10.

1.1K 78 8
                                    

Pisane prze chemicznaph7

Z góry przepraszam za tak długą nieobecność!

Poczułam ręce na swoich plecach i od razu się odwróciłam do mojego przeciwnika . Otworzyłam powoli oczy, a zobaczyłam przed sobą...

- Haru? C-co ty tu robisz? - Zapytałam przerażona.

- Przyszedłem z chłopakami do Rina, ale zebrać się nie mogą. 

- Reszta też tu jest? - Uśmiechnęłam się promiennie do niego.

Weszłam za nim do pokoju, następnie zauważyłam chłopaków siedzących przed telewizorem, na kanapie.

Na oparciu kanapy siedział Makoto, uśmiechając się cały czas. Koło niego był Nagisa wraz z Reiem, dalej siedział Mikoshiba, a za nim mój chłopak z... kto to jest? Siedzi na jego kolanach i wtula się w niego...

- Mamy gościa. - Powiedział Haru, patrząc znacząco na Makoto.

Makoto zerwał się z kanapy, podchodząc do mnie.

- Już przyszłaś? Za wcześnie jesteś. - Powiedział rozkojarzony.

- Za wcześnie? Zawsze tak wyglądają wasze spotkania? - Zapytałam, myśląc nad kolejnym krokiem. - Po to była ta wiadomość, abym zobaczyła co się tu dzieje. - Nie wytrzymałam i z moich oczu popłynęły łzy.

Na mój głos Rin zerwał się z miejsca, zwalił nieznajomą z kolan, podchodząc do mnie szybko.

- To nie tak jak myślisz. Brzmi to tandetnie, ale to prawda. Uwierz mi. Istniejesz dla mnie tylko ty kochanie. - Powiedział łapiąc mnie za ręce. 

- My pójdziemy już. - Powiedziała Gou, schodząc z drugiego piętra. - Rin wytłumacz jej. - Podeszła do mnie, podała mi chusteczkę. - Tylko masz mu uwierzyć. Kori chodź. - Wskazała na drzwi. Dziewczyna ominęła mnie szerokim łukiem.

Wszyscy wyszli, zostałam tylko ja i Rin. Ciszę pierwszy przerwał on.

- To nie tak. Kuźwa, nie tak. Dziewczyny mi pomagały...

- Masz tupet, że wciągnąłeś w to Gou. Wiesz przecież, ile dla mnie znaczysz, a teraz tak nagle zmieniasz zdanie?! - Wybuchłam płaczem, upadłam z impetem kolanami na podłogę. - Dlaczego? Dlaczego...

Nachylił się i wziął mnie na ręce. Położyłam głowę na jego ramieniu z nadzieją, że ten widok to sen.

Szedł powoli schodami, gdy doszliśmy na drugie piętro postawił mnie na podłodze. Zbliżył się do mnie, potem wytarł moje łzy kciukami.

- Kocham cię Monika, tylko ciebie. - powiedział opanowanym głosem.

Zbliżył się jeszcze bardziej i scałował koleją łzę na moim policzku. Spojrzałam w jego oczy, które mówiły same za siebie o jego uczuciach. Bez chwili namysłu, nie myśląc czy to prawda, czy też kłamstwo, wtuliłam się w niego. Poczułam ten sam kojący mnie zapach. Objął mnie, w drugiej kolejności położył swoją głowę na mojej.

- To była koleżanka Gou. Znają się od dzieciństwa, także ja ją znam. Dorastaliśmy razem, ale niedawno się przeprowadziła.  Jest podobna do Nagisy, do każdego się przytula oraz wygaduje durnoty. Źle się czułem z jej rękami na mojej szyi, jak i jej... bliskością. Może kiedyś by mi to nie przeszkadzało, ale teraz to była dla mnie masakra. Chodź, pokaże ci coś. - Złapał mnie za rękę i poprowadził przez ciemny korytarz.

Uchylił drzwi do jakiegoś pokoju a tam była podłoga pełna świeczek, palących się w dodatku, unosił się od nich zapach lawendy. Podłoga, jak i łóżko, które stało przy wielkim oknie było obsypane płatkami rożnych kwiatów.

- Lawenda? Skąd wiedziałeś? - Zapytałam, rozglądając się po pokoju. 

- Pewnie po tym, że u ciebie w pokoju tak pachnie i masz, gdzie tylko możliwe świeczki o takim zapachu. - Powiedział, całując mnie w czoło.

Zauważyłam, że świeczki były ułożone w jakiś kształt. Podeszłam bliżej i zobaczyłam napis: SZCZĘŚLIWEJ MIESIĘCZNICY.

- O mój Boże. To dziś jest miesięcznica? Nasza w dodatku? - Zapytałam zdziwiona.

- Oficjalnie tak, dzisiaj. - Wyjął za pleców wielki bukiet ciemnoczerwonych róż. - Taki kolor, aby pasował mi do włosów. - Nawet nie wiem, kiedy wziął go w ręce.

Stanęłam na czubkach palców, aby być bliżej niego. Położyłam mu czule dłoń na policzku, chcąc poczuć choć trochę ciepła jego ciała.

- Dziś ja będę tą prowadzącą.

Zbliżyłam się bardziej do niego, zamknęłam oczy i dotknęłam ustami jego ust. Poczułam, że wypełnia mnie ogień, którego nigdy nie doznałam, ale wiedziałam jedno, potrzebowałam więcej Rina, chce go więcej. Wtedy on objął mnie w pasie, przyciągnął mnie do siebie, poczułam jak nasze ciała stykają się. Rin oparł mnie o pobliską komodę, przyciskając coraz bardziej, aż mnie mogłam się poruszyć. Teraz zaczął mnie naprawdę całować, z początku delikatnie muskając moje ucho. Później długo, słodko jak i łagodnie, wzdłuż linii mojej szczęki również szyi, aż jęknęłam, odchylając głowę.

W końcu Rin powrócił do moich ust, całując mnie namiętnie. Przeszliśmy w stronę łóżka, nie odrywając się od siebie. Podniósł mnie do góry, a ja w tym czasie wskoczyłam na niego i oplotłam go nogami w pasie.

Położył mnie na łóżku, a następnie podszedł do szafy, otworzył drzwi i uruchomił telewizor.

- Co chcesz obejrzeć. - Zapytał z szatańskim uśmieszkiem.

- Mówiłam ci, że jesteś wredny? Jak coś się robi trzeba to skończyć. - Powiedziałam z miną zbitego szczeniaczka. 

- Hahaha. - Podszedł do mnie i położył się obok mnie.

Przysunęłam się do niego, potem spojrzałam mu w oczy. Teraz to on złączył nasze usta w pocałunku, po chwili oderwał się do mnie i powiedział:

- Tu masz swój happy end, a teraz wybieraj, bo drugiej szansy nie dostaniesz. - Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam bawić się jego włosami.  

- Szczerze, to nic nie chce. Wolę być z tobą. - Potem spojrzał na mnie, wówczas włączył jakąś muzykę, nawet nie wiem jaką, bo byłam zajęta patrzeniem w jego oczy. 

Zapraszamy również na czytanie opowiadania o Nagisie (,,Dzikie serce - Nagisa Hazuki") na koncie: chemicznaph7

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz