Monika P.O.V.
Ranek, niby rutyna dzienna, ale to dzisiaj będę na moim pierwszym i ostatnim balu w szkole. Podnoszę się z łóżka i zmierzam, jeszcze niewyspanym krokiem do łazienki i niepodziewanie na mojej drodze staje torba, która pozwala by grawitacja zadziałała.
- Kurna, Gou! - Warcze jeszcze zaspanym głosem.
- Ojej, nic ci nie jest? - Wybiegła z kuchni.
- Nic.
- Twoja obojętność w głosie mówi, że chcesz mnie zabić.
- Ty byłaś pierwsza - wstaje powoli.
- I jak? Jesteś dziś gotowa na swój pierwszy bal z rycerzem na białym koniu? - Uśmiecha się.
- Chyba tak - otwieram drzwi do łazienki.
- Zaraz zaczniemy przygotowania. - Klaszcze wesoło w dłonie.Rin P.O.V.
- Spodobał się jej prezent? - Zagadał Sousuke, dalej czytając książkę.
- Nie wiem, niby miała otworzyć przed balem.
- Oby to zrobiła.
- Stary, musimy komuś podrzucić nasze koszule do uprasowania. - Rzucił lekturę na drugi koniec łózka.
- Da się załatwić.Monika P.O.V.
- No wyglądasz pięknie - podskakuje radośnie bordowowłosa.
- Inaczej - patrzę niepewnie w swoje odbicie.
- No przestań - łapie mnie za ramiona - mój braciszek zaniemówi.
- On często to robi - poprawiam fale i spryskuje je lakierem. - Nie, żadnych zdjęć - odwracam się powoli do mojej przyjaciółki.
- Proszę. Może babci wyślesz.
- Ah... No dobrze. - Ucieszyła się.Wchodzę na salę gimnastyczną, która wygląda lepiej niż zawsze. Kolorowe światła pochodzące z reflektorów. Lekki dym z wytwornicy unosi się nad podłogą. Zaczęłam odczuwać dyskomfort przez buty, ale dalej podążam salę, by znaleźć mojego rekina.
Tłum ludzi zaczynający się bawić na środku, trochę opóźnił moje dotarcie do stolików, ale doszłam do celu.Każda klasa zajmowała inny "sektor" stolików. Z racji, że klas było pięć, to jest tyle szeregów dla uczniów.
Tyle wiem, że jeszcze tydzień przed balem, chodzili i wypytywali się kto z kim idzie i tak dalej.- Cześć Monika! - Odwróciłam się do właściciela głosu i zobaczyłam Nitoriego.
- Witaj kapitanie. Co ty tu robisz? - Przyglądał mi się dokładnie. - Coś nie tak?
- A... nie, nie. Ładnie wyglądasz. - Zarumienił się lekko. - Jestem tu z koleżanką. Nie miała z kim przyjść, więc jestem. - Przyjrzałam mu się i spostrzegłam ubranego elegancko Aia, który miał na sobie dobrze dobrany garnitur w kolorze czerni. Biała koszula podkreślała każdy kolor jego stroju, a czerwona muszka tylko dodawała mu uroku.- Widziałeś może Rina?
- Tak, wychodził z pokoju, jak ja szedłem już na schody. Czyli powinien tu być.
- Jak zwykle się spóźnia. - Westchnęłam
- Nie spóźnia tylko stoisz przy niewłaściwym stoliku. - Musnął mnie w szyję.
- O Matsuoka! Przyszedłeś! - Złapałam go za ręce.
- Nie zrobiłbym ci tego.
- Gdzie siedzisz Nitori? - Kiwnęłam do szarowłosego.
- Tam - wskazał na pierwszy rząd.
- Szkoda, że nie bliżej nas - Rin otulił mnie ramieniem.
- W sumie... - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wskazanych wcześniej stolików.
- No zaczekaj! Siedzimy tam... - próbowałam mu pokazać, ale nim skończyłam się awanturować to zauważyłam, że nazwiska na karteczkach należały do drużyny pływackiej.
- A-ale jak? - Zaczęłam błądzić oczami po danych personalnych.
- Widzisz, senpai starał się, abyś się dobrze bawiła i siedziała razem z nami. - Uśmiechał się Ai.
- Wiem jeszcze, że czasem klasa nie lubi kujonów. - Szepnął mi na ucho, zagryzając płatek.
- Nie jestem kujonem. - Rozejrzałam się po sali, na której mało kogo znałam.
- Tak, ale pamiętaj, że ja cię kocham nawet, jak jesteś głupim nerdem. - Spiorunowałam go spojrzeniem. - A właśnie, jak podobał ci mój prezent? - Spojrzałam na miejsce, gdzie chwilę obok stał jeszcze Nitori, ale już go tam nie było.
- Jaki prezent?
- Nie - spoważniał i zarazem posmutniał. - Nie otworzyłaś mojego prezentu, co dałem ci go wczoraj?
- Yyy... nie? - Siadł zrezygnowany na krzesło, po chwili na kolanach znalazłam się ja. - Chodzi ci o to? - Odsłoniłam kawałek dekoltu w sukience, gdzie nawet nie zajrzał.
- Czy ty zawsze musisz się ze mną drażnić? - Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie moich ud, na co cicho jęknęłam. - Masz za swoje - szepnął.
- Zapamiętam sobie. Takie rzeczy tylko w domu.
- Dobra dziewczynka - jego ręka powędrowała na moje kolano.
- Co z Sousuke? - Wstałam i usiadłam obok na krzesło.
- Powiedział, że idzie po towarzyszkę?
- A jak ma na imię?
- Towarzyszka.
- Zabawny jesteś, a tak na serio?
- Nie mam pojęcia, nie powiedział mi a ja nie naciskałem.
- Mhm... rozumiem. Mężczyźni - przyjrzałam się uważnie sali. Była ubrane w białe balony, które były wszędzie gdzie tylko możliwe, na środku sufitu została zaczepiona kula dyskotekowa, która już się mieniła. Stoły, jak wspomniałam wcześniej były ustawione rządami, a na nich znajdowało się wszystko w bieli. Jakieś bukiety były zrobione z białych róż, które były lekko rozchylone.
Parkiet, to pozostałość miejsca po stołach i wzniesieniu, nawet nie wiem po co ono tam stoi. Może dla dyrektora?
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
Fiksi PenggemarOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.