Minął już tydzień odkąd zaczęłam tu chodzić do szkoły, gdy tak sobie szłam korytarzem zderzyłam się z jakąś dziewczyną.
- Jejku przepraszam! - Zaczęła się martwić.
- Nic się nie stało, naprawdę. -Uśmiechnęłam się do niej.
- Ej, a ty przypadkiem nie jesteś Yoko?
- Jestem.
- Mój brat rozmawia tylko o tobie.
- Twój brat?
- Ach tak jestem Gou Matsuoka.
- Yoko Monikaya, ale ty to chyba wiesz.
Chwilę pogadałyśmy i umówiłyśmy się na zakupy. Dowiedziałam się, że przyjechała do brata w odwiedziny, ale nie był zachwycony tą wizytą. Po drodze do domu zauważyłam Souske i Rina. Żegnali się właśnie, więc jak tylko mój kuzyn się oddalił podbiegłam do przyjaciela, łapiąc go pod rękę. Zaciągnęłam go dalej w ulicę.
- O hej Monika! Jak chciałaś mnie zaciągnąć w uliczkę, poszedł bym sam. - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Przestań! To nie tak. - Zrobiłam się czerwona jak burak. -Rin! Ty debilu!
- Ja debilem?! To ty jesteś idiotką!
- Nie po to tu przyszłam. Chodzi o to, że rozmawiałam z twoją siostrą.
- Z moją siostrą?! - Znowu zburaczał - I c-co ci powiedziała?!
- A nic takiego, oprócz tego, że mówisz tylko o mnie.
- Możesz tylko pomarzyć.
- Nie muszę.
- Idiotka.
- Debil.
Odeszłam, widać, że go zdenerwowałam. Zadowolił mnie mój efekt. Odeszłam już kawałek, kiedy on zaczął mnie wołać.
- Idiotko poczekaj! Idziemy teraz tam gdzie ja chce.
- O co ci chodzi? - Byłam rozkojarzona.
- Ja poszedłem do uliczki z tobą, to ty teraz idziesz ze mną. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził gdzieś, ale gdzie nie wiem, bo zasłonił mi oczy.
- Rin to nie jest śmieszne! Nie lubię ciemności. - Bardziej złapałam go za rękę.
- Ale ja chyba polubię. - Jestem prawie pewna, że się uśmiechnął w ten jego sposób. Nagle poczułam bryzę. No tak, gdzie mógł zabrać mnie pływak?
Odsłonił mi oczy oraz kazał je otworzyć, bo oczywiście miałam zamknięte. Gdy już je otworzyłam zobaczyłam białą piaszczystą plażę. Woda była wręcz przezroczysta, była gdzieś schowana pomiędzy kamieniami, więc nie było tu nikogo oprócz nas.
- Wow - To jedyne co mogłam z siebie wykrztusić.
- Wiem, znalazłem ją wczoraj. Pomyślałem, że mogłoby to być takie nasze miejsce. Wiesz.
- Jest cudne! Miałeś dobry pomysł debilu.
- Wiem, pomyślałem, że tej idiotce się tu spodoba.
- Pogadamy? - Zapytał po chwili ciszy.
- A co robimy?
- Ale tak na serio. Mam kilka pytań. - Rozłożył dość sporych rozmiarów ręcznik, potem położył się na nim. Był najwidoczniej zamyślony, a niech mu będzie.
- Zgoda. Może być fajnie. - Uśmiechnęłam się i położyłam obok. Patrzyliśmy prosto w niebo, co chwilę przelatywała jakaś chmura. - No więc pytaj.
- Po pierwsze, dlaczego nie pływasz? - Zaskoczył mnie tym pytaniem, jednak wolałam tego nie okazywać.
- Znudziło mnie. - Odpowiedziałam bez emocji.
- A teraz powiedz mi prawdę, wiem, że kłamiesz. Souske mówił, że zawsze jak odpowiadasz oschle to znaczy że kłamiesz.
- O jak miło. Najpierw opowiadasz o mnie swojej siostrze, a potem wypytujesz mojego kuzyna o mnie. - Chyba go speszyłam, bo jego oczy prawie wyskoczyły. - Hahaha spokojnie. Ja. Tylko. Żartuje. - Mówiłam przez śmiech.
- Nie. Ja tylko... To na serio jest dziwne. - Zaśmiał się. - Ufasz mi? - Zapytał z bardzo poważnym tonem.
- Oczywiście!
- To czemu nie chcesz mi powiedzieć?
- Bo no... To... Skomplikowane...
- Rozumiem. - Chciał już odejść, więc instynktownie złapałam go za rękę.
- Poczekaj.
- Po co skoro mi nie ufasz? - Wyrwał moją rękę.
- Rin... - Mój głos był załamany. Nie mogłam nic więcej z siebie wydusić. To było okropne. On odchodził, a ja siedziałam i nic nie mogłam zrobić.
Zniknął z mojego pola widzenia. Właśnie go straciłam. Czułam się okropnie, z takim uczuciem wróciłam do domu. Nie mogłam zasnąć, mimo, że jutro była sobota.
Wstałam rano i wyszłam. Zostawiłam tylko babci list, że wychodzę. I poszłam.
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanficOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.