15.

868 65 9
                                    

Pisane przez chemicznaph7

Kolejne pożegnanie na lotnisku, czuję się jakbym uciekała z domu. Przyjechali ze mną rodzice i brat, który musiał wcześniej ich wybłagać, żeby z nami być.

Czekaliśmy na mój lot, tak się cieszyłam, że w końcu będę tam, gdzie sie czuje najlepiej. Nie ukrywam tego, taka prawda. Z Japonią wiąże wszystkie moje dobre wspomnienia, wszystkie chwile z Rinem...

Zamierzałam jeszcze tu przylecieć, ze względu na mojego oniichana, ponieważ tak szybko dorastał. Między nami jest 5 lat różnicy. Mówią, że to dużo, ale nie ma co się dziwić skoro rodzice byli cały czas w pracy.

Wrócę tu z Rinem, sam daleko ode mnie nie mieszkał. Ciekawe co u jego opiekunów z Australii. Sympatyczni ludzie, zazdroszczę mu, oni zawsze mieli czas dla niego, nie to co u mnie.

Usłyszałam, że teraz mój lot, więc pożegnałam się z rodziną i ruszyłam z nadzieją na lepsze jutro. Jak to zabrzmiało...

*****

Godzina 13, więc już powinno się zacząć. Wybiegłam szczęśliwa z faktu, że za chwilkę spotkam się z moimi przyjaciółmi.

Doszłam na miejsce w jakieś 15 minut i zobaczyłam ich wszystkich, stali w wejściu.

- Ty łgarzu! - Usłyszałam donośny głos jakiegoś chłopaka, spojrzałam w tamtą stronę i spostrzegłam Rina, który szedł pod ramię z jakimś rudowłosym chłopakiem. Za nimi szedł Nitori. - Powiedziałeś, że zabierzesz mnie do miejsca, gdzie jest mnóstwo uroczych dziewczyn! - Kontynuował rudowłosy, gdy weszli do wejścia na basen.
- Zamknij się! Jest ich tu mnóstwo! Widzisz, jakie urocze? - Wskazał borodowłosy na dziewczynki w wieku szkoły podstawowej.
- Braciszku, zrobili mnie w bambuko! - Krzyczał dalej rudowłosy, który był cały we łzach.

Szkoda, że go nie znam, pomyślałam.

Nagle Rin i Nitori odwrócili się, mówiąc coś do siebie, a ja schowałam się za ścianą. Uff, nie zauważyli mnie.

Rudowłosy szarpał się z moim chłopakiem i krzyczał by ten go puścił, ale znając Rina, jak się na coś uprze to musi tak być.

- Spóźniłeś się. Braciszku! - Powiedziała Gou, podbiegając do swojego brata. No fakt, dalej stali chłopaki z Iwatobi. Rudowłosy nagle przestał się szarpać i spojrzał z maślanym wzrokiem na borodowowłosą, na co Rin zareagował jak zawsze.

Usłyszałam za sobą czyjś oddech i odwróciłam się pośpiesznie, zadając mocny strzał w brzuch napastnika.

- Aaa... Monika. Co ty do cholery robisz? - Wyjęczał Sousuke, łapiąc się za brzuch.
- Ła.... Sousuke? Co ty tu robisz? Nie wspominałeś mi o powrocie tu. - Podeszłam do niego rzucając mu się na szyję. - Muszę przyznać, że się stęskniłam.
- No ja też. - Uściskał mnie na tyle mocno, aż straciłam oddech. - O przepraszam maluszku. Zapomniałem, że jesteś taka delikatna. - Uśmiechnął się do mnie z triumfem.
- Niech ci będzie, a dlaczego wróciłeś? Coś nie tak w szkole? Przecież byłeś najlepszy.
- Stęskniłem się za wami i tyle. - Szturchnął mnie łokciem w bok, na co się skrzywiłam. - Lecę, chłopaki czekają. - Rzucił idąc w stronę wejścia.
- Czekaj! - Pociągnęłam go za rękę. Spojrzał na mnie zmieszany. - Nie mów nic, że mnie widziałeś, proszę.
- Nie będę o nic pytał. Na razie, nie będę. Nie widziałem cię. - Spojrzał na mnie swoimi zielonkawobłękitnymi oczami.

- Sousuke! - Krzyczała, biegnąc Gou w jego stronę.
- Hej! Jak leci, Gou? - Uśmiechnął się na jej widok.
- Świetnie! Dawno się nie widzieliśmy! - Zmieniła mimikę twarzy z pogodnej na złowieszczą. - Nie miałam od ciebie wieści, od kiedy poszliśmy do różnych liceów. Jesteś zupełnie jak mój brat!
- Sorki. - Uśmiechnął się uroczo.

No idźcie już, ileż można stać i gadać. Myślałam, że już nie wytrzymam od tego słońca.

Zauważyłam zaciekawione spojrzenie Reia, pewnie zastanawia się kto to jest ten wysoki brunet. No i to zrobił, zapytał się Nagisy, dyskretni spoglądając na Sousuke.

- No dobra, spotkamy sie później. Chodźmy! - W końcu, ktoś zmądrzał i to powiedział, a no tak, to Rin. Warto mieć mądrego chłopaka.

Parę minut później korytarz był pusty, więc mogłam spokojnie wejść, bez nieoczekiwanych spotkań. Weszłam po schodkach na miejsce dla widowni, które było dość małe i znajdowało się wyżej niż basen, więc nikt mnie nie zobaczy. Usiadłam na krześle i obserwowałam całą uroczystość na dole. Były tam jakieś wyścigi, wszyscy brali w nich udział. Rodzeństwo Makoto też brało udział - Ren oraz Ran, słodziaki. Zazdroszczę takiego brata, jakiego mają.

Nie wierzę, na sam koniec była sztafeta. Niech zgadnę, kto ją chciał...

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz