⚫19

1K 49 5
                                    

21 lipiec, czwartek

~~Ross~~

- Ross?- obudził mnie czyjś głos.

- Już. Nie bij mnie.- powiedziałem nieświadomie.

- Nie zamierzam cię bić.- zaśmiał się Riker.

Otworzyłem oczy.

Spojrzałem na niego i również się zaśmiałem.

- Sory... śniło mi się, że mnie pobili...- skłamałem.

- Haha... Serio?- zaśmiał się.

- Mhm... Czemu mnie budzisz?

- Bo jest już 10 i za godzinę przychodzi Ellington.

- Mhmm...

- Obojętne ci to? Zawsze mówiłeś, że chętnie go poznasz.- zdziwił się.

- Nie jest mi obojętne. Już wstaje. To wasz przyjaciel i jeszcze raz ci powtórzę... chętnie go poznam.

Zaśmiał się.

- Okej. To ubierz się i schodź na śniadanie.

Pokiwałem głową.

Wyszedł, a ja się przebrałem... w to co zawsze, gdy u nich jestem... bluzę z długim rękawem... niebieską, do tego czarne rurki.

Poszedłem do kuchni.

Przy stole siedzieli już wszyscy.

- Witaj śpiochu.- zaśmiał się Ryland.

- Hej... sory, ale... są wakacje i przyzwyczaiłem się już do długiego spania.- podrapałem się z zakłopotania po karku.

- Nie szkodzi. Siadaj z nami.- powiedziała Rydel.

Uśmiechnąłem się życzliwie i usiadłem obok niej.

Po zjedzeniu poszedłem umyć zęby.

Postanowiłem nie wymiotować przez cały pobyt u Lynchów. To moja rodzina i nie chcę, żeby się skapnęli. Poza tym..... mówiłem, że mogę to kontrolować? Mogę. To nie choroba. To dieta. I w niczym mi nie szkodzi...

Umyłem zęby i poszedłem do salonu.

- Co u rodziców?- spytał Mark.

- Wszystko okej.- powiedziałem z udawanym uśmiechem.

- A u ciebie? Masz jakąś dziewczynę?- spytał.

Podrapałem się po policzku.

- Nie...

- Nie? A ktoś ci się podoba?- zwrócił się do mnie Rocky.

- To chyba nie jest najlepszy temat do rozmowy.- powiedziałem.

- Czyli tak.- stwierdził.

- Co? O co ci chodzi?

- Gdyby nikt ci się nie podobał to byś powiedział krótko 'nie'.

- Uh, jesteś niemożliwy.- zaśmiałem się lekko- Nie, nikt mi się nie podoba.

Skłamałem, ale co tam...

Uśmiechnąłem się do niego.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

- To pewnie Ell (Ellington). Otworzę.- powiedziała Rydel.

Po minucie do salonu wszedł znany mi z opowieści Rydel i reszty brunet

Po minucie do salonu wszedł znany mi z opowieści Rydel i reszty brunet

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W kieszeni dwie pałki perkusyjne, na twarzy ogromny uśmiech.

- Cześć wszystkim.- przejechał po wszystkich wzrokiem.

Jego spojrzenie cofnęło się na mnie.

- A to jest....?- spytał.

- Jestem Ross.- powiedziałem.

Nie chciałem, żeby ktoś mnie przedstawiał. Nie jestem małym dzieckiem.

- Oh! Ross! Już wiem... Wiele o tobie słyszałem.

- Ja o tobie też.

- Oh, naprawdę? Więc pewnie wiesz jak mam na imię?- spytał.

- Wiem.

- To jak?- spytał podejrzliwie.

- Elington.- powiedziałem lekko się śmiejąc.

Czułem, że o czymś zapomniałem.

Natalie! Jezu! Jak ja mogłem zapomnieć?!

Kiedy każdy zajął się sobą wyjąłem telefon i do niej napisałem.

Ja: Śniadanie zjedzone?

Po chwili miałem odpowiedź.

Natalie5: Tak

Ja: Dobrze <3

Natalie5: Nie musisz mi pisać codziennie.... Jestem już duża.

Ja: Jesteś moją kruszynką <3

Natalie5: Nie twoją.

Ja: A czyją?

Natalie5: Na pewno nie twoją.

Ja: Auć. Czemu jesteś niemiła?

Natalie5: Nieprawda

Ja: Prawda. Coś się stało?

Natalie: Nie <3

Ja: Serduszko? Wysłałaś mi serduszko? Słodko.

Natalie5: Nara.

Ja: Cześć.

C.D.N.


NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz