58.

3.8K 147 2
                                    


Harry P.O.V


Od kilku dni, a może kilku tygodni nie wchodziłem z domu. Czułem się strasznie zmęczony i osłabiony. 


Leżałem na białej kanapie, patrząc tępo w sufit. Od czasu do czasu przychodziła do mnie pani Clark, zajmując się psem i sprzątaniem całego tego syfu. Nie miałem siły, ochoty ani chęci na jakiekolwiek wstanie, a co dopiero sprzątanie. Starsza kobieta mówi mi, że to minie i długo bez siebie nie wytrzymamy.


Codziennie przyjeżdżali Ash z Chloe, za co byłem im bardzo wdzięczny. Jeszcze by mi coś głupiego palnęło do głowy. Poprosiłem mojego brata by nic nie mówił naszej mamie ani Gemmie, a zwłaszcza na jej stan. Nie może się denerwować.


Usłyszałem dźwięk telefonu, więc niechętnie usiadłem. Przetarłem dłońmi całą twarz i przeczesałem włosy. Rozejrzałem się wkoło, widząc śpiącą Herę i mnóstwo pustych butelek, puszek po różnych alkoholach.


Ręką odgarnąłem stojące butelki, ułatwiając dostęp do urządzenia. Niechętnie nacisnąłem zieloną słuchawkę, odbierając połączenie.


- Halo.- powiedziałem cicho, przecierając dłonią moje bolące oczy.


- Lucy jest w szpitalu.- mój umysł i ciało od razu otrzeźwiało. 


- W którym?- spytałem, wstając z kanapy i zabierając klucze od auta.


- Świętej Małgorzaty. Przyjedz jak najszybciej tylko się po drodze nie zabij. - powiedział Niall, a ja szybko się rozłączyłem.


Nie patrzyłem na kogo wpadam, liczyła się tylko ona. Wbiegłem do podziemnego garażu, gdzie wsiadłem szybko do samochodu.

Lucy || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz