Bal śmierci

31 8 3
                                    

Odprowadzono ich do Wielkiej Sali. Wszyscy byli zdyszani oraz wyczerpani intensywnymi czterdziestoma minutami. Trzymali koperty pochowane po kieszeniach, tak aby nikt nie odkrył ich ilości czy też zawartości. Hwa nerwowo rozglądał się dookoła, próbując wyłapać sylwetki Mingiego, Sana, Wooyounga oraz Yunho. Ich twarze nie wyrażały zbyt wiele emocji. San opadł na krzesło, natychmiast łapiąc za szklankę z wodą. Jung zaraz do niego dołączył. Miał policzki splamione karmazynem, co było wynikiem kilkukrotnego biegania z punktu do punktu, byle tylko wykonać zadanie. Jeong stał z Mingim na uboczu, pokrzepiająco gładząc jego plecy. Nie podszedł do Seonghwy. Najpewniej wciąż był zdenerwowany na bruneta po ich ostatniej dyskusji, co miało swoje plusy. Gdyby mieli teraz porozmawiać, Park powiedziałby mu o wszystkim, a to tylko zaogniłoby konflikt. Zwłaszcza, ż atmosfera była niezwykle napięta i każdy czekał na pojawienie się zestawienia. Blondyn od czasu do czasu zerkał na tablice, sprawdzając, czy nie zaszły żadne zmiany, lecz to nazwisko Kima nadal widniało pod kreską. 

Yeosang bez pośpiechu krążył po pomieszczeniu, badając nastroje. Jego przenikliwy wzrok prześwietlał Seonghwę, który po raz pierwszy czuł się tak słaby pod jego naciskiem. Coś podczas tej konkurencji się zmieniło. Sang wiedział o tym, co uczynił Hwa. Być może zasłyszał jego odpowiedzi, kiedy sam zmierzał do Centrali. Jeśli rzeczywiście posiadał tę wiedzę, zyskał ogromne pole manewru. Park miał w tym momencie na tyle kruchą psychikę, że gotowy był albo ostatecznie pozbyć się Kanga, albo poddać się jego wszelkim manipulacjom. Tamten zdawał sobie z tego sprawę i choć nie komunikowali się ze sobą, to kilka skrzyżowanych spojrzeń, ich spotkanie w Delegaturze oraz chwila, w której Yeo pomógł ciemnowłosemu dojść do siedziby projektu, aby wykonał swoje ostatnie zadanie, miały ogromne znaczenie w ich znajomości. Dwudziestotrzylatek wciąż nie umiał pojąć, dlaczego drugi tak się zachował. 

Zebrał w sobie całą ostałą w nim wolę, a następnie ruszył naprzeciw Yeosangowi. Kiedy już stali oko w oko, wszystkie słowa uciekły mu z języka, zaś niższy delektował się jego nieporadnością. 

- Hmm? Czyżbyś czegoś ode mnie potrzebował?- rzucił z udawanym zaskoczeniem. 

- Jeśli masz się na mnie mścić po tym zadaniu, to nie czekaj dłużej.- odparł niepewnym tonem.

- Nie mam powodów, żeby się mścić. Nie ty pierwszy, nie ostatni, który przykładał mi broń do głowy. Zresztą, nie cieszy mnie pastwienie się nad pokonanymi. Jesteś już taki mizerny, że wyrządzenie ci krzywdy byłoby wątpliwą przyjemnością.- prychnął, po czym delikatnie uniósł kąciki ust.- Nie można jednak zaprzeczyć, że wsparłem cię podczas tej konkurencji. Wiem, to niepodobne do mnie, ale chyba każdy ma przebłyski człowieczeństwa. Co nie zmienia faktu, że kulturalnie byłoby się odwdzięczyć, nie sądzisz?

- Czego chcesz?- spytał Hwa szorstko. Tamten zaśmiał się promiennie, jakby Park opowiedział wyjątkowo zabawny dowcip. 

- Życzyłbym sobie milej, aczkolwiek mam do czynienia ze zwykłym gburem.- obraził go specjalnie, by sprawdzić, czy taki komentarz w ogóle zrobi na nim wrażenie. Ciemnowłosy jednak myślami wciąż błądził gdzieś daleko i nie zważał na tak drobne uszczypliwości. Kang odchrząknął, zamierzając skupić na sobie oczy Seonghwy.- Pożycz mi swój pistolet. Teraz. Zaraz wszystko skonfiskują na czas ogłoszenia wyników. A najlepiej byłoby gdybyś zatrzymał go, a mi użyczył jakiegoś innego, którego obecnie nie używasz. Hongjoong z pewnością taki miał. 

- Nie waż się wymawiać jego imienia.- warknął Hwa, lecz zaraz potem wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Strażnikowi powiedział, że idzie do toalety, a tamten kazał wrócić mu w przeciągu pięciu minut. Brunet wdrapał się na wyższe piętra, znalazł ich stary pokoik, gdzie w pionie z szufladkami leżała broń Joonga. Obejrzał ją w dłoniach, po czym wsadził sobie z tyłu za pasek tak, aby nie ściągała na siebie uwagi. 

ASTER | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz