Byłam już w szlafroku, kiedy usłyszałam donośnie i grubowato wypowiedziane słowa:
- To może jedź do niej i wspierajcie się na wzajem w cierpieniu, na litość boską. Dobranoc i do jutra.
A potem coś stuknęło i uderzyło o ścianę. Zawinęłam się ciasno szlafrokiem i założyłam hotelowe kapcie. Wyszłam szybko z łazienki, bo bałam się, ze Jeremiaszowi coś się stało.
Na szczęście nic, tylko stał oparty o ścianę przy oknie ze spuszczoną głową i nie miał na twarzy okularów, bo trzymał je w opuszczonej dłoni. Chyba nie słyszał mnie jak weszłam. Wyglądał na bezbronnego i pokonanego.
Miałam ochotę podejść i go przytulić, ale zamiast tego dałam znać, że jestem w pokoju.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie. - odpowiedział i założył szybko okulary. Znowu...Szkoda.
- Na pewno?
- Tak, idę się wykąpać. Wskażesz mi łazienkę?
- Oczywiście i zawołaj mnie jak będziesz mnie potrzebował. - poprosiłam.
Oczywiście dopiero po fakcie zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało. Na szczęcie nic nie powiedział. Wzięłam go pod ramię i poprowadziłam to toalety. Pokazałam gdzie wszytko jest, a Jeremiasz po kolei wszystkiego dotykał. Kiedy był gotowy chciałam puścić jego łokieć, ale nie zdążyłam, bo nakrył moją dłoń swoją. Przestraszyłam się trochę.
- Jest tu minibarek w pokoju?
- Jest. - widziałam go, bo zwróciłam uwagę na małą lodówkę kiedy weszliśmy.
- Jeśli jest w nim czerwione wino, to mi nalej, jak nie to zadzwoń na recepcję i zamów dużą butelkę malbeca, z resztą i tak ją zamów proszę. Uczcimy naszą pierwszą wspólną wycieczkę. - uśmiechnął się jakoś tak słabo. - Sobie zamów co chcesz.
- Jeremiaszu... Ale każdy płaci za siebie, tak jak za pokój.
- Dobrze. - zgodził się niespodziewanie szybko. Byłam ciekawe skąd ta nagła zmiana, ale nie pytałam
- Więc dobrze, zamówię. - powiedziałam zgodnie.
Jeremiasz nadal miał rękę na mojej, a tą za którą go trzymałam lekko uniósł do twarzy i... Smukłe palce dotknęły okularów. Serce zaczęło mi walić tak, jakbym czekała na wyrok. Patrzyłam na to co robił. Wydawało mi się, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, jakby ktoś zwolnił przebieg wydarzenia specjalnie dla mnie, aby nic mi nie umknęło.
Wbiłam wzrok w jego twarz z której po chwili zsunęły się ciemne szkła. Podniósł powieki i zamarłam. Serce zwolniło bieg, albo całkiem mi stanęło. Otworzyłam usta w zdziwieniu, czy żeby złapać powietrze... Potrzebowałam go, żeby móc dotlenić mózg, który dzięki wzrokowi miał zarejestrować tą właśnie chwilę.
Zobaczyłam oczy, których błękit był tak porażający, że ani niebo, ani lazur wody, który dzisiaj widziałam nie mógł im dorównać. Oczy, które tak bardzo chciałam zobaczyć i teraz moje pragnienie właśnie się spełniało. Staliśmy tak kilka sekund. Ja skupiona i wpatrzona w niesamowity błękit i on z zupełnie zagubionym spojrzeniem, które wyrażało więcej niż słowa.
- Rozbierz się i wejdź pod prysznic, musisz się rozgrzać, bo naprawdę się rozchorujesz. - próbowałam mówić, ale miałam wrażenie, że to był jakiś bełkot.
- Przyznaj się, chcesz mnie zobaczyć nago. - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, ja...No... Zwyczaj...- chciałam się wytłumaczyć, bo czułam się zakłopotana.
- Eliza oddychaj, żartowałem. Spokojnie. Mówiłem ci, że na studiach miałem poczucie humoru.
- No i widzę, że wróciło i to ze zdwojoną siłą.
- Idź zamów to wino, a ja naprawdę potrzebuję kąpieli. - wziął dłoń z mojej i odłożył okulary na półkę koło umywalki. Oparł się o nią i stanął przed lustrem. Podniósł głowę jakby patrzył w swoje odbicie.
- Jutro będę miał widoczny zarost i będę wyglądał okropnie.
- Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. - podsumowałam i wyszłam z łazienki zamykając drzwi za sobą.
Musiałam chwilę odpocząć i złapać równowagę po tym, co właśnie zobaczyłam. To było jak magia, jakbym dostała gwiazdkę z nieba do potrzymania w dłoni. Oddychałam głęboko i spojrzałam na barek.
Elizka, nie dasz rady bez wody.
Sięgnęłam do barku po małą buteleczkę i szklankę. Nalałam sobie i wypiłam spory łyk. Dopiero teraz poczułam jak bardzo zaschło mi w ustach.
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Bateria ledwo zipała. Oczywiście miałam wiadomość od mamy, kiedy wrócę. Przypomniałam sobie, że nie pisałam do niej cały dzień. Jednak nie zamierzałam jej mówić, gdzie jestem, bo jej wyrzuty i pretensje nie skończyłyby się na gorzkich słowach przez telefon.
Musiałabym prze resztę życia słuchać, że pojechałam z nieznajomym mężczyzną nad morze i spałam z nim hotelu. Już po rozstaniu z Tomkiem się nasłuchałam. Nie, dziękuję. Postanowiłam, że napiszę jej jak to wszystko u mnie w porządku, że jestem u Zosi i że zostanę u niej na noc. Już nie raz tak robiłam, więc mama tylko odpisała.
Mama: Dobrze, ale następnym razem odzywaj się częściej. Dobrej nocy córciu.
Po wiadomości od niej byłam o wiele spokojniejsza, dlatego wzięłam się za spełnienie prośby Jeremiasza.
Szybko i sprawnie zamówiłam wino, a także zapytałam czy możemy zamówić jedzenie do pokoju. Nie wiedziałam co lubi Jeremiasz oprócz pierogów, ale ich nie było w menu. Postanowiłam zamówić pizzę, pizzę lubi każdy. Wybrałam dwie możliwe opcje, jedną z mięsem, droga bez. Jadł rybę w restauracji, ale kto wie czy lubił pepperoni. Nie chciałam mu przeszkadzać w relaksie pod gorącą wodą.
CZYTASZ
Sztuka zmysłów
Genç Kız EdebiyatıCo może mieć wspólnego młoda modelka o pełnych kształtach i wykładowca z akademii sztuk pięknych ? Ona znana w wielu kręgach i rozchwytywana do reklam. Osoba publiczna i nie koniecznie zawsze lubiąca być na tapecie. On przystojny, elkwetny, znając...