Dzisiaj coś innego.
Miłego czytania.
Sousuke P.O.V.- A jednak. Myślałem, że nie będziesz chciała. - Stała w drzwiach.
- Mało kiedy zapraszasz mnie do siebie, więc wykorzystałam sytuację. - Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Podszedłem do niej bliżej i ująłem jej twarz dłońmi.
- Jakoś temu zdradzę. - Złączyłem nasze usta szybko i delikatnie. Położyła ręce na moich barkach. Nie sądziłem, że tak szybko odwzajemni nasz pocałunek.
- Cieszę się, że przyszłam.
- Ja też. - Ponowiłem poprzednią czynność. Podniosłem ją do góry, a ona objęła mnie nogami w pasie.
- Myślałam, że nie należysz do takich namiętnych chłopaków. - Powiedziała lekko zasapana.
- Tak? - Próbowałem być opanowany, ale ciężko mi to wychodziło.
- Powiedziałeś Rinowi?
- Nie. - Zszedłem pocałunkami na jej szyję. Jest taka delikatna.
- Będzie zły. Jesteś jego przyjacielem.
- Daj spokój. Nie musi wszystkiego wiedzieć.
- No okej. - Podniosła moją głowę i popatrzyła w moje oczy. - Cudowne. - Zaczęła gładzić mój policzek swoim kciukiem. - Przypominają mi ocean, coś spokojnego, ale zarazem groźnego.
- Mogę pokazać ci jak jestem groźny. - Przeniosłem ją na łóżko, chwilę później zawisłem nad nią. Nagle poczułem silny ból w ramieniu. Syknąłem z bólu i usiadłem szybko, łapiąc się za obolałe miejsce.
- Sousuke, co jest? - Spojrzała na mnie troskliwym spojrzeniem.
- Nic.
- Jasne, innym tak możesz mówić, ale nie mi. - Stanęła naprzeciw mnie i dotknęła mojej dłoni, która spoczywała na obolałej części ciała.
- Chyba źle położyłem dłoń, bo coś mi strzeliło.
- Strzeliło?
- No wiesz, taki ból.
- Ah... Sousuke, Sousuke. - Usiadła mi na kolanach i wtuliła twarz w moją szyję.
- Co robimy? Oglądamy coś czy...
- No pytasz się. - Zeskoczyła ze mnie i usiadła tak, by oprzeć się o ścianę.
- No dobra. - Wziąłem pilota i przysiadłem się do niej.
- O patrz! Obecność.
- Będziesz się później bać.
- Z tobą raczej nie. Włącz, włącz, włącz!
- Dobra, na twoją odpowiedzialność. - Otuliłem ją ramieniem i zaczęliśmy oglądać. - Nie sądziłem, że jest północ.
- Mówiłeś, że będziesz sam.
- Nie, nie w tym rzecz, tylko szybko zleciało.Resztę filmu komentowaliśmy, przez co stał się on raczej śmieszny. Przy końcówce, gdy pojawiały się jakieś straszniejsze sceny, ona nawet się nie odezwała.
- Kotek? - Powiedziałem cicho. Śpi.
Wyłączyłem telewizor, który i tak mało mnie interesował, bo sprawy spirytystyczne nie są czymś dla mnie i włączyłem lampkę. Odrzuciłem kołdrę na bok, następnie ułożyłem jej bezwładne ciało na miękkiej poduszce, później przykryłem. Przyjrzałem się dokładnie jej twarzy. Jest taka blada, ale wygląda słodko jak śpi. Wstałem delikatnie z łóżka, kierując się na balkon, gdzie usłyszałem rozmowę.
- Pływanie, pewnie będę dalej dążyć do zwycięstwa jak zawsze. Poza tym nie jestem głupi, a tym bardziej idiotą. - Odezwał się Rin.
- Jesteś. Kto mądry myśli cały czas o jednym? - Chyba Moniczka się zdenerwowała.
- Jak mi to sprawia taką przyjemność, jak robię to z tobą. - Chyba nie powinienem tego słyszeć.
- Ekhem... tak Rin. - Usłyszałem przesunięcie się drzwi, a później kroki i trzaśnięcie. Spojrzałem w końcu przez parawan, oddzielający balkony i już nie było tam nikogo.Podziwiałem niebo, na którym mieniły gwiazdy. Są one takie piękne i tak wyraźne. Stałem, patrząc się w nie jak idiota, poczułem lekkie dreszcze, więc postanowiłem, wrócić do pokoju. Spojrzałem wyświetlacz telefonu, który wskazywał koło drugiej nad ranem. Wszedłem do pokoju i chciałem położyć się obok jej, ale nie potrafiłem. To mój pierwszy raz, gdy dzielę z dziewczyną łóżko. Jest jeszcze jedno posłanie, ale będę tym zdecydowanym, nie powinna być na mnie zła. Raz się żyje, mogę czasem być bad boyem.
Położyłem się obok, poczułem lekki aromat jej perfum i położyłem rękę na jej talii. Przysłowiowa pozycja na łyżeczkę, tak? Przytuliłem się do jej szyi i powoli zacząłem usypiać.Obudziło mnie głośne walenie w moje drzwi.
- Co jest? - Otworzyłem oczy i ujrzałem jej twarz. Leżała na mojej piersi.
- Nie wiem co jest, ale ten ktoś dobija się od paru minut. - Nawet nie otworzyła oczu.
- Idę otworzyć. - Wstałem, ale poczułem lekkie szarpnięcie z jej strony.
- Poczekaj. Pójdę do łazienki i wyjdę, jak sobie pójdzie.
- Spróbuje go szybko spławić. - Podszedłem do niej i pocałowałem ją. - Dzień dobry.
- Cześć. - Jeszcze raz złączyliśmy usta. Osoba z korytarza jeszcze się nie poddała.
- Sorry, za to.
- Okej, okej. Umyje się i będzie dobrze. - Zamknęła drzwi, a ja otworzyłem swoje.
- Yamazaki! - Moim oczom ukazał się rozhisteryzowany Momo.
- Co jest?
- Śniadania nie ma.
- Jak to nie ma? - Westchnąłem, krzyżują ręce na piersi.
- Poszedłem do stołówki, a ona jest zamknięta.
- Bo jest otwierają ją o wyznaczonej godzinie.
- O której?
- Zapytaj się kapitana. - Mikoshiba chciał wejść do pokoju, ale zastawiłem mu drogę. - Pokój obok. - Wyskoczył szybko na korytarz i zaczął walić w drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły.
- Czego?
- Od której jest żarełko?
- Nie wiem, dawali kartki na początku, wszystko tam pisze.
- Zgubiłem.
- To nie będziesz wiedział. Cześć Sou. - Rzucił zaspany Matsuoka.
- Yo!
- Kapitanie! - Zaczął jęczeć rudy.
- No. - Wyciągnął się bordowowłosy.
- Facet, ten co wczoraj stał przy wejściu do stołówki, nawrzeszczał na mnie.
- Czemu robisz nam wiochę? Poza tym nie drzyj się, niektóry jeszcze śpią. - Od początku rozmowy z Momo, Rin mówił cichym głosem.
- Chciałem owoca na później.
- Głąbie, nie czytałeś...
- Nigdy nie czytam.
- Bosze... - Matsuoka złapał się za głowę.
- To wiesz, kiedy będzie otwarte czy nie?
- Mówiłem, że nie. - Kapitan przejechał palcami po włosach.
- Pokojówki wczoraj nie chciały mnie wpuścić do hotelu, bo wyszedłem na spotkanie z bratem. Musiał Nitori schodzić i mnie tłumaczyć. - Rin patrzył na niego dwuznacznym wzrokiem, ja zaś oparłem się o ścianę. - No co się tak nie mnie patrzycie! Kapitanie, no taka prawda!
- Momo zamknij się. Nie widzisz, że jeszcze śpią ludzie.
- Ale taka prawda.
- Mikoshiba uspokój się. - Powiedziałem cicho.
- Dobra pogadamy o tym na dole, dobra? - Westchnął borodowowłosy.
- Ale nie ma na to czasu teraz. Głodny jestem. - Ciągnął dalej.
- Jakiś ty upierdliwy.
- Bo rudy. - Skomentowałem z irytacją.
- Ej, ej nie pozwalaj sobie!
- Mikoshiba, jak stąd nie wyjdziesz za 5 sekund to cię jebnę! - Usłyszeliśmy głos i kroki w naszą stronę. To teraz się zacznie. Kto lubi jak się go budzi?
- Eee...?
- Spieprzaj stąd. Na cholerę drzesz tą japę? Po co? I w dodatku w czyimś pokoju. Co się gapicie?
- Spałaś? - Zapytał Momo.
- Nie kurwa, latałam po łące.
- Mają tu łąkę? - Zaciekawił się rudy
- Idź mi stąd, bo zaraz dotrzymam obietnicy. - Rin złapał Monikę w talii.
- Spokojnie, to tylko... - Szepnął do niej.
- Mikoshiba Momotaru. Wiem kim on jest, a raczej kim był. - Rzuciła mu wrogie spojrzenie.
- Widzimy się później na śniadaniu? - Walnąłem szybko.
- Tak, przyjdziemy zaraz. - Odpowiedział kapitan
- Moja złośnica. - Podszedłem do Moniki i ucałowałem jej policzek. Wyszedłem z pokoju.- Leć młody, wróć do nich za chwilę. Wiesz jak to jest mieć sporo na głowie, a sen to ostateczność, na którą długo czekasz?
- Brat coś mi tam mówił.
- Także nigdy więcej nie dobijaj się tak do ludzi.
- Dobra. - Posmutniał i ruszył do swojego pokoju. Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi.
- Wolne. - Powiedziałem, a zza drzwi wyskoczyła ona i przytuliła się do mnie.
- Ileż można?
- Tak to bywa w tym wieku.
- Wiesz Sou, muszę iść, bo będą mnie szukać.
- Widzimy się później?
- Tak. - Stanęła na placach i musnęła moje usta. - Dziękuje za wczorajsze ułożenie do snu. Wyjrzyj, czy jest zagrożenie. - Zrobiłem to.
- Czystko koteczku.
- Ah... - Cmoknęła mnie szybko w usta i wyszła.Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. Jestem leniem.
🐋
Tak, tak wiem, że to opowiadanie o Rinie tylko po prostu chcę wprowadzić pewnien wątek, ale to wkrótce 😄
Miłego weekendu ☺
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanfictionOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.