapytała Eliza z zaciekawieniem. Chyba w między czasie podjadała frytki.

- Pewnie tak, Joanna zawsze pozwala mi na takie rzeczy, ale nie robię tego publicznie, raczej zanim zacznie się wystawa, albo jak już wszyscy wyjdą, zamiast tego bardzo chętnie posłucham, jak ty opiszesz mi poszczególne eksponaty.

- No, ale wtedy rzeźbę Erosa dotykałeś przy ludziach.

- Joanna uwielbia urządzać przedstawienia wie, że … - zatrzymałem się, aby nie wyznać jej prawdy przypadkiem sam. – Znam styl Erosa, to znaczy nie znam go osobiście, ale kiedy Joanna zaczynała z nim współpracę, to już wtedy pokazywała mi jego rzeźby.

Mam nadzieję Elizo, że zrozumiesz, dlaczego musiałem kłamać, jeśli prawda wyjdzie na jaw. – powiedziałem do siebie w myślach.

- Fajnie tak znać się na sztuce, umieć ją interpretować i rozumieć przed wszystkim.

- Elizo, każdy w danym obrazie, rzeźbę, jakiejś formie , szkicu i wszystkim tym co powstaje z ludzkiej wyobraźni… każdy interpretuje to inaczej. W jednym obrazie, na którym będzie naga kobieta, ktoś zobaczy nagą kobietę, a ty zobaczysz kobietę odartą z intymności bądź prywatności. Wyraz twarzy tej kobiety, jej ułożenie ciała, to wszystko może być inaczej zinterpretowane przez człowieka. Nie ma uniwersalnego piękna na świecie i nie ma uniwersalnej sztuki dla każdego. Można kochać piękno, ale nie koniecznie je rozumieć, można płacić za dzieła sztuki miliony, ale nie konieczne je doceniać, można kochać w życiu cokolwiek, ale nie rozumieć tego jako wartości. Najważniejsze jest, że chcesz obserwować, chcesz coś poznać i pragniesz tego jak widzę… nawet bardzo, a ja chętnie ci pokażę to co będziesz chciała. Nie poddawaj się i zaufaj własnemu instynktowi.

- Chyba oszalałeś, ja nie ufam sobie nawet jak idę do sklepu i wybieram jabłka, aby wybrać najlepsze, a do dopiero ufać własnemu instynktowi w kierunku sztuki.

- Sztuka jest jak… Ludzie. Są różne odmiany piękna i charakteru, najważniej o znaleźć to co jest piękne dla ciebie. Nikt nie musi rozumieć twojego wyboru, ale powinien go szanować i ufać ci, że to jest dla ciebie dobre.

- No właśnie, tylko ja nie znam się na ludziach, nie raz zostałam oszukana i wykorzystana, więc teraz naprawdę uważam i wolę nie mieć znajomych, niż mieć takich co mnie i tak w końcu okłamią.

Jej wyznanie sprawiło, że znowu pomyślałem o moim kłamstwie i podjąłem ważną decyzję. Nie ważne co i jak się ułoży. Będę musiał powiedzieć jej prawdę, tylko naprawdę chcę się do tego przygotować.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz