53. Eliza

165 34 25
                                    

Byłam w łazience, kiedy mój telefon zaczął dzwonić.

- Mamo zobacz kto dzwoni, jak to Zosia to odbierz! - krzyknęłam z łazienki.

Próbowałam jakoś ułożyć swoje włosy, które już od roku planowałam skrócić, ale Zosia męczyła mnie, żeby tego nie robiła, bo znajdzie mi na nie dobra kampanię z kosmetykami do włosów.

- Dzwoni ...- usłyszałam głos mamy. - "Magisterek" ? - powiedziała zdziwiona.

- Nie odbieraj! - zawołałam i szybko wyszłam z łazienki zgięta w pół i z włosami na oczach. Wzięłam od mamy telefon i zaczęłam klikać nerwowo po klawiaturze, żeby odebrać.

- Słucham. - odebrałam nachylona głową w dół, żeby moje włosy nie dotykały mi pleców.

- Dziecko, co ty robisz? Weź zwiąż te włosy i się ubierz, bo się przeziębisz. Kto to po kąpieli biega z mokrymi włosami nago po mieszkaniu.

- Mamo... - chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam w słuchawce głos Jeremiasza.

- Chyba przeszkadzam, to może zadzwonię później. - zapytał mój rozmówca.

- Nie, nie... Słucham.

- Może naprawdę się ubierz, nie chcę żebyś przeze mnie się rozchorowała. - powiedział Jeremiasz swoim profesorskim i bardzo poważnym tonem.

W momencie zrobiło mi się gorąco. Musiał słyszeć jak mama do mnie mówiła. Ale wstyd. Milczałam, bo nie miałam pojęcia co mam powiedzieć na tą reprymendę.

- Elizo dzwonię tylko, żeby potwierdzić nasze spotkanie w poniedziałek o osiemnastej w tej kawiarni co ostatnio.

- Ale mamy czwartek. - zdziwiłam się i wyprostowałam. - Cholera jasna. - stęknełam wściekle.

- Coś się stało? Może naprawdę zadzwonię...

- Nie! - zareagowałam nerwowo. - Nienawidzę jak mokre włosy dotykają gołego ciała. Szlag.

- Mówiłam, żeby się ubrała! - krzyknęła mama z kuchni. W słuchawce usłyszałam śmiech.

- Przepraszam, czy ty się że mnie śmiejesz? - zapytałam i poszłam do łazienki po szlafrok. Odłożyłam telefon na pralkę i włączyłam na głośnik. Zaczęłam zawijać włosy w ręcznik.

- Przecież mama mówiła ci, żebyś się ubrała, ja też, wiesz jak to mówią... Trzeba słuchać mamy i starszych od siebie. - śmiał się Jeremiasz.

- Chyba jednak muszę posłuchać raz w życiu siebie i ściąć te kłaczyska, na których zdarza mi się usiąść. - mówiłam wkurzona.

- To musisz mieć długie włosy. - zapytał nagle poważnie Jeremiasz.

- Za długie, czas na nie. - powiedziałam zmęczonym głosem, bo zawijanie moich mokrych włosów w koka, aby owinąć je ręcznikiem to był koszmar.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz