Daleko od domu

71 10 2
                                    

Obudziło go chłodne, białe światło oraz potworny ból, powodujący skurcze wszystkich mięśni. Jeszcze nigdy dotąd nie był w takim stanie. Miał wrażenie, jakby dopiero co przeszedł poważną chorobę. Miał lekką gorączkę oraz kroplówkę podpiętą do nadgarstka. Ledwo widział cokolwiek przez spuchnięte powieki. Na suficie znajdowało się kilkadziesiąt jasnych punkcików, rozświetlających pokój. Zarówno sufit, jak i ściany oraz posadzka wyłożone były płytami o ciepłym odcieniu bieli. Drzwi znajdujące się naprzeciwko szpitalnego łóżka, na którym leżał, ktoś również pokrył białą farbą, przez co czuł się okropnie nieswojo. Tak, jakby ktoś zatrzasnął go w izolatce bez wyjścia.

Patrzyła na niego kamera z rogu pomieszczenia. Chłopak spojrzał prosto w jej obiektyw pytającym wzrokiem. Co się wydarzyło? Niewiele pamiętał. Zaschło mu w gardle, co poczuł, kiedy chciał się odezwać. Był senny, choć zarazem wydawało mu się, iż przespał przynajmniej kilka dni. Jego mózg miewał przebłyski ostatnich zdarzeń, lecz część jego umysłu odpowiedzialna za wspomnienia była czymś usilnie blokowana. Ten spór rozgrywający się w jego własnej głowie, przyprawiał go o okropną migrenę.

Z trudem podniósł się do siadu, ażeby lepiej zbadać otoczenie. Analizował każdy milimetr pościeli zakrywającej mu nogi, materaca, na którym wcześniej leżał, błyszczącej od czystości podłogi, na której nikt z pewnością nigdy nie stanął w normalnym obuwiu. W surowości tego miejsca było coś przerażającego i choć nie miał pojęcia, jak tu się znalazł, to nurtujący niepokój go nie opuszczał.

Nie było to łatwe, ale po kwadransie ślęczenia na posłaniu, postanowił zebrać się w sobie i wstać. Jego nogi w odczuciu były jak galareta. Musiał nie używać ich od dawna, skoro aż tak nie sprawdzały się w swojej roli. Jednak udało mu się utrzymać w pionie, dzięki stojakowi kroplówki, z której wciąż spływały krople jakiegoś płynu do jego żył.

Powolnym, słabo zbalansowanym krokiem, przeszedł aż do progu, gdzie szarpnął za chłodną klamkę, nie wiedząc nawet na co liczy. Jeśli był tu więziony, to z pewnością nie da rady im uciec. Nie teraz i nie w tym stanie. Natomiast, czy jeśli mieliby wobec niego złe zamiary, umieściliby go na szpitalnej sali? Bowiem właśnie ją przypominał ten pokój. Oczywiście drzwi były zamknięte, więc ponownie usiadł w oczekiwaniu, choć nie był pewny czy ktokolwiek zjawi się tutaj w ciągu najbliższych godzin. Przygładził delikatnie materiał sterylnej piżamy, w jaką był ubrany. Zerknął jeszcze raz na opatrunek owinięty wokół jego przegubu i pod przypływem impulsu postanowił go zdjąć. Nie wiedział czy to, co robi ma sens. Zasadniczo nic nie wiedział, więc pozostawało mu jedynie kierowanie się utajonymi w tym momencie zmysłami.

Gapił się sugestywnie w kamerę, mając pewność, że ktoś musi go obserwować. Chyba, że ten ktoś nie żyje. Ale czy gdyby został zabity, to panowałaby tu taka cisza? I czy zostawiłby tutaj zapalone światła? Czy ktoś nie wtargnąłby tutaj, oczekując wyjaśnień, jakich by siłą rzeczy nie otrzymał? No właśnie. Więc ktoś tam był, czerpiąc chorą satysfakcję z przyglądania się zdezorientowanemu chłopakowi.

Hongjoongowi, bo tak... chyba... miał na imię.

Przerażała go ta myśl, że jest dorosłym człowiekiem, a nie pamięta znacznej części swojego życia. Migały mu jedynie pojedyncze obrazy, których póki co, nie był w stanie połączyć w jedną całość. Wiedział tylko, iż był chłopakiem, szczupłym, choć ktoś mógłby określić to wychudzeniem. Miał szarawy, niezdrowy odcień skóry oraz za długie, czarno-fioletowe kosmyki włosów. Nie znał brzmienia swojego głosu, który nie potrafił wydobyć się ze słabego gardła, a nie miał nawet skąd wziąć wody. Czuł również głód, ściskający mu żołądek oraz strach, lecz on sprawiał wrażenie pozostałości po poprzednim życiu.

Musi stąd odejść, ale jeśli tak dalej pójdzie, to odejdzie z tego świata.

Aż wreszcie, po długim czasie, a może minęła zaledwie godzina, zamek ustąpił z charakterystycznym skrzeknięciem. Ten poderwał się do góry, czego po chwili pożałował, gdyż omal nie omdlał i z uwagą wpatrywał się w stronę wejścia. Pojawił się w nim mężczyzna. Miał długi, ciemny płaszcz, eleganckie spodnie oraz ciężkie buty na grubej podeszwie. Uśmiechał się życzliwie, a jego szmaragdowe ślepia wpatrywały się w Joonga z nieskrywaną satysfakcją.

ASTER | SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz