13.

955 75 7
                                    

Pisane przez chemicznaph7

Jak obiecał Rin, tak zrobił. Byliśmy już na lotnisku, widziałam jego minę, która mi nie pomagała. Staliśmy wpatrzeni w siebie i usłyszeliśmy, że teraz nasz lot. Babcia poszła przodem.

- Wszystko będzie dobrze. Dasz sobie świetnie radę kochanie. - Powiedziałam wtulając się w jego szyję.
- Czy dam radę bez ciebie? - Spojrzał mi w oczy i trzymał mnie za rękę. - Pamiętaj, że cię kocham.
- Proszę cię, żegnamy się na jakieś dwa tygodnie, a nie na świętego nigdy. - Uśmiechnęłam się, przekonując samą siebie, że dam sobie radę bez niego. - Będziemy pisać, dzwonić... - Spojrzałam na niego i ujrzałam w jego oczach łzy. On płakał... - Kochanie, przestań. Do tego stopnia nie jesteśmy ze sobą związani, tak naprawdę. - Próbowałam mu to jakoś pokazać, w delikatny sposób.
- Nie chodzi o rozłąkę całkowicie. Masz problemy, a ja nie mogę ci pomóc w żaden sposób... Czy takiego chłopaka oczekiwałaś? Ty zawsze mnie wspierałaś i w ogóle, ale teraz... nawet nie potrafię ci się odpłacić.

Stanęłam na palcach, przytulając go mocno, aż przestał płakać, później pocałowałam go w policzek. Spojrzał na mnie zapłakanymi ślepkami.

- Jeszcze mi pomożesz nieraz, a teraz miej jaja i pożegnaj mnie należycie.
- Kocham cię. - Szepnął mi do ucha, następnie przytulił mnie, podnosząc do góry.
- Tu jesteście! Chłopaki zdążyliśmy. - Krzyczała Gou, a za nią biegli chłopaki z Iwatobi.
- Monisia, musieliśmy cię pożegnać! Będziemy tęsknić! - Krzyczał Nagisa.
- Wszyscy będziemy. - Inicjatywę teraz przejął nie kto inny niż Haru.
- Wspieramy cię i jak coś możesz na nas polegać! - Powiedział energicznie Makoto.
- I jak wrócisz to zobaczysz pięknego motylka, którego oczekiwałaś. - Powiedział Rei, poprawiając okulary.

Poczułam napływające łzy do oczu i nagle wypłynęły.

- Miej jaja się pożegnać. - Powiedział Rin i przyciągnął mnie do siebie. - Widzisz, nie tylko ja będę tęsknił, więc musisz wrócić.

Podeszłam do chłopaków i każdego z osoba przytuliłam, Gou potraktowałam tak samo i dałam jej buziaka w policzek, należało jej się. Miałam ostatnie minuty na popatrzenie na ich twarze. Podeszłam do Rina i złapałam go za ręce.

- Chłopaki pilnujcie go. Jak zrobić coś nie tak... - Mrugnęłam okiem w ich stronę. - ...to telefon to przyjaciela. Ok?
- Oczywiście! - Krzyknął Nagisa za wszystkich. - Szkoda, że cię nie będzie na otwarciu basenu. Zrobię ci zdjęcia.
- Dzięki, Naguś. - Uśmiechnęłam się serdecznie, a chłopak tylko pisnął z radości, na usłyszane zdrobnienie.

- Kurs do Australii....

- Chyba czas się zbierać. - Popatrzyłam na wszystkich z ciepłym uśmiechem. Każdy chciałby takich przyjaciół, a co zazdrośćcie, że takich mam.

Teraz poświęciłam chwilę dla Rina. Wtuliłam głowę w jego pierś i wdychałam ostatni, na jakiś czas, raz jego zapach.

Zniżył się do mnie i podniósł mi głowię, później można się domyślić co działo się dalej. Oderwaliśmy się od siebie, a w jego oczętach znów pojawiły się łzy.

- Teraz szlochaj, a później płacz, że wróciłam. Kocham cię. - To ostatnie szepnęłam.

Skierowałam się w stronę bramek. Odwróciłam się, gdyż byłam ostatnia i krzyknęłam:

- BĘDĘ ZA WAMI TĘSKNIĆ. NIE DAJCIE SIĘ!!!

***************************

Doleciałyśmy z babcią szybko, tak mi się zdaje. Po powrocie do domu pojechaliśmy szybko do szpitala.

- Witaj mój kawalerze. Przepraszam, że tyle na mnie czekałeś. - Powiedziałam wchodząc na sale do mojego Oniichana. - Jak się czujesz? - Siadłam obok niego na łóżku.
- Lekarze mi powiedzieli, że jutro mogę wracać do domu. - Jego uśmiechnięta twarz, poprawiła mi humor.
- Cieszę się.
- Widziałem jak pływasz. Jesteś niesamowita, dobrze, że się nie poddałaś po wypadku. Tak się cieszę, że jesteś. - Potem młody rzucił mi się w ramiona.

*

Jestem tu już 4 dni, a nic innego nie słyszę niż: ,,zrób to" lub ,,zrób tamto". Uroki mojej rodziny, zaś braciszek cieszył się z każdej chwili spędzonej razem ze mną.

Nadeszła pora kolacji. Wszyscy ucieszeni siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy.

- Oneesan, kiedy wracasz? - Oczka mojego braciszka wędrowały po całym pokoju, ale wiedziałam, że to pytanie skierowane bezpośrednio do mnie.
- Nie wiem jeszcze. A co chcesz mnie się pozbyć? - Zaśmiałam się lekko.
- Nie, pewnie twój chłopak tęskni. - Na te słowa poderwałam głowę do góry, znad talerza i spojrzałam na niego.
- Możliwe... - Powiedziałam, przeciągając to słowo.
- Pokażesz mi w końcu wasze zdjęcie. - Podniosłam telefon, który leżał obok talerza i zaczęłam szukać jakiegoś wspólnego zdjęcia. Jest!!!
- Wow! Jakie ma fajne włosy. Mamo zobacz. - Podał telefon mamie.
- Znam go, czy wy się nie spotykaliście już tutaj? - Zapytała, oddając telefon mojemu bratu.
- Tak, opowiadałam ci o nim. - Powiedziałam lekko zszokowana pamięcią mamy.
- Żartuje przecież. - Uśmiechnęła się do mnie z przekąsem. - Kiedyś może znów się spotkamy.
- Na pewno. - Odpowiedziałam jej życzliwie. Tak dawno się nie widziałyśmy.
- Dobry z niego chłopak. Troszczy się o waszą córkę jak mało kto. Jestem tego naocznym świadkiem. - Powiedziała babcia, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Ma szczęście. Spróbowałby nie. - Powiedział mój tata do babci. - Kobietę powinno się tak szanować.

Po burzliwej dyskusji na temat miłości i innych rzeczy, wstałam od stołu całkowicie zmęczona. Położyłam się na łóżku i wyruszyłam do krainy Morfeusza.

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz