28.

709 54 8
                                    

chemicznaph7

Monika P.O.V

- Pojutrze prefektura. Ustaliłeś już wszystko z chłopakami? - Siedziałam wtulona w Rina.
- Tak, nie sądziłem, że tak łatwo mi pójdzie.
- To dobrze, że się odnalazłeś. - Musnęłam go w policzek i poszłam wziąć leki.
- Cieszę się, że w końcu wyzdrowiałaś. Strasznie świszczałaś przez sen. - Wyjrzałam zza ściany, spoglądając na niego. - Nie to, że mi to przeszkadzało, czy coś. - Bah, rzuciłam w niego poduszką. Dostał centralnie w głowę. - A to za co?
- Może nie mam pięciu lat, ale pamiętaj kim jestem, a przede wszystkim, jaka jestem. - Poszłam schować leki do szuflady, ale mój bordowy książę już się pojawił na horyzoncie.
- Nie ładnie strzelać swojemu chłopakowi w twarz - Uśmiechnął się, aby pokazać swoje piękno. - poduszką. Nie myśl sobie, że pójdzie ci łatwo.
- Dobrze, dobrze my claret prince. - Poszłam do swojego pokoju.
- Ej, nie zostawiaj mnie samego. - Westchnęłam.
- I niby ja, jestem jak dziecko. - Zrobiło mi się zimno, więc postanowiłam zmienić bluzkę.

Zdjęłam teraźniejszą, następnie założyłam jakoś z długimi rękawami. Tylko jedna rzecz... Nie zdążyłam dobrze jej naciągnąć na brzuch, ponieważ mój kochanek postanowił mnie obmacać.

- Nie mam kleszcza, więc możesz mnie puścić. - Zaśmiał się.
- Wolę sprawdzić na zaś. - Odwrócił mnie do siebie, przesuwając swoje dłonie na moje pośladki.
- A panu, to chyba się kierunki pomyliły. - Schylił się i pocałował mnie.
- No wiesz trzeba podjąć jakieś kroki do przodu. Moja droga, w celibacie nie żyjemy.
- Tak, proszę pana. Ale jak coś pójdzie nie tak... Będziesz niańczyć dziecko? - Powiedziałam cicho z lekką obawą w głosie.
- Oto ci chodzi. Spokojnie. Ktoś musi cię rozdziewiczyć. - Otworzyłam usta z nadzieją, że wpadnie mi do głowy jakaś riposta, ale poczułam tabule rase. - O kochanie, nie wiesz co powiedzieć? - Musną mnie wargami w policzek, następnie przygryzając lekko płatek mojego ucha.
- Jesteś strasznie nabuzowany ostatnio. - Położyłam ręce na jego ramionach.

Przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta. Pocałunek był długi, przyprawiał mnie o zawroty głowy. Kolanem rozchylił moje nogi, a nadgarstki przyszpilił do ściany swoją ręką. Do gry wszedł język, a nasze oddechy stawały się szybsze. W końcu nie wytrzymałam, wyrwałam ręce z uwięzi, wskakując na niego oraz oplatając go nogami w pasie. Oderwaliśmy się do siebie, a ja jak miałam w zwyczaju, przygryzłam jego dolną wargę.

- Kocico ty. - Powiedział lekko zdyszany.
- Teraz kocico, co? - Jego ręce znów powędrowały na moje pośladki.

Oderwaliśmy się od ściany i przeszliśmy w stronę łóżka.

- Nie sądzisz, że godzina - Spojrzałam na radio. - 17, jest za wczesna na baraszkowanie?
- Na to zawsze jest dobra pora. Z tego co wiem, przy zachodzie słońca nie zmieniasz się w Fione.
- Debil.
- Idiotka... - Usiadł na mnie okrakiem, ponownie wpijając się w usta. Błądził dłonią po moim brzuchu, co sprawiło, że zaczęłam się lekko kręcić. - Mogłabyś leżeć spokojnie?
- Nie, bo mnie łaskoczesz. - Poczułam na swoich bokach jego palce. Tak mogłam się domyśleć. Wredny Matsuoka, zaczął mnie łaskotać. Wiłam się pod nim, śmiejąc przy tym. Łzy zaczęły lecieć z moich oczu. Nagle przestał, a ja poczułam ulgę. Jeszcze przez chwilę normowałam oddech, a on patrzył na mnie uśmiechając się. - Co znów kombinujesz?
- Zastanawiam się, co by ci jeszcze zrobić.
- Uważam, że tyle mi w zupełności starczy. Wiesz, nawet żałuje za wszystkie zrobione, dotąd zbrodnie.
- Sprzeciw. To nie były tortury, tylko coś pokrzepiającego.
- Jaki ty jesteś durny. - Zaczęliśmy się dalej całować, po chwili zdjęłam mu koszulkę, przez chwilę podziwiając jego ciało. - Wiem, że musiałeś na to body pracować dość długo, ale powiem ci w sekrecie, że się opłaciło. - Przyciągnęłam go do siebie, czując niedosyt jego bliskości. Wytłumaczy mi to ktoś?
Przyszła pora na mnie, ściągnął ze mnie górną część garderoby i zaczął muskać moją szyję, schodząc w dół. Zatrzymał sie na brzuchu, rozpiął moje jeansy, a następnie zszedł z łóżka. Pociągnął mnie za nogawki i zwinnym ruchem ściągną ze mnie spodnie. - Zdejmuj i swoje. - Tak, też zrobił. Stał chwilę przed łóżkiem w samych bokserkach, nawet na ten widok poczułam ciepło na policzkach.
- Widzę, że tego chcesz. - Drapieżnym ruchem zajął wcześniejszą pozycję. Pochłanialiśmy się dalej, czułam na sobie jego ciało. Zarzucił na nas koc.
- Cóż to za nastrój, Matsuoka?
- Od teraz, tylko ja chce cię widzieć. - Zsunął się ze mnie, jeżdżąc opuszkiem palców po moim udzie. Nie sądziłam, że poczuje po tym czynie coś, co by mnie bardziej pobudziło.

Zaczął całować wewnętrzną stronę uda, podchodząc bliżej moich... stron. Jednak, powrócił do moich ust. Ponowna fala namiętności uderzyła mną mocno. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nie zwracaliśmy uwagi na brak tlenu. Szybkim ruchem zsunął moje majtki. Po chwili sam wyszedł z naszego "romantycznego miejsca". Próbowałam uspokoić swoje emocje, jak i oddech, bo sapałam jak... w sumie jak coś, przede wszystkim leżałam naga. Co ja wyprawiam? Wrócił Rin, pocałował mnie, kładąc swoje ręce na moim policzkach.

- Gotowa? - Zapytał takim głosem, że jakbym miała majtki, to były zaraz mokre. Teraz ja złączyłam nasze usta, w geście odpowiedzi. Oparł się na swoich łokciach i przez parę minut patrzyliśmy sobie w oczy.

- Monika!!! Otwórz! - Usłyszeliśmy donośny krzyk Gou.
- Nie wierzę. - Rin padł na mnie, jak po dokonanym akcie miłości, ja zaś zaczęłam się śmiać.
- Wstawaj, trzeba się ogarnąć. Choć i tak cię kocham. - Gou pukała dalej. - Musimy mieć wspólną wersje zdarzeń. - Zbierałam ubrania z podłogi.
- Zasnęliśmy i ta jędza nas obudziła. - Co za oburzenie.
- Rin, to twoja siostra, a moja przyjaciółka. Normalne, że przychodzi czasem w odwiedzimy.
- Odwiedziny na tygodniu powinny, być zapowiedziane. Ba! Zawsze powinny być. - Siadł na łóżko z rezygnacją, podeszłam do niego i musnęłam go w czubek nosa.
- Mamy jeszcze czas, poza tym zostajesz na noc, nie?
- Uff, czyli grę wstępną mam za sobą. - Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, wtulając głowę w mój brzuch.
- Debil. Rusz się, zamknij drzwi, do tego pokoju. Jeszcze się domyśli. - Odwróciłam się do niego i wysłałam mu buziaka.
- Wynagodzisz mi to Monikaya!!!

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz