190. Eliza i Jeremiasz

162 31 43
                                    

Eliza

Weszłam do domu wściekła jak osa. Jadąc taksówką poprosiłam kierowcę zęby podjechał do McDonalda i kupiłam sobie największy zestaw Big mac jaki mieli, ciastko z jabłkami, lody oraz truskawkowego szejka. Tak zaopatrzona weszłam do domu. Mamie kupiłam tylko frytki, bo to jedyne co jadała z tego miejsca.

- Dziecko ty to zamierzasz zjeść? - zmierzyła mnie, kiedy rozłożyłam wszystko na stole w kuchni.

- Nie, nie wszystko, jedna porcja frytki jest dla ciebie. - powiedziałam i włożyłam sobie kilka pasków ziemniaków do usta zapijając Spritem zero. Co za głupota, tyle kalorii na raz, ale sprite musi być zero.

- Eliza stało się coś?

- Nie, nic. - odparłam otwierając pudełko z moim ulubionym hamburgerem.

- Eliza będzie cię bolał od tego brzuch, ostrzegam. - pogroziła mi palcem mama.

Wiedziałam, że mama miała rację, ale miałam to gdzieś. Moje emocje wzięły nade mną górę. Wolałam fizyczny ból żołądka z przejedzenia niż ten mentalny siedzący w głowie i sprawiający, że chciało mi się płakać.

- Mamo czy kiedykolwiek żałowałaś, że zostawiłaś tamtego chłopaka tam nad jeziorem i wybrałaś tatę? - zapytałam patrząc w pudełko z hamburgerem.

- Eliza, skąd to pytanie?

- Pytanie, jak każde inne. Żałowałaś?

- Nie. Przeżyłam z twoim tata wspaniałe chwile. Kochaliśmy się bardzo...

- Ale kłóciliście się, ciągle o ten dom. - przypomniałam.

Mama westchnęła i umoczyła frytkę w ketchupie.

- Eliza kłóciliśmy się, bo nam zależało. Tacie zależało, żebyśmy miały dom. Tata... Był specyficzny, ale dbał o mnie o ciebie jak mógł.

- Dlaczego zawsze mówiłaś „ten przeklęty dom"? - zapytałam z pełnymi ustami.

- Ponieważ przez ten dom tata spędzał z nami mniej czasu, a ja naprawdę chciałam, żeby było tak, jak było między nami zanim zaczęła się ta budowa. Tata pracował więcej nie tylko na etacie, ale i na budowie, żeby dać nam więcej materialnych rzeczy, a ja chciałam jego, żeby był z nami w domu. My kobiety potrafimy być bardzo samolubne Elizo. - spojrzała nagle na okno. - Wydaje nam się, że mężczyźni powinni być dla nas i tylko dla nas, że tylko my mamy marzenia i tylko my kobiety wiemy co to miłość, bo czytamy romanse i chcemy mężczyznę z takich romansów. Jednak życie to taki romans, gdzie to ty jesteś jego główną bohaterką i nikt ci twojego życia nie napisze za ciebie. Nie ma pisarza, który wyznaczy ci kierunek i podaruje idealnego mężczyznę. To nie baśń, która kończy się zdaniami „żyli długo i szczęśliwie". Raz jest pięknie, a raz tak jak było między mną i twoim ojcem... My się kłóciliśmy, ale też godziliśmy i przecież nie raz widziałaś jak tata mnie przepraszał, jak nosił na rękach i jak mówił, że wredne są te jego dziewczyny, ale kocha je całym sercem. Czyż nie?

Próbowałam sobie przypomnieć takie chwile i rzeczywiście było ich mnóstwo.

- Mamo czy tata kiedykolwiek cię okłamał, albo ty jego?

- Nie rozumiem. - mruknęła mama biorąc kolejna frytkę. Spojrzała mi w oczy.

- Czy okłamał cię na jakiś temat, albo ty jego?

- Hm... Można powiedzieć, że tak, a w sumie to nie powiedziałam tacie... ze byłam z tobą w ciąży. - uśmiechnęła się.

- Jak to?

- Po ślubie bardzo się z ojcem awanturowaliśmy o wszystko. O to, gdzie będziemy mieszkać, o to, ile będziemy mieć dzieci, o to ze ojciec był poukładany, a ja bałaganiarą... No o wszystko. Nie mówiłam ci, ale tata wyprowadził się na jakiś czas, w tym czasie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. W tamtym czasie myślałam, że to koniec i razem z twoją babcią już planowałyśmy rozwód.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz