168. Jeremiasz i Eliza

238 30 105
                                    

Jeremiasz

- Będę się zbierał. – powiedziałem, kiedy zjadłem kolację z przyjaciółmi.

- Na pewno? Nie chcesz zostać? – zapytała Joanna.

- Nie, naprawdę mam dużo pracy w domu, jesteś w dobrych rękach.

- Daj znać, że już jesteś w domu, dobrze?

- Dobrze, tylko zamów mi proszę taksówkę – poprosiłem i wstałem od stołu. – aha i przyniesiesz mi płaszcz? Jest na górze. Pójdzie ci szybciej.

- Jasne już lecę.

Joanna weszła po schodach. Jej kroki robiły się coraz cichsze.

- I jak niespodzianka dla Elizy, podobała się? – zapytał Patryk.

Przypomniałem sobie o breloku od Grzegorza i tym, że poprosiłem Patryka, aby wybrał z filmu, który nagrałem jakieś ładne ujęcie Elizy.

- Nie wiem, nie rozmawiałem z nią. – przyznałem szczerze.

- Podziwiam cię, dałeś obcej osobie swoje telefon do ręki, nie bałeś się, że ktoś z nim ucieknie?

- Kobieta zapytała mnie czy idzie w dobrym kierunku, nie mogłem nie wykorzystać takiej okazji. No i co zaryzykowałem? Nie mam w nim nic ważnego. Nie robię zdjęć, nie nagrywam filmów, ten z Elizą to mój pierwszy, a listę kontaktów można odtworzyć, a nagrania na dyktafonie do pracy doktorskiej mam w chmurze.

- Ten ktoś nie wziął cię za zboczeńca? – zapytał szeptem Patryk.

- Patryku, jestem niewidomy, wykorzystałem stary tekst, czyli „to moja dziewczyna i chcę jej zrobić niespodziankę..." przypomniałem mu, jak to robiliśmy kiedyś.

- Ech, mówiłem Joannie, że ty nigdy się nie zmienisz. - powiedział mój kumpel z nostalgią w głosie.

- Zmieniłem się i to bardzo, nie kłam.

- No i co? Nikt z nas nie jest ciągle taki sam. Dziwnym by było, gdyby to co ci się przytrafiło nie zmieniło cię wcale. Jeremi, może mogę ci jakoś jeszcze pomóc?

- Nie, dziękuję. Już mi pomogłeś.

- Tamten facet...w galerii. Naprawdę Eliza musiała mieć niezłego pecha, żeby trafić na kogoś takiego. – stwierdził Patryk mówiąc bardzo cicho.

- Wiem.

- Widziałeś się z nią dzisiaj? Jak ona się czuje?

- Nie. I chyba nie za dobrze.

- Coś się stało? – zapytał mój kumpel.

- Eliza w piątek stwierdziła, że nie chce się ze na spotykać, ale dzisiaj napisała mi wiadomość, nie miałem czasu z nią porozmawiać, ponieważ byłem tutaj. – wskazałem placem na sufit.

Nie chciałem mówić Patrykowi o tym co zrobiła Joanna. Ona sama powinna to zrobić.

- Jak idzie?

- Dobrze. – przyznałem. – Nawet bardzo dobrze. – uśmiechnąłem się cwanie, kiedy pomyślałem, że miałem okazję dzisiaj dotknąć nagiej skóry Elizy.

- To chyba dobrze, Joanna mówiła, że jest zadowolona.

- No to jak tak mówi, to znaczy że to prawda.

- Mam płaszcz. – krzyknęła Joanna, kiedy usłyszałem jej szybkie kroki na schodach. – To co jutro o szesnastej tak?

- Będę wcześniej, może da się skończyć tors i jutro weźmiemy się za nogi. – mówiłem zakładając płaszcz.

Sztuka zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz