3.

1.8K 112 3
                                    

Rin p.o.v.

O 8 zadzwonił do mnie Souske.

- Halo?! Czemu budzisz mnie tak wcześnie?!?!

- Monika nie wróciła od paru godzin do domu i nie odbiera. Jej babcia mówi, że wyszła nad ranem. Nie zostawiła żadnych wieści, oprócz tego, że wychodzi, a ja zaczynam się martwić. Mimo, że staruszka mówi, żebym się nie zamartwiał, ale nie odbiera telefonu!

- Już uspokój się, idę jej szukać. - Miałem pomysł gdzie ją znaleźć. To po części moja wina. Pewnie ten temat i moja wścibskość zostawiły u niej bliznę.

- Ale skąd wiesz, że ją znajdziesz?

- Mam takie przeczucie.

Szybko się ubrałem, biegnąc w nasze miejsce. Tak jak myślałem siedziała tam, łzy leciały jej po policzkach. To ja ją tak skrzywdziłem. Patrzyła w morze ze strachem. Podszedłem do niej, ale ona była w swoim świecie. Przytuliłem ją, wreszcie się ocknęła. Myślałem, że mnie odepchnie, a ona wtuliła się we mnie.

- Przepraszam. - Jej głos był taki cichy i ledwo słyszalny.

- Za co?! To ja na ciebie naciskałem. Mogłem się domyślić, że to nie jest takie proste dla ciebie. Przepraszam.

- Skoro oboje przepraszamy, to może uznajmy, że jest spoko. Nie lubię się gniewać ani być smutna.

- Zgoda - Ja też nie lubię jak jesteś smutna.

- Wiesz postanowiłam, że nie chcę tego w sobie dusić. I chcę Ci powiedzieć prawdę. Ufam Ci Rin.

- Nie musisz ja rozumiem...

- Ale chcę. Wszystko zaczęło się gdy miałam 11 lat. Wyruszyłam z rodzicami i bratem nad jezioro. Było gorąco, więc postanowiliśmy popływać, a potem poszliśmy na łódki. Ja byłam z moją mamą, a tata z bratem. Nagle przepłynęli obok nas jacyś pijani goście i zaczęli trząść naszymi łódkami. Nagle ja... Wypadłam... Widziałam tylko wodę nade mną, czułam, że napływa mi do płuc. Od tej pory się boję, a na domiar złego podobna rzecz przydarzyła się mojemu bratu. On niestety nie miał tyle szczęścia co ja, jest kaleką. Leży teraz w szpitalu w na drugim końcu kraju, a z nim są moi rodzice.

- J-ja naprawdę nie wiedziałem! Przepraszam!

- Ale skąd mogłeś wiedzieć. - Uśmiechnęła się, ale wiem ile bólu jej to sprawiło. - Zresztą, przynajmniej wszyscy żyjemy.

- Byłabyś w stanie znowu pływać? Nie teraz ale kiedyś?

- Chyba tak... To dawna rana. Na pewno zostanie blizna, ale trzeba żyć dalej. - Tym razem szczerze się uśmiechnęła. - Dziękuję, że mnie wysłuchałeś.

- Drobiazg.

Odprowadziłem ją do domu i od razu zadzwoniłem do Souske. Był szczęśliwy, że nic jej nie jest. Zgadaliśmy się jeszcze na spacer.

- No więc, o co chodziło?

- Eh... No bo... - Wziąłem się w garść, mówiąc wszystko na jednym oddechu.

- Ty co zrobiłeś?!! Jak mogłeś ją doprowadzić do ucieczki z domu?!

- Ona nie uciekła, tylko poszła na spacer. Nie gniewa się już na mnie, na szczęście. Nie lubię patrzeć jak jest smutna.

- Ocho! Ktoś tu się zabujał! 

- C-co?! Do końca ci odbiło?

- Mi nie, ale tobie na jej widok tak! Zawsze jesteś wobec niej uprzejmy i taki miły, no i oczywiście czerwony. Ona ma tak samo, a do tego to "wasze" miejsce.

- Może i masz rację. Co ja mam zrobić?

- Umów się z nią. - Jego słowa były... No cóż prawdą. Ale musiałem sporo ryzykować m.in. naszą przyjaźń. - A za tamto i tak masz ... dostaniesz nauczkę.  

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz