Pisane przez chemicznaph7
Dedykacja dla UchihaMitsuki12, dziękuję Ci za wszystkie komentarze i ogromną motywacje. 😘😙
Przybiegłam do mieszkania babci w szybkim tempie. Staruszka siedziała na fotelu w salonie, patrząc się w okno, jej ręce drżały.
- Wróciłaś już. Jak randka? - Chciała ukryć swoje zmęczenie całą tą sytuacją z moim braciszkiem.
- Nie musisz udawać, że ci nic nie jest. Znam cię i muszę ci uświadomić, że nie jestem już małym dzieckiem, więc widzę, że coś jest nie tak.
- Musimy wrócić, ale co ze szkołą?
- Spokojnie babciu, zajmę się tym. Musimy pojechać, kupić bilety i wszystko co jest najpotrzebniejsze. Pójdę do szkoły, w sobotę zawsze jest czynny sekretariat, to wszystko załatwię.Babcia kiwnęła głową na zgodę, a ja wyszłam. Szłam do szkoły pogrążona w myślach o stanie zdrowia swojego wnuka.
- Monisia, uważaj! - krzyknął jakiś chłopak łapiąc mnie za ramiona.
- Nagisa, przepraszam. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem rozwieszać plakaty. Pan Sasabe otwiera basen i poprosił nas o pomoc. - Obdarzył mnie perlistym uśmiechem, na który nie umiałam odpowiedzieć.
- Monisia coś nie tak? Jesteś strasznie smutna. - Nie wytrzymałam, wybuchnęłam płaczem. Nagisa przyciągnął mnie do siebie przytulając. Tak, była mi potrzeba czyjaś obecność.
- Mój brat dostał ataku, stracił przytomność, teraz leży w szpitalu, a ja nic nie mogę zrobić. Nic. Jeszcze ja...- Czułam się taka lekka i bezradna.
- Poczekaj tu chwilkę, zaraz wrócę. - Pobiegł i wrócił za jakieś 10 minut w towarzystwie Rina. Nie chciałam mu przeszkadzać, miał ważniejsze sprawy na głowie.Podszedł do mnie i przytulił mnie z takim impetem, jakby chciał zabrać ode mnie wszystkie troski. Wtuliłam sie w niego, czując się tak bezpiecznie.
- Dzięki Nagisa, wiesz za co. - Powiedział łagodnie Rin, klepiąc przyjaciela po plecach, ten się uśmiechnął i poszedł dalej szczerząc się do siebie.
- Chodź do mnie, opowiesz mi wszystko. Nie możesz dusić wszystkiego w sobie.Weszliśmy do pokoju, w którym stało piętrowe łóżko, ogólnie wszystko było jak u mnie w pokoju, zaledwie parę drzwi dalej. Opadłam na łóżko, wytarłam nos i oczy chusteczką.
- I co musisz wrócić? - Pierwszy odezwał się mój chłopak.
- Tak, muszę. Rodzice każą mi zostać, ale nie mogę zostawić mojego malucha samego. Jak sobie wszystko przypomnę...- Niespostrzeżenie zaczęły z oczu lecieć mi łzy. Opadłam na uda Rina, chcąc ochłonąć od tego wszystkiego co się dzieje dookoła. - Zdecydowałam, że pojadę tam i wrócę.
- Rób co uważasz za słuszne. - Pogładził mnie po policzku i uśmiechnął się, by poprawić mi humor.
- Muszę iść do sekretariatu, załatwić wszystko. - Wstałam, potem wyciągnęłam rękę do niego. - Chodź ze mną, proszę.
- Oczywiście, że pójdę. - Złapał mnie za rękę, następnie wyszliśmy z pokoju.Znaleźliśmy się pod sekretariatem, wzięłam oddech i weszłam.
Wyszłam po kilkunastu minutach, Rin siedział na krześle obok drzwi. Spojrzał na mnie, uśmiechając się.
- Dostałam zwolnienie na 2 tygodnie. Będziesz musiał wytrzymać beze mnie. - Powiedziałam, uśmiechając się lekko pod nosem.
- No tak odpocznę sobie trochę. - Zaczął się śmiać. - Odprowadzę cię. - Objął mnie swoim ramieniem i wyszliśmy ze szkoły.
- Skąd Makoto się dowiedział o twoim bracie? - Zapytał borowodorki, jak szliśmy przez pobliski park.
- Pewnie babcia szukała ze mną jakiegoś kontaktu, zajrzała do mojego kalendarza, gdzie mam wasze numery, albo Gou dała mu numer, nie wiem. Przepraszam, że rano uciekłam...
- Spokojnie, rozumiem.
- Dziękuje za randkę oraz śniadanie. - Przytuliłam się do niego.Usiedliśmy pod drzewem, ciesząc się ostatnią nasza chwilą.
- Mam déjà vu. Tylko pisz, bo sobie pomyślę jak ostatnio.
- Tak wiem, zapomniałem ci powiedzieć, że na zakończenie klas trzecich zostałem kapitanem.
- Rin, jak się cieszę. Wspaniała wiadomość.
- Tak, wspaniała. Zastanawiam się tylko czy dam sobie radę. - Spojrzał gdzieś przed siebie, smutniejąc.
- Ty masz sobie rady nie dać? Masz pasję, talent oraz świetny kontakt z ludźmi z drużyny będzie dobrze. - Pocałowałam go w policzek.Zadzwonił mój telefon.
- Słucham. Babciu coś nie tak?
- Załatwiłam bilety. Lecimy tam o 19.
- Dziś, to dobrze.
- Twój tata przyjedzie po nas na lotnisko. Weź z akademika co najpotrzebniejsze.
- Tak jest! Zaraz będę z powrotem.
- To pa, Moniko. - Rozłączyłam się.Odwróciłam się do Rina.
- Wylatuję dziś o 19. - Wyrwałam ździebełko trawy i zaczęłam je rozrywać na kawałki.
- Odprowadzę was. Teraz ja cię będę żegnał.
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanficOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.