- Co zamierzasz po jutrzejszym dniu? - Zapytałam, gdy siedzieliśmy z Bordowym na balkonie.
- Hym... - Patrzył w gwizdy, mogę przysiąc, że każdą mogłabym dostrzec w jego oczach. - Mam zamiar cię... - Zatkałam jego usta ręką.
- Głupi idioto, chodziło mi o twoją pasję, jak to powtarzasz.
- Pływanie, pewnie będę dalej dążyć do zwycięstwa jak zawsze. Poza tym nie jestem głupi, a tym bardziej idiotą. - Spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem.
- Jesteś. Kto mądry myśli cały czas o jednym? - Pochylił się w moją stronę i przygryzł moje ucho.
- Jak mi sprawia taką przyjemność, gdy robię to z tobą. - Wyszeptał swoim mega sexy głosem.
- Ekhem... tak Rin. - Wstałam i weszłam do pokoju.
- Ej o co ci chodzi? - Podążył za mną, weszłam do łazienki i ułożyłam włosy. Były jeszcze wilgotne, więc zaczęły się falować coraz mocniej. - Misiek. - Wtulił się w moją szyję.
- Nic. - Trochę wyszło to za szorstko. - Nic naprawdę.
- Przecież widzę. - Obrócił mnie w swoją stronę i podniósł głowę, bym spojrzała na niego. - No i jak ja mam z tobą wytrzymać, jak nic nie mówi...
- Zawsze zaczynasz mówić tylko i wyłącznie o seksie ze mną. To się dla ciebie liczy? Może to nie jest jedna z najgorszych rzeczy świata, ale są inne czynności, które mogą robić pary.
- Źle ci, że mówię takie rzeczy o tobie?
- Nie w tym rzecz. - Westchnął.
- To jedyna forma, aby być ze sobą naprawdę blisko. Tylko tak blisko, blisko.
- Bo?
- Bo... - Jego twarz przybrała różowawego koloru. - Stajemy się jednym.
- Niekoniecznie.
- Może skończymy?
- Z czym ty chcesz skończyć?
- Co ty jesteś taka poirytowana?
- Będziemy teraz bawić się w pytania?
- Przeszkadza ci to? - Objął mnie w talii.
- Tak. - Oprałam się o umywalkę.
- Boże dziewczyno. - Ponownie wtulił się w moją szyję. Odezwał się po chwili. - Nie, nie, nie.
- Co?
- Nie mów, że masz okres.
- To źle?
- No dobrze, ale twoje zachowanie teraz będzie inne.
- Ah... Ciesz się, że ty nie masz tego. - Popatrzył na mnie chwilę i wziął mnie na ręce. - Kuźwa, puść mnie idioto. - Mimo, że powiedziałam to z wielką złością, wtuliłam się w niego. Weszliśmy z powrotem do pokoju, Rin położył mnie delikatnie na łóżku, sam kładąc się obok.
- Tak cię kocham, nawet jak masz niespodziane zmiany humoru. - Przytulił się do mnie, zacisnęłam pięści na jego bluzce i wtuliłam się jak mogłam najbardziej.
- Idziemy spać? Trener mnie zamorduje jak się nie wyśpisz. - Wymamrotałam z jego szyi.
- Chyba tak. Jest prawie 2.
- Cholera. - Pocałował mnie w głowę.- Masz wygrać rozumiesz! - Powiedziałam jak wrócił do łóżka.
- Tyle zajęło ci to czasu? Nie odzywałaś się do 3, a teraz język ci się rozwiązał. - Powiedział przez uśmiech. Ułożył się i przyciągnął mnie do siebie. - Wygram. - Złączył mocno nasze usta. - Wygram. - Powiedział jeszcze raz pomiędzy pocałunkami.
- Ja myślę, nie chcę chodzić jako ta, która jest z cieniasem.
- Ha! Wredna jesteś. - Jego ręce powędrowały na moje pośladki i ścisnął je.
- A ty nie wyżyty.
- Boli cię jeszcze?
- Mniej już, ale to tylko dzięki proszkom.
- Moje biedactwo. - Przejechał palcem po mojej wardze, rozchylając je. - Jak to boli?
- Hym... Jakby cię rozrywali od środka. W sumie nie wiem jak to opisać, bo każda przechodzi to inaczej.
- Teraz rozumiem dlaczego jesteście takie złe podczas... tego. Musicie pamiętać o tych wszystkich zmianach i tym podobne.
- Jak ty mnie rozumiesz. - Ziewnęłam.
- Tak cię nudzę? - Zapytał z uśmiechem.
- Niom. Idziemy. Fakt, faktem, że zaczyna się o 11, ale musimy się przygotować. - Przycisnęłam się do jego torsu i objęłam go.
- Udusisz mnie. - Zaśmiał się, poluźniłam uścisk.
- Sorki. - Luknęłam na niego i musnęłam jego wargi. - Dobranoc.
- Dobranoc misiaczku. - Powróciłam do wcześniejszej pozycji i usnęłam.🐋
- Kapitanie, no taka prawda! - Wykrzyknął irytujący głos.
- Momo zamknij się. Nie widzisz, że jeszcze śpią ludzie. - Powiedział cicho, ale stanowczo Rin
- Ale taka prawda.
- Mikoshiba uspokój się. - Wyszeptał opanowany Sousuke.
- Pogadamy o tym na dole, dobra? - Westchnął borodowowłosy.
- Ale nie ma na to czasu teraz. - Trzymał się swojego młodszy.
- Jakiś ty upierdliwy.
- Bo rudy. - Rzucił Yamazaki.
- Ej, ej nie pozwalaj sobie.
- Mikoshiba jak stąd nie wyjdziesz za 5 sekund to cię jebnę! - Wykrzyknęłam, idąc w jego stronę.
- E?
- Spieprzaj stąd. Na cholerę drzesz tą japę? I w dodatku w czyimś pokoju. - Trójka spojrzała na mnie zdziwiona. - Co się gapicie?
- Spałaś? - Zdziwił się Mimo.
- Nie kurwa, latałam po łące.
- Mają tu łąkę? - Strzeliłam ręką w swoje czoło.
- Idź mi stąd, bo zaraz dotrzymam obietnicy. - Rin objął mnie ramieniem.
- Spokojnie, to tylko....
- Mikoshiba Momotaru. Wiem kim on jest, a raczej kim był. - Spojrzałam na niego wrogo.
- Widzimy się później na śniadaniu? - Chciał rozładować sytuację Sou.
- Tak, przyjdziemy zaraz. - Odparł Rin.
- Moja złośnica. - Yamazaki musnął mój policzek i wyszedł z rudym.
- Jakaś ty zacięta.
- O chuj mu chodziło? - Siadłam na pobliskim krześle, zasłaniając oczy dłońmi.
- Problemy z obsługą.
- Boże... Jego brat taki irytujący nie jest.
- Jest, trochę. - Kleknął przy mnie.
- Matsuoka. - Poleciałam na niego, przez co on upadł na podłogę. Objęłam go rękoma wokół szyi.
- Moje malutkie. - Skomentował przez śmiech.
- Malutkie, phi. Jedyne powinieneś powiedzieć.
- Moje jedyne, malutkie, kochaniutkie... - Złączyłam nasze usta.
- Nie mogę cię już słuchać, pieprzysz jak stara baba ze wsi.
- O chyba się mylisz. Ostatnio mówiłaś, że ci się podoba.
- Nie pamiętam. Poza tym zimna ta podłoga. A czekaj... - Odsunęłam się od niego, by móc spojrzeć lepiej na jego twarz. - Kiedy wstałeś?
- Jak chłopaki przyszli do mnie, po tym jak Momo dobijał się do Sou. Tak się tłukł, że usłyszałem go tu i się przebudziłem.
- Moje biedne. Nie dali ci pospać. Nie dość, że twoja dziewczyna ci nie daje to jeszcze oni.
- Nie chce od nich niczego brać. - Uderzyłam go w ramię.
- Zboczuchu!
- O tak. - Zaczął całować moją szyję.
- Tak, podłoga to idealne miejsce na takie rzeczy.
- Perfecto. - Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Kuźwa. - Wstaliśmy z podłogi i poszłam otworzyć.
- Monika! Przepraszam! - Wykrzyczał rudy.
- Nie musisz krzyczeć.
- Musi, obudził cię, to niech przeprasza tak samo. - Powiedział starszy Mikoshiba. Muszę przyznać, że z bliska jest jeszcze bardziej przystojny.
- Aaa... Co ty tu...
- Robisz? Przyjechałem podziwiać mojego brata.
- Jest co. - Prychnął Rin, który stał za mną.
- Ładnie razem wyglądacie. Spadaj młody do siebie.
- Ale kiedy będzie śniadanie?
- Powinno się zacząć o 7.45. - Odparłam.
- Czyli zaraz. - Uśmiechnęła się zadowolona wydra, czy jak on tam na siebie mówił.
- Tak. Pamiętaj, że wchodzi się tam parami. - Spojrzał na mnie. - Z osobą z pokoju. - Młodszy dostał w plecy od swojego brata.
- Wiesz już wystarczająco, zjeżdżaj. - Zarzucił były kapitan, a jego bro zrobił jak zostało mu nakazane.
- Wejdziesz?
- No w sumie mogę. - Zamknęłam za nim drzwi. - Sexy piżamka. - Powiedział mi do ucha i uśmiechnął się, udając się za Rinem.🐬
1. Momo, odpowiedz mi o tym, jak czujesz się w drużynie.
M - No w sumie to jest super. Mam już nawet parę kumpli. A co do pływania to czuję, że się doskonale. Może będę lepszy od mojego brata.2. Jak pływa ci się w sztafecie?
M - Na początku myślałem, że będzie źle i nie dam sobie rady, ale jak patrzę na to z perspektywy czasu to mogę tylko śmiać się. Zdradzić ci tajemnicę? Podobno to ostateczny skład. Tak brat mi mówił.
J - Ostateczny skład? Co to jest?
M - Nie wiesz?! Run dąży do stworzenia najlepszego składu.
J - Mówił ci to?
M - Jeszcze to jest tajemnica, ale ja to wiem. (Zakłada ręce na pierś dumny.)3. Co zamierzasz po szkole?
M - (śmieje się) Jeszcze za wcześnie na takie pytanie.
J - Nie masz marzeń?
M - Mam! Zostanę pogromcą smoków.
J - Aha... (zdezorientowana)4. Czy...
M - Była już to Gou?
J - Nie.
M - Myślałem, że ty jesteś za nami. Już cię zacząłem lubić. (Wstaje i wychodzi)
J - Momo nie skończyłam.
M - Daje ci wolną rękę.
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanficOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.