23.

753 52 8
                                    

chemicznaph7

Rin P.O.V

- Jak to nie było jej w szkole? Przez trzy dni w dodatku. - Złapałem jej kolegę z klasy za kołnierz koszuli i mundurka. 
- No nie było. Możesz mnie puścić? - Opuściłem zrezygnowany ręce. - Jeśli masz jakiś problem, to idź do niej. - Poklepał mnie po ramieniu, odchodząc.

Usiadłem na ławce obok mojej sali. Schowałem twarz w ręce. Co ja zrobiłem? Powinienem dawno, tą głupią dziewuchę spławić. 

- Matsuoka? Trzymasz się? - Przysiadł się do mnie Sou. - Byłeś u niej?
- Byłem i nic z tego. 
- Nie będę pytać, czy dzwoniłeś. Może ja coś...
- Nie zostawmy ją samą na razie. - Podniosłem głowę, spoglądając mu w oczy. 
- Tak, dzwoniła do mnie wczoraj jej babcia. Pytała się dlaczego, nie odbiera telefonu. Powiedziałem, że pilnie się uczy i pewnie odsypia. Teraz przeszło, ale za drugim razem tak łatwo nie pójdzie. 
- Tak, wiem. 
- Może Gou z nią gadała? 
- Nie, pytałem się. 
- Hym... To nie wiem. 
- To wszystko przeze mnie. Nie mogę z nią.
- Stary, nie możesz tak myśleć. 
- A jak... - Wyprostowałem się nagle. - Głupi, dobijałem się do jej drzwi, ale mam klucze, które mi dała. 
- To dobre wyjście, pójdziemy do niej. 
- Tak. Dziś wieczorem. 
- Trening?
- Walić go. Ona jest ważniejsza. - Przyjaciel klepnął mnie po plecach i weszliśmy do klasy. 

*

- Chodź, pić mi się chce. - Szturchał mnie błękitnooki. 
- Dobra idę. 

Wyszliśmy ze szkoły, kierując się za moim kumplem. Zatrzymał się w zacisznym miejscu, gdzie stały automaty. Usiadłem na jednym ze schodków. 

- Soda jak zawsze? - Odwróciłem się do niego. - Nigdy się nie zmienisz. - Wstałem i podszedłem do automatu, chcąc kupić sobie colę. - Od dawna nie miałem żadnej, więc może też wezmę sobie jedną. - Podchodzę i widzę WYPRZEDANE. Serio? 
- Chcesz to rozegrać? - Zaśmiał się Sou i podparł się o mnie ramieniem. 
- Jasne! 

Czułem się tak cudownie, pijąc łyki zimnej coli. Nadal myślałem nad tym, co robi teraz Monika. 

- Smakuje świetnie po tym jak, nie piłem żadnej od dawna.
- To przypomina mi, jak też przegrałem ostatnim razem, kiedy to robiliśmy. - Rzekł Sou, jak delektowałem się zimnym napojem. - Pamiętasz obietnicę, jaką sobie wtedy złożyliśmy? 

Staliśmy na basenie. Przygotowani do wygranej. 

- Zwycięzca przez jeden dzień rozkazuje przegranemu! Nie miej pretensji, kiedy przegrasz. - Oczy Sousuke świeciły. 
- Wiem! - Zadowolony założyłem gogle. - Starujemy, kiedy sekundnik dojdzie do 60, dobra? Do dzieła. - Strzeliłem gumą od okularów. 

Płynęliśmy motylkiem, co prawda błękitnooki jest znacznie lepszy ode mnie w tej kategorii. 

- Kurde! Gdybym tylko nie schrzanił nawrotu! - Siadłem na podłodze załamany porażką.
- Wygrałem! - Triumfował wygrany 
- Obietnica, to obietnica. Zrobię, co zechcesz, więc wypluj to z siebie! 
- Ej, nie płacz. - Spojrzał zmieszany Yamazaki
- Nie płaczę! - Otarłem łzy ręką. - Streszczaj się i gadaj! 
- No dobra. - Ujrzałem na jego twarzy znak rozmyślania. - Daj mi się trochę zastanowić. - Uśmiechnął się. 

- Racja, złożyliśmy sobie taką obietnicę, no nie? - Uśmiechnąłem się pod nosem, z naszych wspomnień.
-  Jednak koniec końców, nim się zdecydowałem, o co cię poproszę, wyjechałeś do Australii. 

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz