Delikatnie zamknąłem drzwi od gabinetu, wzdychając. Nie pewnym krokiem ruszyłem w stronę pokoju Lucy. Moi przyjaciele posłali mi wspierające uśmiechy, co odwzajemniłem.
Stanąłem jak słup. Na szpitalnym łóżku leżała właśnie ona.
Jej włosy były rozrzucone po białej poduszce, zasłaniając ją całkowicie. Twarz nie okazywała żadnych emocji. Jej usta były koloru blado różowego, popękane, suche i lekko rozchylone. Fioletowe oczy nie miały takiego samego koloru jakkolwiek szczęścia, wyblakłe. Nasze spojrzenia spotkały się, a po policzkach poleciały łzy.
- Lucy...- usiadłem na szpitalnym krzesełku, łapiąc jej zimną, bladą dłoń w moje ręce.
- Zostaw mnie.- szepnęła, próbując wyrwać się z uścisku.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?- po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Bałam się. Cholernie się bałam, że mnie wyrzucisz, a ja nie widziałabym co ze Sobą zrobić i z dzieckiem. Po ostatniej kłótni wiedziałam, że ono jest niepotrzebne. Pokochałam je, ale zdecydowałam, że będzie mu lepiej w niebie niż tutaj na ziemi, które byłyby otoczone przez tych wszystkich podłych ludzi.- mówiła powoli, a na twarzy pojawiły się nowe porcję łez.
- Dlaczego przyszło Ci to głowy? Nigdy bym nie wyrzucił osób, które kocham. Byłem tak głupi, że Cię uderzyłem. Tak Cię przepraszam. Nie ceniłem jak bardzo ważni są najbliżsi, których kochamy. Dopiero ty otworzyłaś mi oczy. Jesteś najważniejszą istotą w moim prywatnym świecie. - pocałowałem ją delikatnie w usta, przytulając jej chude ciało do swojego.
- Ja Ciebie też kocham.- powiedziała cicho, po czym zasnęła w moich ramionach.
20.000 wyświetleń! <3 Nie wiecie jakiego dostałam zawału. Oczywiście ze szczęścia. :D Wielkimi krokami zbliżamy się do końca. ;c
CZYTASZ
Lucy || H.S ✔
FanfictionHistoria, w której dwudziestojednoletni mężczyzna dostaje od swoich kolegów piętnastoletnią dziewczynę. UWAGA! W historii występuje wiele scen seksualnych, scen przemocy i słów niecenzuralnych. Czytasz na własną odpowiedzialność. 22.08.2016 #54...