Lina siedziała na krawędzi łóżka, ściskając kubek herbaty w dłoniach. Para unosiła się leniwie, a deszcz za oknem bębnił rytmicznie, jakby sam klimat sprzyjał ciężkim rozmowom. Spojrzała na Bucky'ego, który siedział koło niej, oparty o ścianę. Wyglądał na spokojnego, ale Lina wiedziała, że może to być złudne. Pod tą maską panowania nad sobą kryła się burza emocji, która kiedy wybuchała robiła olbrzymie szkody.
– James... – zaczęła, cicho, ostrożnie dobierając słowa. – Wiesz, że mam do Ciebie słabość... – Zawahała się, jej wzrok przesunął się na jego jedną dłoń, która zacisnęła się nieco mocniej. – Przez juz pogodziłam się z tym, że nie ma już powrotu do tego co było przed... do sytuacji, która była przed tym jak mój ojciec wywalił Cię z Avengers Tower.
Bucky spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. Przez moment milczał, jakby próbował przyswoić jej słowa, zanim w końcu się odezwał.
– Więc nie spróbujemy? – zapytał spokojnie, choć jego głos brzmiał głucho, niemal obco.
Dziewctzna westchnęła, odkładając kubek na stolik obok łóżka. Przesunęła dłonią po włosach, próbując opanować narastające napięcie.
– James, ja...już pogodziłam się z tym, że... że nie możemy być razem. Nawet jeśli oboje czujemy, że coś wciąż nas łączy. – Spojrzała na niego z troską. – Mój ojciec... On nigdy by mi tego nie wybaczył. A ja nie chcę się chować, żyć w ukryciu... Chcę żyć spokojnie... normalnie.
Bucky wciągnął powietrze przez nos i przytaknął, choć w jego oczach pojawił się cień bólu.
– Wiem, co o myśli o mnie Tony. Myślał to nawet wtedy, kiedy jeszcze nie wiedział, że to ja zabiłem twoich dziadków... – powiedział cicho.
– Chciałabym cofnąć czas, ale nie mogęz Nie mogę postawić cię w sytuacji, w której on... on cię zniszczy, zabije... albo rozdzieli nas. Bo zrobiłby to, bez wahania. Wiem to.
Zapadła cisza. Bucky spuścił wzrok w podłogę. Lina zauważyła, jak lekko zadrżał. To było dla niego trudne, może nawet trudniejsze niż chciał przyznać.
– Chodzi o to co zrobiłem Ci w Berlinie, tak? – zapytał w końcu, nie patrząc na nią. – Ja też bym chciał cofnąć czas... może wtedy patrzyłabyś na mnie inaczej.
Lina poczuła, jak coś w jej sercu ściska się boleśnie. Wzięła głęboki oddech, próbując nie dać się ponieść emocjom.
– James. – Jej głos był miękki, choć stanowczy. – Chcę, żebyś był w moim życiu, ale jako przyjaciel. To jedyne, co mogę ci teraz dać... Tak będzie najlepiej... i tego nikt nam nie odbierze.
Bucky uniósł głowę, jego oczy były przepełnione bólem, ale również determinacją.
– Przyjaźń... – powtórzył, jakby ważył to słowo na języku. – Myślisz, że to wystarczy? - Wręcz parsknął.
- Przecież i tak nigdy nie... Ja nie wiedziałam, że jestem aż tak dla Ciebie ważna...
Czasami zastanawiam się co by było gdyby James zamieszkał w Nowym Jorku i wojna bohaterów nigdy nie miałabym miejsca?
Bucky przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu tylko westchnął ciężko. Jego spojrzenie stało się znów twarde, jakby zakładał maskę, którą tak często nosił.
– W porządku – powiedział po chwili. – Jeśli to wszystko, co mi dasz, to wezmę to. Ale wiedz, że... – urwał, a jego głos lekko zadrżał. - Zawsze... yyy... znaczy... nie będę naciskał.
Lina zamknęła na chwilę oczy, próbując opanować łzy. Wiedziała, jak wiele go to kosztuje. Jak bardzo się stara, by zaakceptować jej decyzję.
– Dziękuję, James – powiedziała cicho. – Wiem, że to dla ciebie trudne. Ale my na prawdę nie możemy.
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...