48

847 37 1
                                    

~~Natalie~~

W nocy obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami.

Poszłam do nich.

Ross opierał się o ścianę. Chwiał się. Był bardziej pijany niż wcześniej.

Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz.

- Śpisz na kanapie.- powiedziałam oschle i ruszyłam do sypialni, on za mną.

- Śpię tam gdzie chcę.- powiedział pijackim głosem.

- Masz rację, śpisz gdzie chcesz. Także... masz wybór. Podłoga w łazience, czy kanapa w salonie?

- Jesteś nieznośna.- parsknął i poszedł do salonu.

Słyszałam jak klnie cicho.

Dobrze, że szef ustalił nam wolne czwartki. Poszłam do sypialni i zamknęłam się na klucz. Nie mam zamiaru czuć odór alkoholu podczas snu.

Położyłam się w łóżku i zasnęłam.

25 maj, czwartek

Obudziłam się gdzieś tak o 11. Później niż zazwyczaj, ale pozwoliłam sobie na to ze względu na Rossa. Nie miałam ochoty go oglądać, więc skróciłam sobie dzień snem.

Przebrałam się w czarne rurki i żółtą bluzkę z cekinami na dekolcie.

Przekręciłam kluczyk w drzwiach i opuściłam pokój.

W salonie zastałam klęczącego Rossa.

Zbierał szkło z podłogi.

- Mogłeś się za to zabrać wcześniej.- powiedziałam.

Pokiwał głową.

Pod warstwą szkła widziałam małą plamę krwi.

Przeniosłam wzrok na blondyna szukając po nim ran.

Gołą stopę miał obwiniętą bandażem. Zrobił to trochę nieudolnie, ale Ross jest Rossem. Czasami robi coś na odwal.

Wrzucał większe kawałki szkła do worka na śmieci, a mniejsze zebrał papierem razem z krwią i wódką.

Stałam i gapiłam w sprzątającego chłopaka.

Wstał.

Jego lewa stopa dotykała ziemi tylko palcami. Domyślam się, że musiało go bardzo boleć.

Kuśtykając wyniósł worek do kuchni.

Słyszałam jak otwiera szafkę i wrzuca nieduży worek do śmietnika.

Wrócił do salonu i stanął naprzeciwko mnie.

- Przepraszam.- powiedział smutno.

Prychnęłam i chciałam usiąść na kanapie, ale on złapał mnie za rękę i zatrzymał.

- Lepiej nie chodź tu na boso dopóki nie odkurzę.- powiedział i puścił moją rękę.

Pokiwałam głową.

Poszedł sobie, ale po chwili wrócił z fioletowym odkurzaczem. Pamiętam jak jeszcze niedawno kłóciliśmy się o jego kolor. Wiem, że to głupie, ale wtedy wydawało się być najistotniejszą rzeczą pod słońcem.

Uśmiechnęłam się na myśl o jego niezadowolonej minie, kiedy wyszło na moje i kupiliśmy właśnie ten odkurzacz.

Ross spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.

Od razu się opanowałam i przybrałam obojętny wyraz twarzy z nutką złości.

- Naprawdę mi przykro.- powiedział i włączył urządzenie.

Kiedy skończył odkurzać i poszedł odnieść urządzenie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.

Skakałam po kanałach.

Po minucie Ross usiadł obok mnie.

- Natalie, proszę... przestań się na mnie złościć.

Spojrzałam na niego i zrobiłam groźną minę.

- Miałem już ochrzan od mamy, możesz mi odpuścić?

- Nie.- parsknęłam i przeniosłam wzrok na ekran telewizora.

- Przepraszam.- szepnął.

- Czemu piłeś?- spytałam z wyrzutem.

Spojrzałam w jego oczy.

- Bo.... byłem wczoraj u ojca.- spuścił głowę.

- Co? Jak to?

- Taaa.... okazało się, że tu mieszka. I to nie sam, tylko ze swoją żoną Kimberly i jej synem w ogromnej i naprawdę luksusowej willi.- starłam mu łzę z policzka.

- Ciągle pije?

Pokręcił przecząco głową.

- Powiedział, że nie... jego żona też. Podobno był na terapii.

- Po co u niego byłeś?

- Bo... chciałem wszystko powiedzieć jego babce.

- Nie mów tak o kobietach.- skarciłam go.

- Przepraszam. Chciałem powiedzieć Kimberly, że mnie bił i tak dalej. Może się myle, ale... chyba była po mojej stronie.

- Oh, Ross.- szepnęłam i przytuliłam mocno blondyna.

C.D.N.

Podoba się?

NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz