- Muszę przyznać, że musimy to częściej robić. Dobrze to mi zrobiło. - Podsumowałam dzisiejszy wieczór, wszyscy zebrani zgodzili się ze mną.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez jakiś czas, aż do chłopaków dobijali się rodzice i musieli się zbierać, a razem z nimi Gou. Zatem w domu zostałam tylko ja i Rin.
- Dziękuję, że ich tu sprowadziłeś. Muszę przyznać, że zapomniałam o wszystkim. - Złapałam go za ręce, a on złapał mnie w pozie jak do walca.
- Dla ciebie wszystko. - Zaczęliśmy się kołysać, jak przy jakimś wolnym kawałku. Oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wiesz co? Nie sądziłam, że jesteś taki romantyczny, tym bardziej, że umiesz tańczyć.
- Staram się dla ciebie. Musisz być zadowolona. - Słyszałam jak jego serce bije coraz szybciej.
- Pójdźmy na jakiś dancing.
- Co? To nie dla mnie. Jestem za sztywny na zabawy.
- Proszę. - Objęłam jego szyję rękami, zaś on położył ręce na mojej talii. W tym momencie staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Masz teraz takie wielkie źrenice. - Uśmiechnął się czule.
- Nie zmieniaj tematu.
- Byłaś kiedyś na czymś takim?
- Byłam. - Otworzył szerzej oczy.
- Z-z kim?
- Z kolegą. Wyjechałeś do Japonii, a on mnie zaprosił kiedyś tam.
- Aha... - Spoważniał.
- Nie mów, że jesteś zazdrosny. - Spojrzałam na niego. - Ojej. Tak cię kocham. - Stanęłam na palcach, muskając jego usta. Najwidoczniej mu się do spodobało, ponieważ pogłębił nasz pocałunek. - Teraz lepiej, mój zazdrośniku. - Zarumienił się lekko. - I co teraz?
- Hym... Poszedłbym kupić sobie jakieś piwo i chipsy. - Uderzyłam go w klatę i zaczęliśmy się śmiać. - Co teraz? Wiem doskonale. - Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.
- Ah... zawsze chce być noszona na rękach. - Powiedziałam, gdy znajdowałam się już na łóżku.
- Nie muszę chodzić na siłownie, by podnosić ciężary. - Dogryzł mi Bordowy.
- Oh, jakiś ty mądry. - Położył się obok.
- No nie? - Patrzyliśmy sobie w oczy. Położyłam dłoń na jego policzku, spoglądając na jego usta. Rin zwrócił na to uwagę i przygryzł dolną wargę. Teraz to ja nie wytrzymałam i wpiłam się w obiekt moich obserwacji, w przeciągu chwili siadłam okrakiem na moim kochanku. Kosztowaliśmy się przez moment, gdy postanowiłam ściągnąć z niego koszulkę, niestety mi nie wyszło.- Kuźwa, zdejmij ją. - Powiedziałam zasapana.
- Od kiedy jesteś taka napalona?
- Raz na jakiś czas nie zaszkodzi. - Raz, dwa i koszulka wylądowała w rogu. Zeszłam pocałunkami niżej, na co usłyszałam ciche pomrukiwania. Nie wygodnie mi o tym wspominać, ale poczułam oznakę podniecenia mojego chłopaka. Zaczęłam rozpinać spodnie, lecz Rin złapał mnie za ręce i zamienił się pozycjami.
- Nie będziesz mi tego robić. Nie teraz. - Powiedział zachrypniętym głosem, przez który zrobiło się mi mokro. Kiwnęłam głową na oznakę, że zrozumiałam. - Ja też nie będę ci tego robił. Nie chce być jak reszta napalonych nastolatków i ich chwilowych stosunków seksualnych. Ja che być z tobą przez całe życie, nacieszymy się sobą jeszcze. - Szczerze, zamurowało mnie.
- Przez... resztę życia? - Poczułam jak zbierają mi się łzy w oczach.
- Coś dziwnego powiedziałem? Może było to prostackie czy coś, ale płyneło to prosto z mojego serca.
- O mój... Rin. - Zarzuciłam mu ręce na szyję tuląc go. Stracił on równowagę i padł na mnie, na co cicho jęknęłam.
- Przepraszam, za mocną mną szturchnęłaś i... - Chyba poczuł, że moje ramiona drżą i przestał mówić na parę chwil, ujmując moją głowę, następnie przytulając ją do piersi. - Co się stało z moją dziewczynką? Wcześniej tak nie ryczałaś. - Chciał poprawić mi humor, ale się misja zakończyła się niepowodzeniem. - Hym...? Powiedz mi?
- Sądzę, że to przez ostatnie wydarzenia.
- No i się zaczyna. Mówiłaś mi, że jest już wszystko w porządku. - Mówił spokojnym głosem.
- Wszystko się skumulowało i teraz zaczęłam to wszystko odczuwać. Potem ty mi powiedziałeś, że chcesz być ze mną... No i tak wyszło.
- Dobra, czaje. - Pocałował mnie w czoło, a potem spojrzał w oczy. - To chyba było do przywidzenia, że ci to kiedyś powiem a co lepsze, że nie muszę ci tego mówić żebyś to wiedziała.
- No wiem, wiem. Tylko, że pewne rzeczy jak się usłyszy to inaczej się na nie reaguje. Rozumiesz nie? - Otarł moje łzy.
- No rozumiem. No dobra nie brnijmy w to dalej. - Przytulił mnie z powrotem. - Mój skarbeczku. - Ucałował mnie w czubek głowy.
- A miało być tak miło i znów wszystko zepsułam. - Zaśmiałam się pod nosem.
- Ktoś musiał. - Kolnęłam go w bok palcem, na co się zaśmiał. - Sorka, musiałem. - Odsunął się ode mnie i wstał z łóżka. - Chcesz coś pić?
- Nie.
- To zaraz wracam. - Wyszedł z pokoju. Zmieniłam pozycję i położyłam się wzdłuż łózka, jak do snu.- Moniś, Moniś. - Ktoś szturchał mnie. Otwieram powieki i widzę twarz mojego księcia.
- Czego chcesz? - Schowałam twarz w poduszkę.
- No bo wiesz, musisz iść do takiej placówki, którą nazywają szkołą.
- Ja muszę iść? - Podniosłam głowę, spoglądając na niego. - A co z tobą?
- Ja mam treningi. - Wyszczerzył zęby w wielkim uśmiechu. - Dziś odprowadzę cię.
- Jak miło. - Usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam się wyciągać.
- Mmm... jaki masz sexy brzuszek. - Jego ręce wylądowały po obu stronach moich bioder i zaczął całować odkryte miejsce.
- Zaraz, zaraz. Obudziłeś mnie, więc muszę sie przygotować do szkoły, skarbie. - Podniosłam jego głowę i pocałowałam go.
- Mmm... jakie pyszne. Daj jeszcze trochę. Taka słodycz mało kiedy się zdarza.
- Coś mi zarzucasz? - Zatkałam jego zbliżające się usta ręką.
- Tak. Chce więcej.
- Ah... i to ja jestem zmienna? - Powtórzyłam jego upragnioną czynność.
- No genialne. - Nawet nie wiem kiedy znalazł się nade mną.
- No spóźnię się, senpai.
- Senpai? Mało kiedy do mnie tak mówisz. Jaki wysoki tytuł mnie zaszczycił.
- Zdarza się. - Pokazałam mu język.
- Oszczędź go, bo zaraz pokaże mu, gdzie jego miejsce. Wracając obudziłem cię półgodziny wcześniej za to, że mi wczoraj usnęłaś.
- Sorki, byłam padnięta.
- Wybaczam, ale coś za coś.
- No tak. - Pocałował mnie drapieżnie w szyję, zapewne zostawiając tam malinkę.
- Przyjdź do nas na trening. Podpowiesz mi jak poprawić takiego jednego.
- No ja na pewno ci pomogę. - Prychnęłam.
- Powróciłaś po przerwie, więc coś tam wiesz. Zobaczysz co da się zrobić, prawda? - Spojrzał na mnie wymownie. Westchnęłam.
- Dobra, wiesz o której...
- 13.45, widzę cię w drzwiach.
- Wow, dałeś mi 10 minut.
- Widzisz jaki jestem kochany.
- Mhm. - Zarzuciłam mu ręce na barki. - To ile nam zostało czasu? - Spojrzał na zegarek.
- 15 minut.
- Starczy. - Pocałowałam go. - Szybki numerek robili w 5 minut.
- To będą trzy szybkie numerki. - Zaśmiałam się.
- Na dobry początek dnia.
- Ma nam starczyć do końca. - Uśmiechnął się.
- Ty drapieżniku.
- Koniec tej gry wstępnej. Czas zacząć numer jeden.🐋
Dziś mam lenia (ta jesienna depresja), więc daruję sobie Q&A. Za to macie dłuższy rozdział 😉😉
Pozdrawiam 😙
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanficOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.