- Nie... To niemożliwe...- wyszeptał Woo, chowając twarz w dłoniach. Ta zapowiedź sparaliżowała wszystkich znajdujących się na Wielkiej Sali. Zastygli w bezruchu, zerkając na siebie nawzajem w niebotycznym przerażeniu. Yunho zabrał dłonie z blatu i z przejęciem skierował wzrok na Seonghwę, który okropnie pobladł.- Nie dam rady. Ja nie chcę.
Jung brał szybkie, głębokie wdechy, a w jego oczach tliła się panika. Patrzył błagalnie na Sana, jakby liczył, że ten jest w stanie jakoś temu zapobiec. Choi także był w szoku i nie rozumiał, co się dzieje. Trzymał dłonie szatyna, starając się znaleźć jakikolwiek sposób, ażeby go uspokoić. Nic mu nie przychodziło do głowy. Kolejne zadanie oznaczało kolejne ofiary, czy tego chciał, czy też nie. Sprawdzał wszelkie przejścia i był przekonany, że nie da się stąd uciec. Jednak nie zapomnieli o nich. Chcieli ich wybić aż do cna. To był ich plan? Skoro już nie potrzebowali wojowników, mogli się ich pozbyć, dodatkowo czerpiąc z tego rozrywkę? Bez względu na to, jaki cel mieli w tym organizatorzy, ktoś z zawodników zginie.
- Co teraz?- wycedził niemrawo Yunho, rzucając te słowa w eter. Hwa odwrócił się do niego i obojętnie wzruszył ramionami.
- Jaka to różnica?- mruknął osowiale, po czym wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami.
Ku zdziwieniu Jeonga, Mingi również wstał i powędrował w stronę wyjścia. Blondyn, który miał już wszystkiego absolutnie dość, uderzył otwartą dłonią w stół, skupiając na sobie uwagę innych uczestników.
- Proszę! Ty też wyjdź! Droga wolna! Wypierdalaj!- krzyknął, mając wrażenie, że gula staje mu w gardle. Łzy napłynęły do jego oczu, ale nie uronił ani jednej. Ręce drżały chłopakowi ze złości, kiedy patrzył jak Song chwilę się mu przygląda, a następnie odchodzi. Posiadanie przyjaciół było bujdą. Oni byli zawsze tylko na chwilę. Wtedy, kiedy było to dla nich wygodne, przez pewien czas, kiedy dawało im to korzyści, satysfakcję. Jasnowłosy dziwił się, że kiedykolwiek myślał, iż Mingi dołączył do projektu przez niego. Być może od zawsze byli daleko od siebie, a wszystkie te dyskusje, porady, spędzone wspólnie momenty były wynikiem potrzeby zaspokojenia jakiejś samotności. I to ją, ostatecznie, Song wybrał ponad niego.
- Czyżby rozłam? W tak zwartej grupie? To już kolejny. Straciliście dwóch, a przyjdzie następny. Kto tym razem? Hwa, któremu już na niczym nie zależy? A może Yunho, pozostawiony sam jak palec, nie mający żadnej motywacji, by dalej się starać? Wooyoung, bezbronny i niezdarny, czy jego jedyny kompan, który poświęci za niego życie? Jacy wy jesteście beznadziejni.- wtrącił się Yeosang, dolewając oliwy do ognia. Jeong, który już był wyprowadzony z równowagi, żachnął się i złapał za szklankę, którą cisnął w stronę Sanga. Ta rozbiła mu się pod stopami, powodując spory hałas.
- On właśnie tego oczekuje.- stwierdził San, wychylając się do blondyna.- Jeśli będziemy skłóceni, trudniej będzie nam przetrwać ten etap. I tak nasze położenie jest kiepskie, więc nie podkopujmy się jeszcze bardziej. Powinniśmy zrobić wszystko tak, jak nam rozkażą. Jeśli będzie trzeba, to podłożymy Kanga, aby to on zapłacił życiem. To brutalne, ale nikt stąd nie zasłużył na śmierć bardziej niż on.
- A czy ma to jakieś znaczenie? Chyba rzeczywiście, koniec końców chcą zamordować wszystkich. Nie ma sensu branie najlepszej dziesiątki jako partyzantów. Wojna ucichła. Już na pewno zdążyli sprzątnąć całe to miasto. Jesteśmy ostatnim bastionem. Garstką dzieciaków, które nie mają żadnej siły sprawczej.- westchnął Yunho, a ból głowy rozsadzał mu czaszkę. Seonghwa miał rację. Za kogo tu dalej walczyć, skoro każdy był bezwartościowy i wyczekiwał na ten sam los?
- Może. A może mówisz tak, bo już nie masz sił?- powiedział San, czemu tamten nie zamierzał nawet zaprzeczać. Tak właśnie było. Nie dawał już rady. Wyczerpywało go zarówno to ciągłe napięcie, jak i zamknięcie z grupą tych samych ludzi w jednym miejscu. Wykańczała go świadomość, że jutro to on może umrzeć, a nie ma nawet nikogo, z kim mógłby podzielić się tymi obawami. Wszyscy tkwili zatrzaśnięci we własnych umysłach i choć byli sojusznikami, to koniec końców nie było nikogo, kto poświęciłby się właśnie dla niego, dla Yunho. Więc po co miałby się starać? Wylewać pot oraz krew?
![](https://img.wattpad.com/cover/379698841-288-k511004.jpg)
CZYTASZ
ASTER | Seongjoong
FanfictionDruga część SPLIT Czasem człowiek nie zdaje sobie sprawy jak ogromny jest świat i jak wiele mniejszych światów mieści w sobie. Chociaż czasem chciałoby się ot tego ogromu uciec, zamknąć w małym ciemnym pokoju, z kanapą, odtwarzaczem oraz tymi piękny...