11 lipiec, wtorek
~~Ross~~
Kiedy się obudziłem Natalie wciąż spała. Leżała do mnie tyłem. Objąłem ją ramieniem i ponownie zamknąłem oczy.
Nie zamierzałem spać, ale chociaż nie musiałem widzieć ojca i innych domowników. Denerwują mnie.
Po kilku minutach poczułem jak Natalie delikatnie unosi moją rękę.
- Nie śpię.- powiedziałem i otworzyłem oczy.
- Aha, okej.
Zamiast puścić dziewczynę objąłem ją mocniej. Zachichotała, a ja wtuliłem się w jej włosy.
- Nie chcę schodzić na dół.- wyznałem.
- Ross, mógłbyś odpuścić? Wiem, że nie przepadasz praktycznie za nikim na tym świecie, ale...
- Przestań, dobrze wiesz o co mi chodzi. A to, że mam po prostu więcej odwagi, żeby stawiać się ludziom to chyba dobrze o mnie świadczy, prawda?
- Dobrze świadczy dopóki nie dostaniesz od kogoś i nie wylądujesz w szpitalu.
- Przecież nie bije się często.
- Ale odrzucasz od siebie ludzi, jesteś agresywny, krzyczysz, pijesz, a wybacz...- uwolniła się z mojego uścisku i wstała- Ja nie mam zamiaru spotykać się z jakimś pieprzonym 'bad boyem'- zrobiła w powietrzu cudzysłów.
- Sugerujesz, że chcesz ze mną zerwać?- usiadłem.
- Nie, sugeruje tylko, żebyś się zmienił.- powiedziała załamana i wyszła.
- Kurwa...- szepnąłem i uderzyłem pięścią w materac.
Wstałem z łóżka i przebrałem się w codzienne ubrania. Oby nie chciała ze mną zerwać. Wiem, że nie zachowuje się najlepiej, ale kocham ją ponad wszystko i nie chciałbym się z nią rozstawać. Nie zniósłbym tego. Użalanie się nad sobą przerwało mi pukanie za drzwi.
- Prosze.- powiedziałem zimnym tonem.
Drzwi się uchyliły, a w nich stanął ojciec.
- Cześć Ross.
- Cześć.- powiedziałem i schowałem do kieszeni telefon.
- Jak się czujesz?
- Normalnie.
- Okej, zaraz będzie śniadanie. Zejdziesz?
- No właśnie nie wiem. Rozważam zostanie tu i nie wychodzenie aż do końca tej męki, wolałbym zdechnąć z głodu niż zjeść je w twoim towarzystwie.- warknąłem.
- Okej.- zaśmiał się, nie wiem czemu, ale moje usta wykrzywiły się lekko w uśmiech.
- Będzie miło, obiecuje. Zjedz z nami. Natalie pomaga Kim.
- Nie chce mi się jeść.
- Rozumiem, że nie da rady cię ubłagać?
- Nie wiem...
- Zejdź, będą naleśniki.
- No to ide.- powiedziałem odwracając się do niego plecami, żeby nie zauważył mojego uśmiechu.
- Okej, to czekamy.- powiedział i opuścił pomieszczenie.
Pozbyłem się uśmiechu i poszedłem na śniadanie.
C.D.N.
Zostawcie komentarz i gwiazdkę
Chciałabym was poinformować, że to przedostatni rozdział tej opowieści. Pozdrawiam 😘😚💝
![](https://img.wattpad.com/cover/81974892-288-k158877.jpg)
CZYTASZ
Nadzieja
FanfictionSiedemnastoletnia Natalie postanawia się zabić. Odciąga ją od tego pomysłu chłopak z Internetu... Okładkę robiła @WiktoriaBelke