37. Eliza

188 34 4
                                    

Nie miałam pojęcia jak będzie wyglądać pierwsze spotkanie z Erosem, bo Joanna w umowie wymieniła najważniejsze kwestie dotyczące samej pracy oraz pozowania i dotyku. Reszty miałam się dowiedzieć na miejscu.

Stresowałam się odrobinę przez to, że widziałam się wczoraj z Jeremiaszem. Nie wiedziałam, czy powinnam jej powiedzieć, że się z nim spotkałam. Jeremiasz też nie powiedział jej przez telefon z mojego imienia, więc nie miała pojęcia, że to ja byłam ta kobietą w kawiarni. Powiedział tylko, że jest z kobietą. To znaczy, że Joanna nie mogła być jego partnerką. Albo Joanna doskonale wiedziała, że to ze mną rozmawiał i uznała, że nie ma się czego obawiać, bo jestem dla niej żadną konkurencją. Joanna była piękną i bardzo stylową kobietą. Tylko dlaczego był dla niej taki nie miły i chciał ją zbyć? Może nie chciał mówić Joannie, że spotyka się kimś, kto jest zwyczajnie głupi i gruby.

Moje myśli pędziły w mojej głowie z prędkością światła. Nie wiedziałam jak mam się zachować przez to wszystko. Tym bardziej, że Joanna nie pozwoliła mi mówić, że współpracuję z Erosem, czyli nie mówiła raczej o tym nikomu. Czy Joanna i Jeremiasz nie byli sobie tak bliscy jak myślałam? Moje myśli uleciały, jak tylko podjechałyśmy z Zosią pod dom Joanny, bo zwyczajnie mnie zatkało z wrażenia.

Dom agentki Erosa wyglądał bardzo luksusowo już na zewnątrz. Ogromna willa składająca się z trzech wielkich sześcianów, niczym połączone ze sobą kostki i płaskie dachy.

Śnieżnobiała elewacja i grafitowe okna współgrające z nią w idealnej harmonii. Dookoła ogromny ogród, ale bez roślin zielona, gęsta i bardzo dobrze zadbana trawa otaczała biały dom. Główny sześcian budynku znajdował się po środku dwóch mniejszych i był wyższy. Chyba mieściła w sobie dwa pietra.

Joanna powitała nas przed domem i wprowadziła do środka. Wnętrze wyglądało jeszcze bardziej okazale. Śnieżnobiałe ściany, podłoga z białego marmuru i wszystkie meble były także białe. Sterylnie i zimno, jak w jakimś prosektorium.

Starałam się nie rozglądać, ale nie dało się, ponieważ na ścianach w domu Joanny wisiały obrazy, a właściwie rysunki wykonane chyba ołówkiem. Na każdym z nich był jakiś mężczyzna, ale nie było widać jego twarzy. Najczęściej stał na środku jakiegoś pomieszczania, a raczej pracowni. Na jedynych były kobiety podobne formą do rzeźb Erosa, a na innych i męska i kobieca postać w różnych pozycjach, ale nie jakichś zdrożnych. Bardziej to wyglądało jakby mężczyzna cos wyjaśniał kobiecie, albo ją... dotykał.

Nie mogłam oderwać oczu od tych szkiców. Sylwetka mężczyzny, była oddana bardzo dokładnie wyglądając jak bez ubrania. Było widać zarys mięśni pleców i pośladków. Najciekawsze było to, że nie był on nagi. Chyba miał na sobie jakiś strój biegacza, czy coś w tym stylu. Jeszcze bardziej zaskoczyła mnie ogromna rzeźba, która stała przy oknie wielkiego salonu.

Kobieta w półleżącej pozycji oparta na rękach z dumnie wypiętą piersią. Kiedy Joanna pokazywała nam dom i przestrzeń w której możemy się poruszać, nagle zapytała.

- Piękna co?

Widziałam o co pytała i nie było sensu udawać.

- Piękna.

- To jedna z pierwszych rzeźb Erosa, znałam modelkę. - puściła mi oko.

Nie miałam odwagi zapytać, kto nią był, ale rzeźba pomalowana na biało zdawała się wyginać coraz bardziej przez co wyglądała jak żywa i bardzo ponętna sylwetka kobiety.

Joanna wprowadziła nas po schodach na kolejne piętro. Miałam rację, patrząc z zewnątrz, że główny budynek łączący dwa mniejsze miał dwa piętra. Weszłyśmy do niewielkiego pokoju, gdzie wszystko wyglądało na specjalnie przygotowane, abym mogła z niego skorzystać.

- Tutaj możesz się przygotować do sesji. Kombinezony, które wiszą na wieszakach, są uszyte według wymiarów jakie podała nam Zosia na pierwszym spotkaniu. Dopasujemy je do ciebie wiązaniami, ale z pewnością będą dobre.

- Skąd wiedziałaś, że się zgodzę już wtedy? - zapytałam niepewnie rozglądając się po niewielkim pokoju.

- Droga Elizabeth, jeszcze żadna modelka nam nie odmówiła. Czy użyłaś kosmetyków jakie ci poleciłam?

- Tak, jak prosiłaś i możesz się do mnie zwracać moim prawdziwym imieniem.

- Świetnie, a co do imienia, zostanę przy Elizabeth jeśli pozwolisz. W takim razie kilka spraw organizacyjnych. Dzisiaj Eros nie będzie cię dotykał. To ja muszę najpierw na ciebie popatrzeć. Ja zrobię sobie szkic twojego ciała...

- Rysujesz?

- Tak, w końcu studiowałam na akademii sztuk pięknych. To co widziałaś na ścianach na dole, to moje prace.

- Są... - przyznałam.

- Osobliwe, wiem. W większości to Eros, podczas pracy, bądź jego modelki oraz oni razem, ale do rzeczy; kiedy już zrobię twój szkic i trochę przyzwyczaisz się do bycia tutaj z zasłoniętymi oczami, wtedy to ja cię dotknę i pokażę ci jak to będzie wyglądać. Nie ma się co denerwować. Jak mówiłam, Eros nie wiem kim jesteś i jak wyglądasz. To wszystko na tym polega, że Eros wyczuwa ciało modelki, a nie patrzy na nią. Jego dotyk to dosłownie muśnięcia, które przez kombinezon są ledwo wyczuwalne.

- I to jest najgorsze... - przewróciłam oczami.

- Elu, teraz jest najlepszy czas żeby się jeszcze rozmyślić, ale dodam ci otuchy... jeszcze żadna się nie rozmyśliła, a nie było ich wiele, ponieważ Eros bardzo uważnie dobiera swoje modelki Wprowadzę cię do pracowni, was obie w sumie. Zosiu dla ciebie jest przygotowany fotel koło mojego krzesła , natomiast ciebie Elu ułożymy na specjalnym łóżku. Jest wygodne i można na nim leżeć godzinami. Sprawdziłam to osobiście, a jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o wygodnie spanie. - uśmiechnęła się Joanna. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę testowała to łóżko i w jaki sposób? Czyżby rzeźba na dole to była ona? Nawet nie wiedziałam, kiedy z moich ust padło pytanie.

- Pozwałaś mu kiedyś?

- Hmm, jak myślisz? - zapytała zadziornie. - No dobrze my z Zosią wyjdziemy, a ty się przygotuj. - powiedziała Joanna, nie udzielając odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie.

Moja przyjaciółka i Joanna wyszły. Rozejrzałam się uważnie po niewielkim pomieszczaniu z oknem. Wieszak, na którym mogłam zostawić swoje ubrania, lutro, niewielka kanapa w bardzo jasnym szarym kolorze, a obok niej biały stolik. Naprzeciwko kanapy przy ścianie znajdował się niewielki blat ze zlewozmywakiem, a na nim czajnik, kila rodzaj herbaty, mały ekspres o kawy na kapsułki , mleko i... moje ulubione jeżyki. Ciekawe skąd się tu wzięły? Postanowiłam zjeść jednego dla pozbycia się stresu. Od razu wzięłam jednego i zaczęła żuć.

Obok jeżyków stało duże opakowanie gumy do żucia. No tak, żadnych zapachów, ale mięta już jest była okej?

Dziwne.

Dotknęłam kombinezonu. Był miękki, a jego struktura gładka jak jedwab, w końcu z niego były. Nigdy nie dotykałam tak delikatnego i gładkiego materiału. Myślałam, że kombinezon będzie obcisły, a właściwie kombinezony, bo było ich kilka. Były raczej luźne i zwisały z nich sznureczki. Nie wiedziałam do czego służyły, ale domyśliłam się, że to o nich mówiła Joanna. Wzięłam kolejne ciastko, a potem umyłam ręce i wzięłam się za przybieranie.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz