192. Jeremiasz i Eliza

187 32 64
                                    

Jeremiasz

Eliza pachniała obłędnie. Miałem ochotę wylizać każdy kawałek jej ciała. Jej zapach to było...

Balsam truskawkowy!

Czyli nic nie robiła sobie z tego, co powiedziałem do niej wczoraj. Mała spryciara chciała sprawić, żebyśmy ją zwolnili.

Nigdy w życiu.

Choćbym miał cierpieć pragnienie codziennie, to nie było mowy, abym nie dokończył rzeźby.

Jej usta były miękkie jak za pierwszym razem. Kiedy dotykałem ich kciukami, miałem ochotę wsunąć jej jeden do środka, żeby go delikatnie zassała. To zaczynało być chore, ale nie ja kazałem jej ścignąć kombinezon. Sama tego chciała.

Moje dłonie przesuwały się w dół, aby ominąć piersi, chociaż kusiło mnie, żeby ich dotknąć. Czułem, jak je wypięła, ale mogłem zrobić coś innego, aby poczuć jej ciało. Z ramion poprowadziłem ręce na boki i zaraz, przysunąłem dłonie na przedramiona i ręce, którymi była podparta za swoimi plecami. To sprawiło, że musiałem się do niej nachylić, a moja klatka piersiowa dotknęła nieznacznie jej wypiętych i pełnych piersi. Eliza oddychała coraz szybciej. Moja twarz znalazła się nad jej prawym ramieniem.

- Wszystko w porządku? - zapytałem cicho.

- Tak. - westchnęła

Musnęła mnie policzkiem, co dało mi znak, że wygięła głowę do tyłu, jakby chciała dać mi pozwolenie na pocałowanie jej szyi.

Nie Elizo, nie teraz.

Kontynuowałem sunięcie opuszków palców do jej rozłożonych płasko dłoniach, a moja klatka piersiowa ocierała się o jej piersi. Głęboki wdech i wydech Elizy sprawił, że i ja zacząłem oddychać intensywniej. Moje ciało nie reagowało tak szybko na jej bliskość, jak jej na moje. Byłem starszy, doświadczony i umiałem nad sobą panować. Eliza wyraźnie tego nie potrafiła, ponieważ jej piersi przywarły do mnie w taki sposób, że już bardziej nie mogły, więc musiała być napięta niczym struna.

Przesunąłem dłonie na ramiona i sprytnie przejechałem nimi na plecy. Musiałem stabilniej rozstawić nogi, aby moc dotknąć jej nagich łopatek. Rozłożyłem szeroko palce i przejechałem po nich. Zgadłem: była wygięta seksownie w łuk. Zsunąłem dłonie na lędźwie i nie mogłem się powstrzymać. Nachyliłem się do jej ucha wyczuwając je delikatnie nosem, żeby mieć pewność, że mnie usłyszy.

- Czy wszystko w porządku, czy mam przestać?

- Nie... - jęknęła rozmarzonym głosem.

- Nie?

- Nie, nie przestawaj, czuje sią dobrze. - wyszeptała.

Przesunąłem dłonie na brzegi pośladków, a potem na biodra. Zataczałem lekkie kółeczka, a wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. Pupa Elizy lekko drgnęła, jeden raz, a potem drugi i kolejny. Zdałem sobie sprawę, że moja modelka ocierała się pośladkami o podest. Ją to podniecało i robiła to zupełnie nieświadomie.

Postanowiłem wykorzystać moment.

- Eliza...- szepnąłem.

- No?

- Muszą to zrobić. - powiedziałem i pocałowałem jej szyję.

Moja modelka jęknęła i odchyliła głowę w bok. Chciała tego i nie zaprotestowała. Moje dłonie powędrowały na jej uda. Ona sama rozplotła nogi i szeroko je rozchyliła. Stanąłem instynktownie między nimi i przeciągnąłem ją mocno do siebie. Eliza objęła mnie udami, a moje usta błądziły po linii jej żuchwy i brodzie, aby odnaleźć jej miękkie wargi.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz