61

692 34 0
                                    

~~Ross~~

Do sali wszedł ojciec.

- Czego chciałeś?- warknąłem na wstępie.

- Chciałem porozmawiać.

- O...?

- O wszystkim.

- To mi bardzo dużo mówi, wiesz?- uniosłem lewą brew.

- Wiem.- zaśmiał się.

Usiadł na krzesełku.

- Mów.- rozkazałem.

Chciałem się go jak najszybciej pozbyć.

- Chciałbym ci powiedzieć, że naprawdę bym się ucieszył, gdybyś zanocował u mnie kiedyś.

- Taaa.... Nigdy tego nie zrobię.

- Proszę, ja naprawdę nie mam złych zamiarów.

- Nie za bardzo mnie to obchodzi. Tak samo jak ja ciebie.

- Nie mów tak. Obchodzisz mnie.

- Tak? A przez te wszystkie lata też cię obchodziłem? Obchodziło cię to czy będę miał blizny po tym jak uderzyłeś mnie butelką? Obchodziło cię jak bardzo mnie to bolało?

- Przepraszam.- wydukał.

- Wiesz co? W tej sytuacji to słowo nie ma żadnego znaczenia.

- Rozumiem...

- Coś jeszcze?

- Nie.... nie będę ci już przeszkadzał... Jakbyś zechciał może jednak kiedyś u mnie zanocować to powiedz. Możesz jak chcesz zabrać ze sobą Natalie.

Wyszedł.

Uh, jak on mnie denerwuje.

Mam może udawać, że nic się nie działo? Że mnie nie bił? Że nie zakazywał mi wychodzić?

Zniszczył mi dzieciństwo!

Chciałbym po prostu, żeby zniknął.

Zrobiłem błąd przychodząc do jego domu.

Mogłem żyć z nadzieją, że nigdy na siebie nie wpadniemy, ale nie... oczywiście... Ross musiał zechcieć się zemścić!

Przecież nic mi to nie dało!

Tamta kobieta nie zostawiła go! Wciąż go kocha! Jezuuu.... jak można kochać takiego człowieka?!

C.D.N.

Heja!

Przepraszam, że ostatnio robię przerwy, ale wiecie jak to jest ze szkołą. Postaram się pisać jak tylko będę mogła. Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten nudny rozdzialik. Pozdrawiam <3

NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz