Rozdział 48

37 9 6
                                    


Po omdleniu Baldera, zgodnie z zaleceniami Thotha, bóg światła został zabrany do pokoju. Niestety gdzieś w międzyczasie mistrz, ku ogólnemu zdenerwowaniu swoich podopiecznych, zapadł się pod ziemię i nikt nie mógł go zlokalizować. Nawet Anubis nie był w stanie go wytropić. Ostatecznie Loki, Thor i Kin zobligowali się zostać z blondynem, a resztę odesłali. Bóg ognia jak tylko mógł, starał się wmówić wszystkim, że to na pewno zwykłe przemęczenie i po krótkiej drzemce Balder wróci do siebie. Poszli, choć nie wyglądali na przekonanych.

- Ty też mogłabyś sobie iść – stwierdził Laevatein, gdy przez dłuższy czas cała trójka siedziała w ciszy.

- Nie – odparła krótko dziewczyna i poprawiła na jednym z krzeseł.

- Wyjdź! – tym razem warknął, ale nadal nie zareagowała.

- Nie.

- Wynoś się! To nie ma z tobą nic wspólnego! – krzyknął wstając i zrobił kilka kroków w jej stronę.

- Uspokój się, twoje wrzaski w niczym nie pomogą – powiedziała spokojnie i o dziwno, Loki faktycznie nieco stracił rezon. – Jego stan ma tyle ze mną wspólnego, że wiem co planujecie i nie mam zamiaru pozwolić wam go skrzywdzić. Obiecałam, że pomogę i zamierzam dotrzymać słowa. A jeśli będzie trzeba to powiem też pozostałym.

Loki zbladł, a Thor gwałtownie wciągnął powietrze.

- Nie zrobisz tego – wyszeptał bóg ognia z niedowierzaniem.

Do tej pory Kin trzymała język za zębami i byli niemal pewni, że ich tajemnica jest bezpieczna. Niby odgrażała się kilka razy, że pomoże i zrobi co będzie konieczne, ale Laevatein nigdy nie brał jej do końca na poważnie. Liczył, że gdy przyjdzie co do czego, to będzie biernie patrzeć, tak jak wszyscy. Ale w tym momencie pierwszy raz zwątpił w swoje przypuszczenia.

- Zrobię, jeśli będę musiała – powiedziała takim tonem, że żaden z bogów nie miał złudzeń, iż jest śmiertelnie poważna. - Już raz musiałam patrzeć, jak ktoś dla mnie ważny umiera. Więcej nie mam zamiaru. – Wstała i podeszła do Lokiego, zatrzymując się mniej niż metr od niego. – A teraz powiedzcie mi wreszcie co jest z nim nie tak.

Cisza trwała kilka sekund, ale dla Kin trwała wieki. Wreszcie Loki zaczął opowiadać.

- Kłamałem, kiedy mówiłem, że to przez niestabilne emocje Balder staje się inną osobą. Choć w sumie to nie było do końca kłamstwo... – Zerknął przelotnie na boga światła, upewniając się, że ten śpi. – Światło zawsze przyciąga ciemność. Im silniejsze i jaśniejsze światło, tym czarniejsza i mroczniejsza ciemność.

- Balder jest bogiem światła... – wtrącił Thot, gdy Loki zbierał myśli – ...i bogiem zniszczenia.

Kin była zaskoczona tymi słowami. Nigdzie się z tym nie spotkała. W żadnej mitologii, którą przeczytała nie wspominali, że Hringhorni ma druga domenę. Na drżących nogach wyminęła Laevateina i skierowała się do łóżka nieprzytomnego blondyna. Wreszcie brakujący element wskoczył na miejsce i wszystko ułożyło się w całość. Jednak powaga tej wiedzy wytrąciła ją z psychicznej równowagi. Jeśli Balder jest bogiem zniszczenia, a to co widziała na festynie to jego drugie „Ja" nad którym nie panuje i które staje się coraz silniejsze...

To cała nadzieja w Zeusie i jego mocy. Inaczej mają ogromne kłopoty.

- Musi być sposób – powiedziała, ale jej głos łamał się tak, że zmuszona była odchrząknąć i wziąć kilka głębszych wdechów zanim kontynuowała. – Musi być jakiś sposób, żeby to powstrzymać. Co wywołuje te przełączenia między światłem a zniszczeniem?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz