172. Eliza i Jeremiasz

158 27 95
                                    

Czwartek


Eliza

Kiedy rano wstałam pomyślałam, że chciałabym się poczuć jak prawdziwa studentka, dlatego na uczelnię postanowiłam pojechać autobusem. Przeszłam się do przystanku, wsiadłam w pięćset trzy. Planowałam wysiąść przy ulicy Foksal, żeby kupić sobie po drodze kawę na wynos. Uznałam, że poranny spacer dobrze mi zrobi.

Jadąc autobusem rozmyślałam, jak będzie wyglądał mój dzień na uniwersytecie jako nielegalna studentka i chciało mi się śmiać. Jak zawsze słuchałam muzyki, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran, dzwonił Jeremiasz.

- Dzień dobry. - powiedziałam od razu.

- Dzień dobry Elizo. Gotowa na bycie studentką?

- Nie wiem, nadal uważam, że to nie jest najlepszy pomysł.

- Daj spokój, nawet jeśli się wyda, to zawsze mogę im powiedzieć, że jesteś moja osobistą opiekunką.

- Jeremiaszu, dla ciebie to śmieszne, a ja przeżywam, że oboje poniesiemy konsekwencje tego głupiego pomysłu.

- Nic się nie stanie, ale możesz mi opisać, jak jesteś ubrana, żebym w razie czego wiedział kogo bronić jak mi ktoś opisze jakąś młodą przestępczynię, która chciała wtargnąć na moje zajęcia. - roześmiał się w głos.

- Nie pomagasz. - mruknęłam udając obrażoną, ale też chciało mi się śmiać, kiedy opisał to co w zasadzie nigdy się nie wydarzy. - Wyglądam jak przeciętną studentka. - dodałam.

- To znaczy? Nie wiem, jak wygląda „przeciętna studentka". Sama rozumiesz...

- Oj przepraszam.

- Nie szkodzi, naprawdę, więc? Opiszesz i jak wygląda ta "przeciętna studentka"?

- Hmm... Założyłam niebieską, trochę za dużą bluzę z kapturem...

- O mój ulubiony kolor, i co dalej?

- Bluzę z napisem na przodzie „School time", czarne legginsy, trampki i na głowie mam czapeczkę z daszkiem żeby moja twarz nie była taka widoczna. Włosy związałam w kucyk, no i oczywiście mam plecak, do którego na wszelki wypadek włożyłam wielki zeszyt i kilka długopisów, gdyby chcieli mnie przeszukać. Czy dobrze się przygotowałam pani profesoze?

Jeremiasz

Wyobrażałem sobie Elizę jako uczennicę z prawdziwego zdarzenia i w całym tym obrazku brakowało mi tylko jednego: jej twarzy. Nie miałem jednak odwagi jej zapytać o jej opis, więc jeszcze musiałem jakoś wytrzymać bez tej informacji.

- Naprawdę masz taki napis na bluzie?

- Tak.

- Czyli jesteś gotowa na naukę?

- Zawsze. - odpowiedziała rezolutnie.

- Świetnie, ja już jestem na uniwersytecie, więc zobaczymy się i usłyszymy na wykładzie tak?

- Tak jest panie profesoze.

- Do widzenia Elizo.

- Do widzenia.

Rozłączyłem rozmowę i oparłem się wygodnie na fotelu w moim pokoju akademickim. Rozmarzyłem się o mojej "nielegalnej studentce" i jej wyglądzie. Wczorajsza uwaga Joanny nadal grała mi w głowie.

Moja przyjaciółka była piękną kobietą. Smukłą, zadbaną i przede wyrzyskim cholernie inteligentną, ale nie była dla mnie. Wiedziałem to od dnia, kiedy między nią i mną nawiązała się niezwykła relacja w którą wkroczył Patryk.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz