185. Jeremiasz i Eliza

253 31 102
                                    

Jeremiasz

Jako, że wcale nie czułem się lepiej to zjadłem na obiad pierogów i zostałem w łóżku. Słuchałem audiobooków, jadłem i leniuchowałem. Byłem na spacerze z psem i musiałem przyznać, że mimo złego samopoczucia, po raz pierwszy od dawna odpocząłem, jak należy.

Wiadomość, którą wysłałem do Elizy nie doczekała się jej odpowiedzi, ale to nic. Już samo to, że byłem w niej bardziej sobą sprawiało, że czułem się lepiej we własnym ciele. Przypomniałem sobie jednak, że miałem zapytać Joannę o glinianą rzeźbę. Miałem wybrać jej numer telefonu, ale zadzwoniła moja mama.

- Dobry wieczór mamo i jak się czujesz? – zapytała od razu.

- Dobrze mamo. – skłamałem, ponieważ nie chciałem słuchać jej wymówek, że do mnie przyjedzie.

- Smakowały ci pierogi?

- Tak, dlaczego pytasz?

- Joanna była u mnie i wzięła dla ciebie kilka porcji.

No tak. Mogłem się domyślić, że to pierogi mojej matki. Nikt nie robił tak dobrego serowego farszu jak ona.

- Dziękuję mamo. – powiedziałem niczym najbardziej posłuszny syn pod słońcem.

- Jeremi mam do ciebie pytanie, bo Joanna wspomniała, że nie chcesz wrócić do pracowni. Czy coś się dzieje? Mogę ci jakoś pomóc?

Wziąłem głęboki wdech. Wiedziałem, że moja przyjaciółka nie wytrzyma i wtrąci moją mamę w coś, co nie było jej sprawą.

- Mamo sprawy pracowni, rzeźbienia i tego co z tym związane to sprawy między mną, a Joanną. Nie angażuj się proszę w to, ponieważ chciałbym, abyś była po mojej stronie, a nie Asi. Ten jeden raz proszę cię; zrób to dla mnie.

- Dobrze synu, ale martwię się. Asia była taka zatroskana. Ona naprawdę się o ciebie martwi i wyczułam…

Mama nie dokończyła, bo to właśnie Joanna próbowała się do mnie dodzwonić.

- Mamo będę kończył, bo Joanna właśnie do mnie dzwoni, to zapewne pilne. Dziękuję za pierogi dobranoc.

Zakończyłem rozmowę i odebrałem telefon od Joanny.

- Nie! Nie wytrzymam! – krzyknęła mi do ucha tak, że o mało nie rozwaliło mi bębenków.

- Nie krzycz i nie emocjonuj się. Co się stało?

- Czy ty wiesz co wymyśliła sobie ta cała Elizabeth?

- Nie. Nie wiem, ale zapewne zaraz mi powiesz. – podsumowałem ze stoickim spokojem.

- Ona nie chce mnie na sesjach, rozumiesz coś z tego?

Joanna była wściekła jak osa. Jej piskliwy głos dał mi jasno do zrozumienia, że jej się to nie podoba. Ja miałem w głowie jedno: mała spryciara.

Postanowiłem udawać głupiego, no bo nic innego mi nie pozostało.

- Jak to sama?

- Tak. Nawet opracowały plan z tą jej agentką, jak by to miało wyglądać. Ponieważ nie możecie się komunikować, to wymyśliła, że przerwę będzie miała co godzinę, żeby skorzystać z toalety czy zjeść. Informacje między sobą możecie wymieniać na karteczkach. No i najlepsze pod słońcem; w pokoju mają się znajdować Jeżyki w różnych smakach. No zaraz nie wytrzymam. Dupa księżniczki musi być dożywiona czekoladą z tych pieprzonych ciastek. Zaraz mnie szlag trafi.

Nie wiedziałem, dlaczego, ale wściekłość Joanny zaczynała mnie bawić. Nie podobało mi się tylko, że obrażała w swoich wypowiedziach Elizę.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz