65.

3.9K 135 1
                                    



Kilka tygodni później...



Pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę domu jego ukochanej siostry. Przekroczyliśmy jakże piękny i zadbany ogród, nad którym ciężko pracowała Gemma.


Już z mniejszą pewnością zapukałem w ciężkie, wykonane z białego drzewa drzwi. Usłyszałem jakże ciepły głos, który był lekko stłumiony. Przed nami ukazała się przepiękna brunetka o zielonych oczach.


Jej włosy były związane w artystyczny nieład, który przypominał mi koka. Na jej ciele leżała czarna sukienka, która była przed kolano. Na nogach miała swoje ukochane baleriny w odcieniu różu.


Posłała nam ciepły uśmiech, odwracając się do nas bokiem i gestem ręki zapraszając do reszty zgromadzonych gości. Przez jej gest można było zauważyć jej już duży, okrągły brzuch.


Bez zawahania wkroczyliśmy do rodzinnego wnętrza domu, witając się z moimi bliskimi.


Po przywitaniu i wymienieniu kilka zdań między Sobą Max zaprosił nas do stołu. Wszyscy zajęliśmy miejsca, a ja przy okazji posadziłem na swoich kolanach małego Edwarda, który był wniebowzięty moim jak i Lucy przyjazdem.


Podczas posiłku rozmowę rozpoczęła moja mama.


- Jak wam się układa w życiu moje drogie dzieci? Macie jakieś plany na przyszłość? Harry może zaczniesz?- rzekła, a ja przestałem jeść.


- Właśnie z Harrym chcieliśmy wam coś ogłosić...- moja ukochana wiedziała, że chwilowo zapomniałem języka w gębie, za co posłałem jej dziękujący uśmiech.



- Przepraszam, że Ci przerywam, ale... Houston, mamy problem.- odezwała się Gemma, oddychając ciężko.


- Jaki kochanie?- powiedział jej mąż, delektując się kaczką.



- Właśnie odeszły mi wody, kotku.- posłała mu wymuszony uśmiech, łapiąc się za brzuch.


Wszyscy siedzieli wpatrzeni tępo w brunetkę, nie wiedząc co powiedzieć, a co dopiero zrobić.


- O kurwa mać! Jedziemy szybko do szpitala! Max, biegnij szybko po torbę!- krzyknął przerażony Ash i pomógł wstać rodzącej.

Lucy || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz