Kręciłem się z boku na bok. Obok śpi ona. Wstałem po cichu i skierowałem się w stronę jej pokoju. Drzwi były uchylone, więc zajrzałem po cichu do środka. Jasnowłosa siedziała na parapecie w blasku księżyca. Wyglądała zjawiskowo. Każdy kształt ciała był podkreślony, jej atrakcyjność zwielokrotniła się. Wszedłem, zamykając za sobą drzwi. Okryłem jej ciało kocem.
- Czemu nie śpisz? - Zapytałem ją, widząc jej zmartwienie na twarzy.
- Myślę nad tym, co będzie dalej. Między nami... - Oparła czoło o szybę.
- Możesz myśleć też w łóżku. Zmarzniesz i pogorszy ci się.
- Siedziałam tu codziennie. Myślałam o nas. Wspominałam nasze wszystkie chwile. Choć nawet wykrzyknęłam ci w twarz, że cię nienawidzę, to nie potrafiłam tego zrobić. Pierwszy raz znalazłam kogoś, przez kogo nie mogłam, się skupić na czymś zupełnie innym. Zastanawiałam się nad wszystkim. Moje serce mówiło kocham, ciało - wróć, dusza - nie odchodź, rozum - to nie prawda, ale rozsądek - przemyśl czy to ma sens. - Odwróciła się do mnie. - Wiesz jak było mi ciężko bez ciebie. To jest przyzwyczajenie. Jestem głupia, że dałam się tak szybko. - Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
- Nie jesteś głupia, tylko zakochana. Powiem ci, że mam tak samo. Każdy mi mówi, że zachowuję się inaczej, że jestem inny. Najgorsze jest to, że nie mogę się skupić na treningu. Teraz, gdy wiem na czym stoję, mogę wrócić do normalności.
- Połóż się ze mną. - Spojrzała w moje oczy. - Bez żadnych... no wiesz. Tylko połóż się obok. - Złapała mnie za koszulkę. - Bądź w końcu przy mnie. O tyle cię proszę. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Położyłem się na swoimi miejscu, również na kochanej poduszce.
Zbliżyła się do mnie kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Jej obecność przyprawiła mnie o rumieńce i nie tylko.- Dziękuję.
- Za łatwo ci wybaczyłam. - Cmoknąłem ją w czoło, którego temperatura spadła.
- Widzę, że leki pomogły.
- Mhm... zimno. - Wtuliła się we mnie bardziej. Przykryłem ją dodatkowo kołdrą.
- Lepiej?
- Tak. Tylko tobie będzie za gorąco.
- Mną się nie przejmuj. - Oplotłem ją swoimi ramionami. Czułem się taki szczęśliwy.*
- Rin, obudź się. - Poczułem szarpanie za ramię.
- Mmmm... - Otworzyłem oczy. Pierwsze co zobaczyłem, to była ona. Spała wtulona we mnie, wyglądała tak uroczo.
- Cholera, Matsuoka. - Odwróciłem się delikatnie, aby jej nie obudzić. - Gołąbeczki moje. - Uśmiechnął się.
- Czego chcesz? - Powiedziałem zaspany. Szczerze, to jeszcze nie komunikowałem.
- Przyszedłem ci powiedzieć, żebyś wstał do szkoły. Widzę tylko, że nie masz na to ochoty. - Westchnął. - Przyjdź na trening.
- Dzięki stary. - Wróciłem do wcześniejszej pozycji.
- Tylko zaopiekuj się ją. - Powiedział Yamazaki, zamykając drzwi.
- Dobrze mamo. Spadaj już.Poranne promienie padło na moją twarz. Cholera i ty nie dasz mi pospać.
- Dzień doberek. - Złożyłem pocałunek na czole Moniki.
- Dlaczego nie jesteś w szkole? - Wymamrotała, dalej leżąc przytulona do mojej piersi.
- Dziękuję za miłe powitanie, skarbie.
- Mhm... Nie opuszczaj szkoły przeze mnie.
- Pieprzyć ją w tym momencie. - Podniosła głowę, patrząc na mnie.
- Jak ty się odzywasz, gówniarzu?
- Jestem starszy o 24 dni.
- Przypadek? - Zbliżyła twarz do mojej i spojrzała mi w oczy.
- Nie sądzę. - Kochałem patrzeć jej w oczy, choć ona tego nie lubiła. Rozmowa z kimś była dla niej udręką, bo zawsze ktoś patrzył jej w oczy. - Zdaje mi się, że zrobiłaś dla mnie wyjątek?
- Jaki? - Przylgnęła swoim ciałem do mojego. Co prawda, była ode mnie niższa, więc jej stopy nie dotykały moich.
- Patrzysz w moje oczy.
- Mogę przestać. - Złączyła nasze usta w pocałunek. Jej ręce powędrowały na moje barki, a następnie zatopiła dłonie w moich włosach. Oderwaliśmy się od siebie, dysząc.
- Nie waż się.
- To patrz się w moje oczy zawsze, choćby nie wiem co. Nie rezygnuj z tego, ani nie rób tego innej. Mogę cię o to prosić? - Jej wyraz twarzy zmienił się. Tęczówki zaczęły szaleć i spostrzegłem świeczki w jej oczach.
- Nie musisz mnie o to prosić. Ja to wiem. - Wtuliłem się w zagłębienie jej szyi. Pachniała lawendą, chyba pokocham ten zapach. - Tak cię kocham. - Jej serce przyśpieszyło. - Coś nie tak? - Podniosłem głowę i spojrzałem jej w oczy.
- Czasem cię nie rozumiem. - Zaczęła gładząc mój policzek. - Teraz nie chce tego pojąć, ale jeśli mamy być ze sobą, to muszę to zmienić. - Przejechała delikatnie, opuszkami palców po moich ustach. - Jesteś niesamowity. - Kto tu kogo nie rozumie?
- Wiem o tym. - Położyłem ręce na jej biodrach, wpijając się w jej wargi. Odpowiedziała natychmiast, wbiła paznokcie w moje plecy. Poczułem przypływ namiętności, za duży przypływ. Znalazłem się na górze, dalej całując ją dość namiętnie. Zszedłem na dół, całując jej szyję, na co ona zaczęła wzdychać.
- Rin... proszę... dajmy sobie spokój. - Oderwałem się od jej szyi. Spojrzałem na nią.
- Tak przeraszam. Nie powinienem teraz... przepraszam. - Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Oparłem dłonie o blat. Dlaczego zawsze tak musisz być narwany? Co z tobą nie tak? Czy jestem, aż beznadziejny?
- Od kiedy tak szybko rezygnujesz? - Stała oparta o futrynę, wpatrywała się w mnie ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Nawet nie wiem kiedy przyszła. Zmierzała w moim kierunku, więc odwróciłem się w jej stronę. Cały czas patrzyła w moje oczy. Czułem się zmieszany. Położyła rękę na moim torsie i zbliżyła się. - Nie lubię jak tak szybko sobie odpuszczasz relacje ze...
- Nie odpuszczam, tylko nie chce cię skrzywdzić. - Wtf, jak to zabrzmiało. Nie pasuje na romantyka, choć mówili mi, że nim jestem. Oderwała swoje spojrzenie i spojrzała przez okno. Zauważyłem rumieniec na jej twarzy.
- Krzywdzisz mnie jedynie, gdy myślisz, że mnie krzywdzisz. Zachowuj się normalnie. Bądź stanowczy, ale nie dla mnie. - Splotła swoje place z moimi, całując moje kostki. Uśmiechnęła się do mnie. - Zjemy coś? Tylko oddaje ci pałeczkę. - Czy ona właśnie próbuje mi powiedzieć, że między nami wszystko ok?
- Jak sobie życzysz. - Pochyliłem się do niej, całując ją.
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanfictionOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.