Mało-ludzka prawda

25 8 2
                                    

Zasiedli przy stole w niezwykle gęstej atmosferze. Seonghwa mimowolnie spoglądał na Yunho, który wciąż roztrzęsiony zajął miejsce przy Sanie. Ten wraz z Wooyoungiem ze zniecierpliwieniem wyczekiwali tych wieści, które miał przekazać im Mingi. Song czuł się speszony tyloma parami oczu, skupionymi tylko i wyłącznie na nim, ale nie mógł uniknąć tej rozmowy. Przełknął ślinę, rozważając, jak im o tym wszystkim powiedzieć, nie brzmiąc przy tym jak szaleniec lub, co gorsza, oszust. Zdawał sobie sprawę z tego, iż dotychczas nie był z nimi szczery. Do pewnego momentu nie twierdził nawet, że jest do tego zobowiązany. Niemniej sprawy się pokomplikowały, a on nie mógł już dużej zatajać swojej wiedzy. Być może nie była ona ogromna, lecz pozwalała na jakikolwiek, prowizoryczny plan, który pozwoli im stąd uciec. 

- Znam kod do drzwi wyjściowych. Mogę was wypuścić, jeśli chcecie. Nie gwarantuję, że na zewnątrz będzie bezpiecznie, podobnie jak nie jestem pewny, czy nie macie w sobie namiaru. Dotyczy to zwłaszcza Hwy, Wooyounga oraz Sana, ponieważ jako jedyni przebywaliście przez pewien okres w sektorze medycznym. Minjae wam pomoże. Skontaktowałem się z nim. Jeśli się zdecydujecie, to będzie czekał na was za około dziewięć godzin przy wyjściu awaryjnym. Wytłumaczę wam, jak przedostać się poza obszar tej posesji tak, byście nie zostali wychwyceni przez kamery. Część z was ma przemyconą jakąś broń, więc zalecam spakować wszystko oraz zostawić tutaj ubrania, które dała wam organizacja.- mówił tak szybko, jak potrafił, by nikt nie zdążył mu przerwać. Na ich twarzach nie ujrzał jednak ani ulgi, ani zdenerwowania spowodowanego ukrywaniem sekretu za ich plecami. Byli zdezorientowani, jakby nic z tego, co właśnie przekazał im Song nie miało najmniejszego sensu. 

- Hola, hola, skąd nagle ten pomysł? I dlaczego nie uwzględniasz w tym siebie?- odezwał się San, mając wrażenie, że wypracowana przez Mingiego teoria jest grubymi nićmi szyta. Wierzył wprawdzie, iż ten jest w posiadaniu takiego kodu, bowiem ewidentnie miał jakieś powiązania z Jongho. Niemniej, według Choi'a stawiało go to w bardzo złym świetle. Co jeśli chciał ich oszukać? Co jeśli to część jakiegoś pobocznego zadania? Bez względu na złożone sobie obietnice pozostania sojusznikami, należało poddawać wątpliwości wszystko, co powiedział drugi gracz. Zwłaszcza, że Mingi od początku zachowywał się podejrzanie i nikt rozsądny nie powierzyłby mu swojego życia. 

- Ja nie mogę odejść. Mam nadajnik, więc jeśli oddalę się z wami, znajdą was prędzej, czy później. Daję wam wolną rękę.- wolał nie wspominać o tym, że jeśli zostanie, to poświęci samego siebie. Wolał nie wplatać w to dodatkowej dramaturgii, szukać współczucia, lub co gorsza, nieintencjonalnie skłonić Yunho, aby został i skończył tak samo. Nawet teraz ciężko było mu patrzeć na Jeonga, który słysząc jego deklarację, zaczął nerwowo wbijać paznokcie w blat.- Chciałbym też wyjaśnić, dlaczego nie wspomniałem o tym wcześniej. Minęły ponad dwa tygodnie i przez ten czas nie zająknąłem się o tym ani razu, ponieważ zależało mi, aby coś wyjaśnić. Jak wiecie, Hongjoong został wyeliminowany podczas ostatniej rundy. Nie wiem, czy powinienem do tego wracać, bo jestem świadomy, że to drażliwy temat. Jednak nie daje mi spokoju, co się wtedy wydarzyło. Nikt nie widział właściwej chwili śmierci Honga. Tak, zobaczyliśmy jak zostaje uderzony w głowę, a następnie go wynoszą. Nie wydaje wam się to podejrzane? Dotąd pozbywali się zawodników przykładowo do nich strzelając. Krew była wszędzie. Pozwalano nam obserwować, jak powoli umierają, zostawiali całe plamy krwi na posadzce. Tutaj tego nie było i nie daje mi to spokoju.

Hwa wsłuchiwał się w każde jego słowo. Jego zdanie absolutnie wybiło go z tropu i napełniło mieszanką przeróżnych emocji. Na raz uderzyła w niego wściekłość, porównywalna z tą, którą odczuwał tamtego dnia. Nie chciał oraz nie potrafiłby znieść płonnej nadziei, w jakiej rezultacie musiałby przeżywać to samo po raz drugi. Jeszcze nie otrząsł się bo tym, jak go stracił i podejrzewał, że już nigdy się z tym nie pogodzi, a nagle tak prosta myśl, prosta wątpliwość, miała odwrócić rzeczywistość do góry nogami. Bał się zawierzyć Mingiemu. Bał się nad tym zastanawiać, jakby miał sobie tym zadać kolejne rany. Jednocześnie, gdzieś pod całą tą falą goryczy oraz złości, buchnął płomień radości oraz energii do działania. 

ASTER | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz