35.

536 44 5
                                    

chemicznaph7

Rin P.O.V.

- Senpai, słyszałem już! - Gadał podjarany Ai.  Raz, dwa, trzy. - O tym, że zostałeś zauważony. I, że dostałeś kupę telefonów. - Raz, dwa, trzy. - Gratulacje! - Raz.

- Dzięki. - Powiedziałem, dalej zatracając się  w podciąganiu. Dwa.
-

Na pewno zadzwonił każdy, kto widział tamten wyścig. To było niesamowite! - Wziął by się do roboty, a nie stoi i gada. Co za dzieciak. 
- Jeśli skontaktowali się ze mną, to z Haru pewnie też. - Parę wciągnięć. - Drugi raz z nim nie przegram! - Jeszcze kilka. Rin dasz radę! - Następnym razem na pewno go pokonam! - Zobaczycie. Zeskoczyłem z drążka. -  A właśnie. Uniwerek, na który się wybierasz, też się ze mną skontaktował. - Zaskoczona mina Sou przeraziła mnie. - To zależy od ich oferty, ma się rozumieć, ale kto wie. Możemy pływać w tej samej drużynie nawet po skończeniu szkoły! - Ciężarki spadły. Yamazaki puścił linkę.  Zdenerwował się?
 - Ta, byłoby fajnie. - Ruszył w stronę ławki. 
- Coś nie tak? 
- Nie, nic. - Jego szorstki głos przejął dowodzenie. Czasem jest przerażający. Zupełnie jak Monika,  widać, że podobne geny. 
- Od wczoraj jesteś jakiś dziwny. W czasie wyścigu zauważyłem, że na sekundę straciłeś pęd. Coś cię trapi? - Mój kumpel siedział przygnębiony i patrzył się w przestrzeń.  Cisza, nie wytrzymałem i puściły i nerwy. - Dlaczego nic nie powiesz? Wyduś to z siebie!
- Rin, nie kłóćcie się! - Wtrącił się Nitori, swoim delikatnym głosem.
- Wiem, nie kłócimy się. - Spojrzałem na niego przez ramię. - Sousuke. Zmieńmy miejscówkę. 

*

- Mówiłem ci, że nic mi nie jest. 
- Więc o coś cię zapytam. Co czujesz po sztafecie? - Nie dam mu za wygraną, zaś on stał oparty o drzewo. - Pamiętasz, co mi powiedziałeś? - Cisza. - Znalazłeś to?
- Nie wiem. - Nie wytrzymam. Lekki powiew ziemnego powietrza wkradł się mi we włosy.
- Co takiego?! - Odwrócił się w moją stronę. 
- Powiedziałem, że nie wiem czy to znalazłem! - Nie wytrzymałem i złapałem go za ubranie, przysuwając bliżej. Odwrócił głowę w drugą stronę.
- A ja ci powiedziałem, że chcę płynąć na poważnie! I, że nie chcę mieć w drużynie ludzi, dla których pływanie jest ważne. A teraz mówisz mi, że nie wiesz?! Sousuke, nie wziąłeś tego na poważnie? - Zacisnąłem mocniej jego ubranie. Otworzył oczy. 
- Myślisz, że mógłbym zlekceważyć to, że pływam z tobą? 
- Więc dlaczego? - Złapał mnie za nadgarstek ręki, która trzymała jego bluzkę.
- Dlatego, że wziąłem to  na serio.  - Przyciągnął mnie do siebie za rękę. - Nie mogę po prostu udawać, że rozumiem! - Patrzeliśmy sobie w oczy. Szalały tam różnorodne emocje. Niemożliwe! Zdjął moją pięść. - Ale wiem jedno. Chce pływać więcej. To mi nie wystarczy. 
- Ehhh... Więc pływaj. Pływaj tak długo, aż znajdziesz odpowiedz.  - Uśmiechnął się. 
- Ta. 
- Wracajmy. - Kiwnął głową i ruszył za mną. 

*

- I ty nie zostajesz na noc? - Zapytałem zaskoczony. 
- Nie tylko ty możesz robić, co chcesz i nie tylko ty masz życie poza szkołą. 
- Dobra, dobra. - Zaśmiałem się. - To do jutra? 
- Do jutra. Pozdrów Monię. - Otworzyłem drzwi. 
- Pewnie, dzięki. Nara. 


- No i co? Może poszedł do jakiegoś kolegi.
- Jasne, bo jakiegoś tu ma. - Położyłem się obok niej. 
- Zapytaj się. 
- Pytałem i mnie zbył. 
- On tutaj za dzieciństwa też mieszkał. 
- Wiem, wiem. Skończ na dzisiaj. - Zamknąłem laptopa. 
- Proszę cię. Parę zdań i koniec. - Zrobiła maślane oczy. 
- No dobra. To ja idę wziąć prysznic, a ty masz to skończyć w tym czasie. 
- Oczywiście. Żołnierzu. - Patrzyła dalej w monitor. Przez światło, które odbijało się od jej okularów, nie widziałem jej oczu. 
- Co powiedziałaś? - Zatrzymałem się w drzwiach. 
- Oczywiście. A co usłyszałeś? - Wyłoniła głowę. 
- Nie ważne. Parę zdań. - Rzuciła we mnie poduszką. 
- Idźże!

- Skończyłaś? - Wkroczyłem do pokoju w samych spodniach od piżam.
- Jak widzisz. - Leżała na brzuch z nogami podniesionymi do góry.
- Mraśnie. - Rzuciłem się na łóżko, by znaleźć się obok jej. - A co to za poza?
-  Nie pamiętasz? Tym lepiej dla mnie. Będę spokojniejsza.  - O czym ona mówi? 
- Mam pytanie. 
- Nom. - Bawiła się moimi włosami. 
- Bo dziś na trybunach nie byłaś sama. - Zawahała się. 
- Eee, to znaczy? - Spojrzała niepewnie. Czyli coś było. 
- No bo trzymał cię za rękę i pocałował później. Wolałem zapytać, żeby nie było niedomówień. 
- Heh. - Albo mi się zdaje, albo jest jakoś spokojna. - To był kolega z klasy. 
- Nie kojarzę go. 
- Musiałeś go nie zauważyć. 
- Możliwe. A teraz nagroda. 
- Co proszę? 
- Obiecałaś. 
- Damn it. Miałeś nie pamiętać. - Zaczęła się śmiać. Położyłem się na niej i zacząłem skradać jej pocałunki na szyi. 
- O tobie bym nie zapomniał. Nigdy. - Kontynuowałem swoją czynność. - Dziś nam nikt nie przeszkodzi prawda? - Słyszałem ciche jęki z jej strony. 
- Tak sądzę.  - Powiedziała ciut zasapana. 
- Dobra koniec tego cackania się. - Rozpiąłem jej jeansy i zerwałem się z łóżka. 
- Nie poczekaj! - Trzymałem już jej spodnie w ręku. - Stój mam niespodziankę. - Widziałem, że się rumieni. 
- Widzę, że twoja reakcja mówi, żebym poczekał, bo warto. Dobra masz 3 minuty. 
- TAK! - Wybiegła z pokoju. - Zaraz wracam. 

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz