1.

3.3K 151 14
                                    

Miałam dzisiaj sporo do załatwienia. Szłam właśnie w stronę centrum miasta, gdy wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał bordowe włosy i wydaje się jakby uśmiech zawsze gościł na jego twarzy.

- P-przeppraszam. -Wydusiłam i spuściłam głowę.

- Nic się nie stało, ja jak zwykle chodzę z głową w chmurach. - Powiedział i zaśmiał się. Poczułam się wtedy pewniej, więc podniosłam głowę. Nadal był uśmiechnięty, lecz tak szczerze. Na jego widok rumieniec wkradł się na moje policzki. Chyba to zauważył, bo znowu się zaśmiał. - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. A tak w ogóle to jestem Rin Matsuoka.

- Jestem Yoko Monikaya, ale każdy mówi mi Monika.

- Ciekawe. - Znów się uśmiechnął w ten sposób. - Przepraszam, ale muszę już iść, mam trening na basenie. - Odbiegł, krzycząc jeszcze. - Pa Monika!

Uśmiechnęłam się pod nosem, ruszając dalej w stronę miasta. Gdy już wszystko załatwiłam, pobiegłam do centrum sportowego, tam właśnie ćwiczyłam gimnastykę. Weszłam do środka, a tam znowu na kogoś wpadłam. Otworzyłam oczy i ponownie ujrzałam te czerwone, były pełne śmiechu jak ostatnio.

- No ty to chyba na mnie lecisz. - Prychnęłam.

- Skąd taki pomysł?

- Bo poprzednio jak się uśmiechnąłem, to zalałaś się rumieńcem, a teraz też tak było i jest bo nadal wyglądasz jak pomidorek. - Wtedy poczułam większe pieczenie na policzku, oznaczało to, że teraz wyglądam jak burak.

- Hahaha. Mówiłem. - Jego śmiech nie był wcale kpiący, a sympatyczny oraz czuć było w nim radość.

- Nie pochlebiaj sobie za bardzo. - Odpowiedziałam mu i skrzyżowałam ręce na piersiach. Musiałam wyglądać jak małe dziecko strzelające focha. Znowu się zaśmiał.

- Jasne. Ty pływasz?

- Już nie, teraz ćwiczę gimnastykę.

- A czemu już nie pływasz?

- To dotkliwy temat.

- Ok, rozumiem. To cześć!

- Pa!

Ćwiczenia zajęły mi sporo czasu bo, aż do 18. Wróciłam do domu, po chwili zaczęłam przygotowywać się do nowej szkoły. W poprzedniej mieli za niskie wymagania jak dla mnie.

Musiałam rano szybko biec, żeby zdążyć do szkoły. Na szczęście udało mi się. 

Weszłam do środka, nauczycielka kazała mi się przedstawić.

- Hej. Nazywam się Yoko Monikaya, ale możecie mówić mi poprostu Monika. Mam tyle samo lat co wy. Mieszkam w Australii od kilku lat.

- Dobrze. Dziękuję. Ma może ktoś ochotę odprowadzić Monikę po szkole?

- Ja mogę. - Popatrzyłam w stronę głosu i zobaczyłam go. Rin. Czy ja mam takie szczęście czy pecha?

- Dobrze Rin. Po lekcjach oprowadzisz Monikę, dziękuję.

Usiadłam w wolnej ławce na końcu klasy, a lekcje minęły szybko. Tematy tutaj były trudniejsze niż w mojej poprzedniej szkole, więc z tego powodu się cieszyłam. Wyszłam z klasy, a tam czekał już na mnie Rin z jakimś kolegą.

- Ok, Souske poznaj Monikę, Monika to jest Souske. - Uśmiechnęłam się, podając mu teatralnie rękę. On ją przyjął i pocałował.

-Witam jaśnie panią. Jak minęła podróż?

-Zaiście dobrze mój panie. Nie sądziłam, że Cię tutaj spotkam.

Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem i rzuciłam się w ramiona Souske. 

- Myślałam, że jesteś w Japonii. - Powiedziałam dalej ściskając chłopaka. 

Usłyszeliśmy chrząknięcie i obróciliśmy głowy w stronę Rina. Jego twarz wyrażała zakłopotanie, niezrozumienie oraz ... zazdrość! Miał taką minę, że znów wybuchnęliśmy śmiechem.

- Ależ spokojnie Rin. Nie bądź zazdrosny. To już nie mogę przywitać się z kuzynem? - Powiedziałam, jak już się trochę uspokoiłam. Jego aura trochę się zmieniła. Po kilku minutach, jak w końcu dotarły do niego moje słowa i się otrząsnął.

- Ja nie jestem zazdrosny! A ty czemu nie powiedziałaś mi, że masz kuzynkę?

- Bo nie pytałeś. - Odpowiedział mu. - I jesteś bardzo zazdrosny. - Dodał po chwili.

- Ok, to może oprowadzimy cię po szkole?

- Zmieniasz temat. - Powiedziałam krótko. - Ale chodźmy.

Chłopaki oprowadzili mnie po szkole. Potem poszliśmy na lody. Kłócili się o loda, postanowiłam rozwiązać ich problem. Jak oni grali, ja wzięłam go, zapłaciłam i zaczęłam jeść. Poczekałam, aż zrozumieją co się stało. Oczywiście trwało to trochę czasu. W końcu wygrał Rin.

- Hej! Gdzie ten lód?!

- Był naprawdę pyszny. Wy naprawdę macie dobry smak.

- Hahahaha - Souske wybuchnął śmiechem. A Matsuoka nie mógł przestać na mnie patrzeć, ale po chwili dołączył do niego. Ja też już nie wytrzymałam.
Kiedy się wreszcie opanowaliśmy, chłopaki uparli się, że muszą mnie odprowadzić, tak więc szliśmy w stronę mojego domu.

- Kolejna szkoła nie dorównała twoim wymaganiom? - Souske był dla mnie jak brat, a ja byłam jego siostrą. Znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny.

- Tak. - Stwierdziłam smutno.

- Jak to nie dorównała? - Rin nie wiedział o co chodzi.

- Monika lubi wyzwania, więc szuka dobrych szkół, a kiedy pobije ich rekord nauki, szuka nowej.

- Albo można to również określić tak, że żadna szkoła nie ma dobrego dla mnie poziomu.

- Aha. To naprawdę fajne, ale mam nadzieję, że u nas dłużej zostaniesz.

- Mogę zostać.

Wróciłam do domu i nie mogłam się doczekać co jeszcze przyniesie mi przyszłość.

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz