45.

452 29 3
                                    

chemicznaph7

- Co zamierzasz po jutrzejszym dniu? - Zapytałam, gdy siedzieliśmy z Bordowym na balkonie. 
- Hym... - Patrzył w gwizdy, mogę przysiąc, że każdą mogłabym dostrzec w jego oczach. - Mam zamiar cię... - Zatkałam jego usta ręką. 
- Głupi idioto, chodziło mi o twoją pasję, jak to powtarzasz. 
- Pływanie, pewnie będę dalej dążyć do zwycięstwa jak zawsze. Poza tym nie jestem głupi, a tym bardziej idiotą. - Spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem. 
- Jesteś. Kto mądry myśli cały czas o jednym? - Pochylił się w moją stronę i przygryzł moje ucho.
- Jak mi sprawia taką przyjemność, gdy robię to z tobą. - Wyszeptał swoim mega sexy głosem. 
- Ekhem... tak Rin. - Wstałam i weszłam do pokoju. 
- Ej o co ci chodzi? - Podążył za mną, weszłam do łazienki i ułożyłam włosy. Były jeszcze wilgotne, więc zaczęły się falować coraz mocniej. - Misiek. - Wtulił się w moją szyję. 
- Nic. - Trochę wyszło to za szorstko. - Nic naprawdę. 
- Przecież widzę. - Obrócił mnie w swoją stronę i podniósł głowę, bym spojrzała na niego. - No i jak ja mam z tobą wytrzymać, jak nic nie mówi...
- Zawsze zaczynasz mówić tylko i wyłącznie o seksie ze mną. To się dla ciebie liczy? Może to nie jest jedna z najgorszych rzeczy świata, ale są inne czynności, które mogą robić pary. 
- Źle ci, że mówię takie rzeczy o tobie? 
- Nie w tym rzecz. - Westchnął. 
- To jedyna forma, aby być ze sobą naprawdę blisko. Tylko tak blisko, blisko. 
- Bo?
- Bo... - Jego twarz przybrała różowawego koloru. - Stajemy się jednym. 
- Niekoniecznie. 
- Może skończymy?
- Z czym ty chcesz skończyć?
- Co ty jesteś taka poirytowana? 
- Będziemy teraz bawić się w pytania? 
- Przeszkadza ci to? - Objął mnie w talii. 
- Tak. - Oprałam się o umywalkę. 
- Boże dziewczyno. - Ponownie wtulił się w moją szyję. Odezwał się po chwili. - Nie, nie, nie. 
- Co? 
- Nie mów, że masz okres.
- To źle? 
- No dobrze, ale twoje zachowanie teraz będzie inne. 
- Ah... Ciesz się, że ty nie masz tego. - Popatrzył na mnie chwilę i wziął mnie na ręce. - Kuźwa, puść mnie idioto. - Mimo, że powiedziałam to z wielką złością, wtuliłam się w niego. Weszliśmy z powrotem do pokoju, Rin położył mnie delikatnie na łóżku, sam kładąc się obok. 
- Tak cię kocham, nawet jak masz niespodziane zmiany humoru. - Przytulił się do mnie, zacisnęłam pięści na jego bluzce i wtuliłam się jak mogłam najbardziej. 
- Idziemy spać? Trener mnie zamorduje jak się nie wyśpisz. - Wymamrotałam z jego szyi. 
- Chyba tak. Jest prawie 2. 
- Cholera. - Pocałował mnie w głowę. 

- Masz wygrać rozumiesz! - Powiedziałam jak wrócił do łóżka. 
- Tyle zajęło ci to czasu? Nie odzywałaś się do 3, a teraz język ci się rozwiązał. - Powiedział przez uśmiech. Ułożył się i przyciągnął mnie do siebie. - Wygram. - Złączył mocno nasze usta. - Wygram. - Powiedział jeszcze raz pomiędzy pocałunkami. 
- Ja myślę, nie chcę chodzić jako ta, która jest z cieniasem. 
- Ha! Wredna jesteś. - Jego ręce powędrowały na moje pośladki i ścisnął je. 
- A ty nie wyżyty. 
- Boli cię jeszcze? 
- Mniej już, ale to tylko dzięki proszkom. 
- Moje biedactwo. - Przejechał palcem po mojej wardze, rozchylając je. - Jak to boli? 
- Hym... Jakby cię rozrywali od środka. W sumie nie wiem jak to opisać, bo każda przechodzi to inaczej. 
- Teraz rozumiem dlaczego jesteście takie złe podczas... tego. Musicie pamiętać o tych wszystkich zmianach i tym podobne. 
- Jak ty mnie rozumiesz. - Ziewnęłam. 
- Tak cię nudzę? - Zapytał z uśmiechem.
- Niom. Idziemy. Fakt, faktem, że zaczyna się o 11, ale musimy się przygotować. - Przycisnęłam się do jego torsu i objęłam go. 
- Udusisz mnie. - Zaśmiał się, poluźniłam uścisk. 
- Sorki. - Luknęłam na niego i musnęłam jego wargi. - Dobranoc. 
- Dobranoc misiaczku. - Powróciłam do wcześniejszej pozycji i usnęłam.

🐋

- Kapitanie, no taka prawda! - Wykrzyknął irytujący głos. 
- Momo zamknij się. Nie widzisz, że jeszcze śpią ludzie. - Powiedział cicho, ale stanowczo Rin
-  Ale taka prawda. 
- Mikoshiba uspokój się. - Wyszeptał opanowany Sousuke. 
- Pogadamy o tym na dole, dobra? - Westchnął borodowowłosy. 
- Ale nie ma na to czasu teraz. - Trzymał się swojego młodszy. 
- Jakiś ty upierdliwy. 
- Bo rudy. - Rzucił Yamazaki. 
- Ej, ej nie pozwalaj sobie. 
- Mikoshiba jak stąd nie wyjdziesz za 5 sekund to cię jebnę! - Wykrzyknęłam, idąc w jego stronę.
- E? 
- Spieprzaj stąd. Na cholerę drzesz tą japę? I w dodatku w czyimś pokoju. - Trójka spojrzała na mnie zdziwiona. - Co się gapicie? 
- Spałaś? - Zdziwił się Mimo.
- Nie kurwa, latałam po łące. 
- Mają tu łąkę? - Strzeliłam ręką w swoje czoło. 
- Idź mi stąd, bo zaraz dotrzymam obietnicy. - Rin objął mnie ramieniem. 
- Spokojnie, to tylko....
- Mikoshiba Momotaru. Wiem kim on jest, a raczej kim był. - Spojrzałam na niego wrogo. 
- Widzimy się później na śniadaniu? - Chciał rozładować sytuację Sou. 
- Tak, przyjdziemy zaraz. - Odparł Rin. 
- Moja złośnica. - Yamazaki musnął mój policzek i wyszedł z rudym. 
- Jakaś ty zacięta. 
- O chuj mu chodziło? - Siadłam na pobliskim krześle, zasłaniając oczy dłońmi. 
- Problemy z obsługą. 
- Boże... Jego brat taki irytujący nie jest. 
- Jest, trochę. - Kleknął przy mnie. 
- Matsuoka. - Poleciałam na niego, przez co on upadł na podłogę. Objęłam go rękoma wokół szyi. 
- Moje malutkie. - Skomentował przez śmiech. 
- Malutkie, phi. Jedyne powinieneś powiedzieć. 
- Moje jedyne, malutkie, kochaniutkie... - Złączyłam nasze usta. 
- Nie mogę cię już słuchać, pieprzysz jak stara baba ze wsi. 
- O chyba się mylisz. Ostatnio mówiłaś, że ci się podoba. 
- Nie pamiętam. Poza tym zimna ta podłoga. A czekaj... - Odsunęłam się od niego, by móc spojrzeć lepiej na jego twarz. - Kiedy wstałeś?
- Jak chłopaki przyszli do mnie, po tym jak Momo dobijał się do Sou. Tak się tłukł, że usłyszałem go tu i się przebudziłem. 
- Moje biedne. Nie dali ci pospać. Nie dość, że twoja dziewczyna ci nie daje to jeszcze oni. 
- Nie chce od nich niczego brać. - Uderzyłam go w ramię. 
- Zboczuchu! 
- O tak. - Zaczął całować moją szyję. 
- Tak, podłoga to idealne miejsce na takie rzeczy. 
- Perfecto. - Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Kuźwa. - Wstaliśmy z podłogi i poszłam otworzyć.
- Monika! Przepraszam! - Wykrzyczał rudy.
- Nie musisz krzyczeć.
- Musi, obudził cię, to niech przeprasza tak samo. - Powiedział starszy Mikoshiba. Muszę przyznać, że z bliska jest jeszcze bardziej przystojny. 
- Aaa... Co ty tu...
- Robisz? Przyjechałem podziwiać mojego brata. 
- Jest co. - Prychnął Rin, który stał za mną. 
- Ładnie razem wyglądacie. Spadaj młody do siebie. 
- Ale kiedy będzie śniadanie?
- Powinno się zacząć o 7.45. - Odparłam.
- Czyli zaraz. - Uśmiechnęła się zadowolona wydra, czy jak on tam na siebie mówił. 
- Tak. Pamiętaj, że wchodzi się tam parami. - Spojrzał na mnie. - Z osobą z pokoju. - Młodszy dostał w plecy od swojego brata.
- Wiesz już wystarczająco, zjeżdżaj. - Zarzucił były kapitan, a jego bro zrobił jak zostało mu nakazane. 
- Wejdziesz? 
- No w sumie mogę. - Zamknęłam za nim drzwi. - Sexy piżamka. - Powiedział mi do ucha i uśmiechnął się, udając się za Rinem.  

🐬
1. Momo, odpowiedz mi o tym, jak czujesz się w drużynie.
M - No w sumie to jest super. Mam już nawet parę kumpli. A co do pływania to czuję, że się doskonale. Może będę lepszy od mojego brata.

2. Jak pływa ci się w sztafecie?
M - Na początku myślałem, że będzie źle i nie dam sobie rady, ale jak patrzę na to z perspektywy czasu to mogę tylko śmiać się. Zdradzić ci tajemnicę? Podobno to ostateczny skład. Tak brat mi mówił.
J - Ostateczny skład? Co to jest?
M - Nie wiesz?! Run dąży do stworzenia najlepszego składu.
J - Mówił ci to?
M - Jeszcze to jest tajemnica, ale ja to wiem. (Zakłada ręce na pierś dumny.)

3. Co zamierzasz po szkole?
M - (śmieje się) Jeszcze za wcześnie na takie pytanie.
J - Nie masz marzeń?
M - Mam! Zostanę pogromcą smoków.
J - Aha... (zdezorientowana)

4. Czy...
M - Była już to Gou?
J - Nie.
M - Myślałem, że ty jesteś za nami. Już cię zacząłem lubić. (Wstaje i wychodzi)
J - Momo nie skończyłam.
M - Daje ci wolną rękę.

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz