43.

449 36 9
                                    

chemicznaph7

- To do później skarbie. - Powiedział Rin, kiedy byliśmy już pod szkołą.
- Do później. - Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Będę czekał. - Szepnął mi na ucho, a potem odszedł w kierunku basenu.

Weszłam do klasy i usiadłam na swoim stałym miejscu, czyli 2 ławka na środku. Co mnie zaskoczyło wszyscy się ze mną witali czy zaczynali rozmowy. Nawet po pierwszej lekcji przysiadła się do mnie koleżanka, bo też siedziała sama. Cały dzień upłynął szybko i miło. Może każdy zrozumiał, że to wszystko to było jedno wielkie kłamstwo.

Szłam już na trening, jak obiecałam Rinowi, ale na horyzoncie pojawiła się kapitan dziewczęcej drużyny.

- Monika, proszę porozmawiajmy. - Odezwała się, gdy przeszłam obok niej.
- No. - Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc bycie zimnym, będzie najlepszym rozwiązaniem.
- Wiem popełniłam straszny błąd, że pozwoliłam ci odejść. Co gorsza, nawet nie miałaś okazji, by powiedzieć jaka jest prawda. Przepraszam. - Pochyliła się.
- Aha... Wyszło jak wyszło, więc... dajmy temu spokój.
- Serio? - Zmieniła gwałtownie pozycję. - Wrócisz do nas? - Chciałam jej odpowiedzieć, ale mi przerwała. - Nie, wywaliłam ją. Po tych wszystkich akcjach mam jej dość. Współczuję ci. - Podeszła bliżej. - Może nie wiesz, ale twoi znajomi wstawili się za tobą, jak cię nie było i była wielka rozmowa z dyrektorem. Każdy się wypowiadał, i gdy było dużo tych samych wersj zdarzeń, dyrektor postanowił wydalić ją ze szkoły.
- Tego to nie słyszałam. - Wsadziłam ręce w kieszonki.
- Nie sądziłam, że można być tak głupim i zrobić komuś taką krzywdę. Tłumaczyła się tym, że Matsuoka był jej i ona była pierwsza, ale to tylko ona tak uważała. Masz szczęście, że chłopaki zainterweniowali w odpowiednim czasie. - Położyła dłoń na moim ramieniu. - Więc jak? Dasz mi szansę na poprawę? - Brunetka uśmiechnęła się ciepło.
- Nie. - Zdziwiona otworzyła szerzej oczy.
- D-dlaczego? Jesteś świetna!
- Mam wszystkiego dosyć. Może jeszcze się odezwę. Sorki, ale muszę już iść. To cześć. - Jak odwróciłam się tyłem i szłam na basen, gdzie powinnam być od 6 minut, uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba to z mojej odpowiedzi. Dałam radę. Nikt więcej mi nie wejdzie na głowę. Rin miał rację, zmieniłam się.

Byłam już w pobliżu i słyszałam głośne krzyki i wiwaty. Pewnie idzie im dobrze - pomyślałam.
Weszłam do środka, szłam długim korytarzem, by dojść do szklanych drzwi. Chwyciłam klamkę i otworzyłam je. Poczułam zapach chloru i zobaczyłam całą drużynę Samezuki, mam nadzieję, że całą. Chyba trwa jakiś wyścig, bo każdy stoi zapatrzony w basen. Rozejrzałam się po wnętrzu i zobaczyłam pod ścianą, rozmawiajacych ze sobą Sou i najlepszego kapitana.

- Ciao przystojniaczki. - Znalazłam się obok nich. Obaj uśmiechnęli się i wyjaśnili, co się tu dzieje oraz co mam robić. Sprawa jest jasna, po prostu muszę zmotywować parę osób.

- Ohayo Mon-chan! - Zawołał Nitori.
- Siema młody. - Zwierzwiłam mu włosy. - Słyszałam, że idzie ci coraz lepiej. Gratuluje.
- Dziękuję senpai. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Też chce być taka szczęśliwa jak on. - Przyszłaś do Rina?
- Powiedzmy. To co gotowy jesteś na regionalne?
- Bądź poważna myszko. - Powiedział nieskrupulatnie Rin.
- Rin! - Skarciłam chłopaka.
- No co?
- Jajco, a to. - Odwróciłam się z powrotem do srebrnowłosego. - Więc jak? - Założyłam skrzyżowane ręce na pierś.
- Bez przesady. Dzięki Yamazakiemu dałem sobie radę.
- Tak, Sousuke to dobry koleś. - Poklepałam bruneta po ramieniu, szczerząc się przy tym.
- Wiadomka. - Dołączył do mnie bordowowłosy.
- Zdarza się. - Odparł zielonooki.

Chwilę później na treningu zostali tylko ci, do których Matsuoka coś miał. Pokazali w czym rzecz i zasugerowałam Bordowemu rozwiązanie, które przyniosło poprawę.

- Kochanie jesteś najlepsza. - Usta mojej miłości znalazły na moich.
- Mhm. Podobno związek dobiera się przez przeciwieństwa. - Zarzuciłam mu ręce na barki. Co prawda był bez koszulki i trochę mokry, ale nie mogłam się oprzeć.
- Czyli coś chcesz mi powiedzieć? - Przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze ciała stykały się ze sobą.
- Mam ci dużo do powiedzenia. - Cmoknęłam go w policzek.
- Coś się stało? - Jego mina zmieniła się na zmartwioną.
- No tak, ale to nic takiego... - Odpowiedziałam mu o sytuacji sprzed godziny.
- Tego bym się spodziewał. Każdy myśli, że powie się przepraszam i będzie wszytko dobrze. Jacy ludzie są głupi.
- Wiesz kto mi pomógł?
- Niestety nie.
- Był to ktoś od ciebie. - Siedzieliśmy na parapecie i patrzyliśmy przed siebie.
- Nie mam pojęcia kto to, ale się dowiem nie martw się. - Położył dłoń na moim ujdzie, aż mnie przeszły ciarki. - Coś nie tak? - Uśmiechnął się, choć doskonale wie o co mi chodzi.
- Nie. - Powiedziałam dwuznaczym głosem. - Kiedy jedziecie? - Uśmiech z mojej twarzy znikł.
- Jutro. Będziesz tam ze mną?
- Co masz na myśli? - Położyłam dłoń na jego i spletliśmy palce.
- Pojedźmy tam razem. Jutro jest piątek, więc nic ważnego. Poza tym pomyślałem sobie, żebyś została... no wiesz, naszą menadżerem czy czymś podobnym. - Jego wzrok utkwiony w czymś dalekim pokazywał, że zależy mu na tym, abym się zgodziła.
- Pomocnikiem? Po co wam pomocnik?
- Jesteś dobrze zorganizowana, więc... tak sobie pomyślałem. - Pocałowałam go w bark, a potem w szyję.
- Zgadzam się. - Wyszeptałam mu do ucha. Odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechając się a potem oparł czoło o moje. - Idziemy gdzieś dziś? - Wstałam energicznie i znalazłam się naprzeciw niego.
- A gdzie chcesz? - Spojrzał na mnie. - Oprócz dancingu.
- Zaskocz mnie. - Ruszyłam ku wyjściu i będąc w połowie drogi poczułam, że objął mnie. Zatrzymałam się a on położył głowę na moim ramieniu. Wpatrywałam się się w przestrzeń przede mną.
- Zapraszam cię na randkę. Nie możesz mi odmówić.
- Wow, jak miło z twojej strony.
- Dla kogoś trzeba się wysilać. Idę się ogarnąć, zaczekasz na mnie?
- Zawsze. - Ujęłam dłońmi jego twarz i pocałowałam go. - Leć.

🐋

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz