38.

529 48 7
                                    

chemicznaph7

- Tak jak mówiłem odepchnij się mocniej! No młody skup się, bo z takimi rezultatami daleko tutaj nie zajdziesz! - Pierwszaki myślą, że mogą wszystko. Ktoś ich musi ustawić. 
- Kapitanie Matsuoka! 
- Czego Kinoshita!?
- Nishino coś sobie zrobił! - Darł się przerażony chłopak. Poszedłem do nich.
- Co jest? - Spojrzałem na kontuzjowanego. 
- Wyszedłem z basenu i nie mogłem na niej stanąć. 
- Wywrócił się i upadł na kolana. - Wtrącił się kolejny. 
- Dobra, spokojne. Zajmę się nim, ale idźcie już. - Zrobiłem poważną minę i uciekli po chwili. - Dobra chodźmy. - Wziąłem go pod ramię i zaprowadziłem do pokoju trenera, którego jak zwykle nie było. - Siadaj i pokaż co jest nie tak. - Skrzywił się. - Nie zrobię ci większej krzywdy. Znam się trochę, więc muszę zobaczyć co jest. - Chłopak niepewnie wyprostował nogę. Przesuwałem delikatnie palcami po opuchniętej już kończynie.
- No i?
- No powiem, że spuchła. Spryskam ją azotem i może przestanie boleć, ale musi obejrzeć ją lekarz. Spokojnie, pojadę z tobą. - Poklepałem młodego po ramieniu i zająłem się jego nogą. Drzwi od pokoju lekko się uchyliły.
- ... no mówiłem Yoko. Ta blondi z Australii. Wymiata, zawsze przychodzi kibicować kapitanowi, głupi to zawsze ma szczęście. - Powiedział jakiś nieznajomy głos. Co kurwa...?
- Bez jaj, ale niezła z niej dupa.
- Ba! Zerwałem z dziewczyną, bo ta zabujała się w tym idiocie. Odbije mu dziewczynę i będziemy kwita. - Drzwi były nadal lekko otwarte, ale miałem ochotę je w tej chwili otworzyć. Zaraz, wytrzymam chwilę.
- Załatwimy go. Dobra lecę, bo mam trening.
- Nara stary. - Podszedłem do drzwi i otworzyłem je z impetem, uderzając osobę po drugiej stronie. - Co do kur....? Matsuoka?
- Nie kurwa, święty Mikołaj. A raczej teraz postać z twoich koszmarów. - Wyszedłem na korytarz i pchnąłem kolesia na ścianę. - Dobra dupa, co?
- Nie wiem o czym mówisz. Puść mnie, pojebało cię? - Teraz to zaczął piszczeć jak baba.
- Jak ci jebnę to ruski miesiąc popamiętasz. 
- Słuchaj, powiem ci, że...
- Gówno mnie obchodzi co masz mi do powiedzenia, gnojku. - Zacisnąłem pięści na jego bluzie. - Czego tu szukasz? 
- A co cię to... - No i się stało. Dostał z sierpa w twarz. - Co ty... 
- Zapytałem pierwszy! 
- Szukam brata. 
- Tutaj? 
- Pływa w twojej drużynie. Kiroshima. - Złapał się za policzek. Co prawda, z wargi zaczęła sączyć się powoli krew. 
- Nishino! 
- Już! - Młody wstał i udał się na basen. 
- Tylko uważaj na nogę. 
- Senpai, tobie bardziej się przyda uwaga. - Nie odrywałem wzroku od tego typka. 
- Skąd wiesz kim jestem ? 
- Każdy wie. Chodzę do równoległej klasy z tobą. Każdy o tobie mówi. ,,On jest taki i taki..." rzygam już tym. Poza tym twoją laskę też każdy zna. Cipka niewydymka. Szczerze jak bym się dorwał do jej... - Kolejny cios, tylko teraz był sporo mocniejszy. Chłopak zachwiał się na nogach. Nie wytrzymałem i uderzyłem go po raz kolejny. Tym razem puściłem go i upadł na podłogę. 
- Boże Matsuoka, coś ty zrobił? - Usłyszałem za sobą głos Sousuke. 
- Rin... - Kolejny głos należał do niej. 

Monika P.O.V.

- Rin... - Nie wierzyłam własnym oczom. Uderzył tego chłopaka dwa razy pod rząd. Stałam jak sparaliżowana. Przybiegłam zaraz po telefonie Sousuke. Siedziałam na dziedzińcu i jadłam bento, ale nie spodziewałam się takiej rozmowy. 
- Monika... - Wysapał chłopak, leżący na podłodze. 
- Hisami. - Nim się zorientowałam stałam obok Rina. - Coś ty powiedział? - Zwróciłam się do ofiary.  
- To co i ty usłyszałaś na swój temat. - Seplenił.
- Jak to USŁYSZAŁAŚ? - Wściekła mina Rina, trochę mnie przeraziła.
- Usłyszała. Byłeś wielce zajęty, więc nawet nie zauważyłeś, że twoja dziewczyna stała sie obiektem śmiechu całej szkoły.
- Całej szkoły... - Powtórzył cicho bordowy. - Kiedy?
- Tydzień przed regionalnymi. Byłeś na treningach, a nie na lekcjach, kapitanie. - Mój chłopak się chyba wkurzył jeszcze bardziej. Jego spojrzenie stwardniało, dłonie ściśnięte w  pięści, zaczęły robić się białe. 
- Dlaczego, nic mi nie powiedziałaś? - Jego włosy opadły na twarz, więc nie widziałam jego furii w oczach. Może to lepiej. 
- Byłeś zajęty. 
- Tak jak ty i twoje hobby co? 
- Rin, ogarnij się. - Sou złapał borowego za ramię.
- Dlaczego wy myślicie, że jestem taki słaby, do cholery? Nikit nie chce mnie ranić. Pierdole te wasze delikatne gesty. - Wyrwał się Sou i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Co do cholery z nim? - Zapytał Yamazaki, chwilę później, wskazując na chłopaka na podłodze.
- Szczerze, mało mnie on teraz obchodzi. - Czuję jak moje serce, złożone niedawno do kupy, pękło ponownie. - Idę za nim. 
- Nie jestem pewny... 
- Muszę. On się o mnie starał. - Jak powiedziałam tak zrobiłam. Biegłam prosto przed siebie rozglądając się za bordową czupryną. - Przecież nie mogłeś odejść daleko. - Zatrzymałam się obok ławki przy drzewie. Dziedziniec szkoły dziwnie opustoszał, cisza była przerażająca, a może przez to całe show tak mi sie wydaje.

Dach. Jesteś na dachu. 

Biegłam ile sił w nogach, pierwsze piętro a za nim drugie, potem kolejne aż dobiegłam na piąte. Otworzyłam drzwi i oślepiło mnie światło na chwilę, mrugałam oczami, a później barwy powróciły. 
Przede mną siedział on. Takie deja vu, tylko tutaj to ja go szukałam nie on mnie. Chociaż nie, wtedy pokłóciliśmy się z innego powodu. Podeszłam do niego, siadając obok.
- Dlaczego tego nie spostrzegłem? - Mówił przez łzy. 
- Misiek, ej. Popatrz na mnie. - Usiadłam na kolanach, teraz na przeciw niego. Jego czerwone oczy patrzyły na mnie z wielkim bólem. Otarłam łzy kciukami. - Ty miałeś tego nie zauważyć. Wiem, że zacząłbyś się martwić i źle to by wpłynęło na wynik. 
- Tutaj chodziło o ciebie, a nie o jakiś konkurs. - Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam, on zaś jeszcze bardziej się rozkleił i wtulił się w moje ramię. Gładziłam go po włosach, chcąc pokazać całą moją miłość do niego. - Jesteś naprawdę trudny do rozszyfrowania. Z jednej strony twardy, zaś z drugiej delikatny. Tak cię za to uwielbiam. Matsuoka słyszysz? Kocham cię. - To ostanie wyszeptałam mu do ucha.

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz