Lina uśmiechnęła się, chrupiąc chipsy, kiedy Bucky wrócił z małą talią kart UNO. Rozłożył je na stoliku, nie spuszczając z niej wzroku.
– Wiesz, że karty to poważna sprawa? – zapytał.
Lina uniosła brew, wyraźnie rozbawiona.
– Och, oczywiście. Będę traktować to z całą powagą, jakiej wymagasz. A swoją drogą...co dla mnie przygotowałeś?
- Kanapki z kurczakiem - podał talerz. Danie nie wyglądało jakoś specjalne, ale dziewczyna od razu rzuciła się na nie.
Bucky zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Zaczął rozdawać karty, a Lina już po kilku minutach zaczęła podejrzanie często wygrywać. Za każdym razem triumfowała z niewinnym uśmiechem, który mógłby uchodzić za przypadek.
– Lina – odezwał się w końcu, przerywając rozdanie. – Ty oszukujesz.
– Wściekasz się, bo cały czas przegrywasz, James? – zrobiła minę pełną fałszywego oburzenia. – To oskarżenie jest poważne. Przemyśl, zanim je powtórzysz.
Bucky przewrócił oczami, ale nie odpuścił.
– Nie mów mi, że to przypadek, że zawsze masz idealne karty.
– To tylko strategia – oznajmiła z uśmiechem, udając powagę. – Po prostu jestem lepsza w tę grę.
– Lepsza? – mężczyzna prychnął. – W zasadach czy w ich naginaniu?
– Obie rzeczy mogą iść w parze – wzruszyła ramionami. – Nie wszyscy muszą być tak sztywni jak ty.
Bucky zacisnął szczęki i położył karty na stole z impetem.
– Może byś spróbowała raz zagrać uczciwie, co?
– Dobrze, dobrze. Od teraz gram fair – powiedziała, choć jej ton sugerował, że ma własną definicję uczciwości.
Gra toczyła się dalej, z Bucky'm pilnującym każdego jej ruchu jak sęp. Patrzył na nią tym swoim słynnym spojrzeniem, że aż włos jeżył się na plecach. Jednak zanim zdążyli rozegrać kolejną rundę, na zewnątrz rozległ się grzmot, a chwilę później deszcz zaczął bębnić o dach chaty. Lina uniosła wzrok, a jej twarz rozjaśniła się drwiącym uśmiechem.
– A więc jednak burza – rzuciła, odkładając karty. – Cudownie. Powiedziałeś, że dach nie przecieka, ale testowałeś to?
Bucky rzucił jej chłodne spojrzenie.
– Dach jest w porządku – odparł, ignorując jej zaczepki.
Lina zaśmiała się cicho, słysząc w jego głosie lekką irytację.
– W porządku, w porządku. Nie musisz się tak napinać. To tylko deszcz. Chociaż... – zerknęła zza okno – może ten klimat jest jednak trochę zbyt przytulny. Idealny na opowieści przy świecach. Może podzielisz się może tym jak skopałeś tyłek mojemu ojcu? W ogóle o tym nie wspominał, a kiedy wrócił do domu to wyglądał jak siedem nieszczęść.
Bucky spiorunował ją wzrokiem, ale zanim zdążył coś powiedzieć, dziewczyna sama przerwała ciszę.
– Żartuję, żartuję. Więcej chipsów?
– Nie – odpowiedział krótko, odwracając wzrok w stronę okna. Widać było, że burza go niepokoi, choć starał się to ukryć. Lina zauważyła jego napięcie i odłożyła chipsy.
– W porządku, twoja kolej – powiedziała, starając się rozładować atmosferę.
Bucky odwrócił się powoli, jakby zastanawiał się, czy chce wracać do gry. W końcu jednak usiadł i wziął karty do ręki.
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...