⚫10

1.2K 51 0
                                    

~~Ross~~

- Cześć Ross.- powiedział dobrze znany mi lekarz.

- Siema John.

- Ojej. Co ci się stało?

- Pobiłem się z kolegą, nic wielkiego.

Podszedł do mnie i obejrzał mi twarz.

- Idziemy do zabiegówki, trzeba zszyć. A to kto?- spytał pokazując palcem na Natalie i jej tatę.

- Jestem George. A to moja córka Natalie.

- Moja przyjaciółka.- powiedziałem.

- Okej. A gdzie rodzice?

- Nie ma.

- A gdzie są? Muszą podpisać zgodę.

- Nie ma i nie będzie. Zszyjesz mi to?

- Tak, chodź.

Poszedłem za nim do sali zabiegowej.

Usiadłem na łóżku, a on przygotował mnie i zaczął szyć rany.

- Nie za często tu bywasz?- spytał podejrzliwie.

- Przecież teraz nie chciałem się zabić.- powiedziałem.

- Wiem, kto cię pobił?

- Kolega. Baaaardzooo go wkurwiłem.

- Nie przeklinaj.

- Sory.

- Nie szkodzi.

- Auć. Długo jeszcze?

- Chwilkę... Miałeś tu trochę szkła. Czym cię uderzył?

- Butelką.

- Oh, wargę też muszę zszyć. Tylko trochę.- powiedział.

Wróciłem do domu.

- Gdzie byłeś?!- krzyknął ojciec.

- W szpitalu. Musieli mnie zszyć.

- Powiedziałeś im coś?!

- Powiedziałem, że pobiłem się z kolegą.

- Dobry chłopiec.- uśmiechnął się złośliwie.

- Mogę już iść?

- Do pokoju?

- Tak.

- Nie. Musisz najpierw posprzątać swoją durną krew.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale!!! Gówniarzu!! Idź sprzątać!!

- Nie.- powiedziałem.

- Co??!!! Czy ty próbujesz się stawiać?!!- krzyknął.

Spuściłem głowę.

Podniósł rękę.

- Posprzątam.- powiedziałem cicho.

- Dobrze.- opuścił rękę i poszedł do salonu.

Posprzątałem krew w kuchni i poszedłem do niego.

- Gotowe?- podszedł do mnie.

- Tak.- potwierdziłem.

- Bardzo ładnie.- uśmiechnął się.

Jego radość po chwili zmieniła się w złość i po raz kolejny dzisiaj uderzył mnie w twarz.

Popchnął mnie, a ja upadłem.

Znowu zaczął mnie kopać, a ja znowu zacząłem płakać.

- To była za twoją wizytę w szpitalu, nie masz prawa wychodzić.- powiedział, kiedy skończył mnie bić.

Leżałem skulony pod ścianą.

Rozpłakałem się jeszcze mocniej.

- Zabieraj swoją brudną dupę z salonu, bo zaprosiłem kolegów na piwo.- powiedział ojciec.

O nie. On+ jego koledzy + ja= jeszcze większe lanie.

Z trudem wstałem z podłogi i poszedłem do łazienki.

Zmyłem krew z twarzy, szyi i ramienia i poszedłem do pokoju.

Położyłem się w łóżku i nakryłem się kołdrą.

Zamknąłem oczy i zasnąłem.

C.D.N.






NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz