37.

549 39 3
                                    

chemicznaph7

- Więc co miałaś mi powiedzieć? - Patrzyłem się w sufit, ponieważ nie mogłem zasnąć. Monika leżała we mnie wtulona, podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. 
- Mówiłam, że powiem ci rano. - Wykrzywiła usta w grymasie. 
- W sumie jest już 3 nad ranem, więc mów. 
- Nie dasz za wygraną nie? - Uśmiechnęła się, odsłaniając swoje białe zęby. 
- Pfff.... Proszę cię. - Siadła na łóżku, odwrócona plecami, bardziej naciągając na siebie koc. 
- Nie wiem od czego zacząć? - Zaczęła  niepewnie.
- Może od początku? - Zastałem jej milczenie. - Kochanie, możesz mi wszystko powiedzieć. - Przyległem do jej pleców, otulając ją swoimi ramionami. Co prawda nie mogłem się skupić, bo nadal byliśmy nadzy, ale Adam i Ewa dali radę... powiedzmy. 
- To nie był mój kolega z klasy. - Zesztywniałem na jej słowa. 
- Mogłem się domyśleć. - Chciałem odsunąć się od niej, ale złapała mnie za rękę. 
- Trenuje mnie. Wróciłam do gimnastyki. Rin uważam, że powinieneś wiedzieć. - Zamurowało mnie na tą wiadomość.
- Dlaczego...
- Ponieważ... nie chciałam cię zawieść. - Odwróciła się do mnie, mając w oczach łzy. 
- Nie rycz mi tu. - Przyciągnąłem ją do siebie. Położyła głowę na moim ramieniu. - Przepraszam, byłem za ostry. 
- Jesteś zazdrosny i tyle. - Pociągnęła nosem, patrząc na mnie. 
- Bo cię kocham. - Gładziłem jej policzek. - Jesteś moim skarbem, tyle na ciebie czekałem. Cieszę się z twojego szczęścia, i że wróciłaś na stare śmieci. - Uśmiechnąłem się. - To może pokażesz mi jakieś triki. - Zacząłem całować jej szyję.
- Źle ci jak jest teraz?
- Nie narzekam. Co ćwiczysz teraz?
- Równoważnia. Myślę o czymś jeszcze.
- Moja dzielna dziewczynka. - Żar jej oczu mówił wiele.
- Właśnie. Gadałam z babcią.
- Nom.
- Jeszcze nie wraca. Choć niespodzianki nam nie zrobi, będzie dzwonić. By the way cała moja rodzina cię pozdrawia.
- To miłe.
- Mój braciszek chce Cię poznać.
- Ale jak...
- Nie jest słaby jak kiedyś, więc nie musisz się o nic martwić. Jego układ odpornościowy się odbudował, so możesz zacząć działać.
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Miłe słowa zostaw dla niego. Jeszcze nigdy nie miał do czynienia z moją drugą połówką.
- Hymmm... A jak jego operacje?
- Ostatnio jak gadałam z mamą to lekarze powiedzieli, że same korzyści wynikły z rehabilitacji tutaj, w Japoni. To było 2 lata temu, no ale w Australii też nie jest źle. Podobno mają znów przyjechać do kliniki, tylko nie dostali terminu, ani skierowania.
- Czyli...
- Tak przyjadą tutaj, ale nie wiem co i jak na razie. Poza tym musimy jeszcze się sobą nacieszyć. - Zbliżyła się twarzą do mojej i musnęła nosem mój.
- Moja mała tygrysico. - Przyciągnąłem ją do siebie z impetem. Nim się zorientowałem, leżała na mnie. - I co teraz?
- Nie powiem, że chce mi się spać.
- Leniuch?
- Nie. Jestem zmęczona. Poza tym nadal jesteśmy nadzy.
- Mi to nie przeszkadza. - Przejechałem palcem po jej kręgosłupie.
- Weź. Chce spać. - Opadła na mnie i wtuliła się w poduszkę.
- Dobrze. Odpoczynek ci się przyda. Musisz być gotowa na jutro. Nawet na dziś.
- Przygotuje się. Mhm.  - Położyła głowę na moim ramieniu, przytulając się bardziej.
- Strasznie sie roisz. Teraz jest dobrze?
- Najlepiej. - Cmoknąłem ją w czoło i obserwowałem jak zapada w sen. Sam nawet nie zauważyłem, że poszedłem w jej ślady.

Budzi mnie dzwonek telefonu. Nie mojego, ale mnie wybił ze snu. Moniki już nie było w łóżku.
- Przepraszam, że cię obudził. - Podeszła do łóżka i pocałowała mnie w usta.
- No tak, tak. - Powiedziałem zaspany.
- Muszę się zbierać. Klucze masz, więc widzimy się wieczorkiem. - Wzięła telefon do ręki i odebrała połączenie. - No. Cześć. No tak. No. Zaraz będę. - Skończyła rozmowę, a następnie podeszła znów, składając mi  kolejny leniwy i powolny  pocałunek. Przyciągnąłem ją z potworem na łóżko. - Rin. Spóźniona jestem. Muszę iść. - Mówiła przez śmiech.
- No ok. Nie każ im na ciebie czekać. - Wstała szybko i pobiegła zapewne do drzwi.
- Śniadanie na stole! Miłego dnia. Pa! - Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i w mieszkaniu zapanowała cisza. 

🐋

- Sou? Co tu robisz? - Otwieram drzwi a tam stoi mój kumpel.
- Monika dzwoniła, że jesteś sam, więc wpadłem.
- Dzięki stary. - Poklepałem go po ramieniu.  - Chodź. - Zamknąłem za nim drzwi.
- Szczerze? Musimy się przyłożyć bardziej do treningów.
- No. - Zajrzałem do lodówki.
- Nitori ma doła, że źle mu poszło.
- Hym...
- Powiedziałem mu żeby walczył, ale on jest ciotą i dalej się użala nad sobą.
- No.
- Stary? Co jest?
- Co?
- Nie mów, że nie wiesz.
- Monika wróciła do gimnastyki.
- Ale?
- Tyle. - Zamknąłem lodówkę, wyjmując z niej talerz kanapek. Postawiłem je na stole dość mocno, bo usłyszałem trzask.
- Jasne. Jakby chodziło o kogoś innego, to bym nie drążył tematu.
- Na regionalnych był jakiś fagas. Siedział koło Moniki, a potem jak odchodził pocałował ją w policzek. Na dodatek trzymał jej ręce.
- Sądzisz, że cię zdradzi?
- Niby nie, ale martwię się. Co lepsza on ją trenuje i nie wyglądał mi na trzydziestkę.
- Mówiłeś jej o tym?
- Tak. Skomentowała to że jestem zazdrosny.
- No może trochę.
- Chcesz coś pić?
- Oj tak. Herbata.
- Robi się. A właśnie, gdzie ty łazisz jak mnie nie ma? - Nie zauważyłem jego reakcji, ponieważ stałem tyłem, wlewając wrzątek do kubków. Usłyszałem tylko, że poprawia się na krześle.
- No wiesz... - Zatrzymał się.
- No nie wiem.
- Chodzę do knajpy, gdzie pracuje taka ładna kelnerka.
- Hentai! - Zacząłem się śmiać.
- Też mam swoje pociągi.
- Kolejki i samochodziki.
- Dokładnie. - Postawiłem gorący napar na stole. 

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz