40.

6.5K 191 2
                                    

Po dłuższym czasie wyszliśmy z wanny i ubierając się w czyste ubrania, wycierając się uprzednio. Zjedliśmy porządne śniadanie i nakarmiliśmy Herę. Podczas posiłku ustaliliśmy co będziemy dzisiaj robić.

Zabrałem z komody klucze, telefon, smycz i okulary przeciwsłoneczne, wychodząc sprawnie z mieszania. Zjechaliśmy windą w dół, zapinając smycz na obroży amstaffki. Ruszyliśmy w stronę jednego z wielu parków znajdujących się w tym mieście.

Znajdując się przed apartamentowcem, w którym mieszkamy w jedną dłoń zapałem kawałek materiału, a w drugi delikatną i gładką rękę dziewczyny, ruszając przed Siebie. W momencie, w którym znaleźliśmy się w parku, wziąłem Lucy na barki, przez co niezmiernie się cieszyła, lecz na początku krzyczała.

W pewnym momencie usłyszałem dzwonek mojego telefonu, więc szybko odebrałem, nie patrząc kto dzwoni.

- Styles, słucham.- powiedziałem, idąc przed Siebie.

- Siema stary. Kiedy przyjedziesz po dokumenty?- mężczyzna zapytał, a ja wiedziałem do kogo należy ten głos.

- Będę gdzieś za godzinę Louis, ok?- zapytałem.

- Spo...- nie zdarzył dokończyć, bo moja ukochana krzyknęła cześć do telefonu.

- Dasz mi porozmawiać z Lou?- zapytała, a przed moimi oczami ukazała się odwrócona twarz ukochanej, robiącej maślane oczka i wydęła wargę.

- Nie ma mowy.- powiedziałem poważnie, a ona zatopiła swoje usta w moich.

- Ja też chcę pogadać z Lucy.- powiedział prawie słodko Louis, a ja nie mogłem odmówić obojgu.

- Masz ale nie na długo. Za jakąś godzinę będziemy w domu chłopaków, dobrze?- powiedziałem srogo, a w moje serce ukuło uczucie zazdrości.

Pisknęła, pocałowała mnie ponownie, odbierając mi z rąk telefon i pogrążając się w ożywionej rozmowie, prowadzonej wraz z moim przyjacielem. Zawróciłem w stronę naszego mieszkania, by zostawić tak psa i zadzwonić do pani Clary, by zaopiekowała się nią. Jeśli w ogóle zdobędę telefon...

Lucy || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz