Rin p.o.v.
O 8 zadzwonił do mnie Souske.
- Halo?! Czemu budzisz mnie tak wcześnie?!?!
- Monika nie wróciła od paru godzin do domu i nie odbiera. Jej babcia mówi, że wyszła nad ranem. Nie zostawiła żadnych wieści, oprócz tego, że wychodzi, a ja zaczynam się martwić. Mimo, że staruszka mówi, żebym się nie zamartwiał, ale nie odbiera telefonu!
- Już uspokój się, idę jej szukać. - Miałem pomysł gdzie ją znaleźć. To po części moja wina. Pewnie ten temat i moja wścibskość zostawiły u niej bliznę.
- Ale skąd wiesz, że ją znajdziesz?
- Mam takie przeczucie.
Szybko się ubrałem, biegnąc w nasze miejsce. Tak jak myślałem siedziała tam, łzy leciały jej po policzkach. To ja ją tak skrzywdziłem. Patrzyła w morze ze strachem. Podszedłem do niej, ale ona była w swoim świecie. Przytuliłem ją, wreszcie się ocknęła. Myślałem, że mnie odepchnie, a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam. - Jej głos był taki cichy i ledwo słyszalny.
- Za co?! To ja na ciebie naciskałem. Mogłem się domyślić, że to nie jest takie proste dla ciebie. Przepraszam.
- Skoro oboje przepraszamy, to może uznajmy, że jest spoko. Nie lubię się gniewać ani być smutna.
- Zgoda - Ja też nie lubię jak jesteś smutna.
- Wiesz postanowiłam, że nie chcę tego w sobie dusić. I chcę Ci powiedzieć prawdę. Ufam Ci Rin.
- Nie musisz ja rozumiem...
- Ale chcę. Wszystko zaczęło się gdy miałam 11 lat. Wyruszyłam z rodzicami i bratem nad jezioro. Było gorąco, więc postanowiliśmy popływać, a potem poszliśmy na łódki. Ja byłam z moją mamą, a tata z bratem. Nagle przepłynęli obok nas jacyś pijani goście i zaczęli trząść naszymi łódkami. Nagle ja... Wypadłam... Widziałam tylko wodę nade mną, czułam, że napływa mi do płuc. Od tej pory się boję, a na domiar złego podobna rzecz przydarzyła się mojemu bratu. On niestety nie miał tyle szczęścia co ja, jest kaleką. Leży teraz w szpitalu w na drugim końcu kraju, a z nim są moi rodzice.
- J-ja naprawdę nie wiedziałem! Przepraszam!
- Ale skąd mogłeś wiedzieć. - Uśmiechnęła się, ale wiem ile bólu jej to sprawiło. - Zresztą, przynajmniej wszyscy żyjemy.
- Byłabyś w stanie znowu pływać? Nie teraz ale kiedyś?
- Chyba tak... To dawna rana. Na pewno zostanie blizna, ale trzeba żyć dalej. - Tym razem szczerze się uśmiechnęła. - Dziękuję, że mnie wysłuchałeś.
- Drobiazg.
Odprowadziłem ją do domu i od razu zadzwoniłem do Souske. Był szczęśliwy, że nic jej nie jest. Zgadaliśmy się jeszcze na spacer.
- No więc, o co chodziło?
- Eh... No bo... - Wziąłem się w garść, mówiąc wszystko na jednym oddechu.
- Ty co zrobiłeś?!! Jak mogłeś ją doprowadzić do ucieczki z domu?!
- Ona nie uciekła, tylko poszła na spacer. Nie gniewa się już na mnie, na szczęście. Nie lubię patrzeć jak jest smutna.
- Ocho! Ktoś tu się zabujał!
- C-co?! Do końca ci odbiło?
- Mi nie, ale tobie na jej widok tak! Zawsze jesteś wobec niej uprzejmy i taki miły, no i oczywiście czerwony. Ona ma tak samo, a do tego to "wasze" miejsce.
- Może i masz rację. Co ja mam zrobić?
- Umów się z nią. - Jego słowa były... No cóż prawdą. Ale musiałem sporo ryzykować m.in. naszą przyjaźń. - A za tamto i tak masz ... dostaniesz nauczkę.
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanfictionOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.