- Sory... śniło mi się, że mnie pobili...- skłamałem.
- Haha... Serio?- zaśmiał się.
- Mhm... Czemu mnie budzisz?
- Bo jest już 10 i za godzinę przychodzi Ellington.
- Mhmm...
- Obojętne ci to? Zawsze mówiłeś, że chętnie go poznasz.- zdziwił się.
- Nie jest mi obojętne. Już wstaje. To wasz przyjaciel i jeszcze raz ci powtórzę... chętnie go poznam.
Zaśmiał się.
- Okej. To ubierz się i schodź na śniadanie.
Pokiwałem głową.
Wyszedł, a ja się przebrałem... w to co zawsze, gdy u nich jestem... bluzę z długim rękawem... niebieską, do tego czarne rurki.
Poszedłem do kuchni.
Przy stole siedzieli już wszyscy.
- Witaj śpiochu.- zaśmiał się Ryland.
- Hej... sory, ale... są wakacje i przyzwyczaiłem się już do długiego spania.- podrapałem się z zakłopotania po karku.
- Nie szkodzi. Siadaj z nami.- powiedziała Rydel.
Uśmiechnąłem się życzliwie i usiadłem obok niej.
⚫
Po zjedzeniu poszedłem umyć zęby.
Postanowiłem nie wymiotować przez cały pobyt u Lynchów. To moja rodzina i nie chcę, żeby się skapnęli. Poza tym..... mówiłem, że mogę to kontrolować? Mogę. To nie choroba. To dieta. I w niczym mi nie szkodzi...
Umyłem zęby i poszedłem do salonu.
- Co u rodziców?- spytał Mark.
- Wszystko okej.- powiedziałem z udawanym uśmiechem.
- A u ciebie? Masz jakąś dziewczynę?- spytał.
Podrapałem się po policzku.
- Nie...
- Nie? A ktoś ci się podoba?- zwrócił się do mnie Rocky.
- To chyba nie jest najlepszy temat do rozmowy.- powiedziałem.
- Czyli tak.- stwierdził.
- Co? O co ci chodzi?
- Gdyby nikt ci się nie podobał to byś powiedział krótko 'nie'.
- Uh, jesteś niemożliwy.- zaśmiałem się lekko- Nie, nikt mi się nie podoba.
Skłamałem, ale co tam...
Uśmiechnąłem się do niego.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- To pewnie Ell (Ellington). Otworzę.- powiedziała Rydel.
Po minucie do salonu wszedł znany mi z opowieści Rydel i reszty brunet
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
W kieszeni dwie pałki perkusyjne, na twarzy ogromny uśmiech.
- Cześć wszystkim.- przejechał po wszystkich wzrokiem.
Jego spojrzenie cofnęło się na mnie.
- A to jest....?- spytał.
- Jestem Ross.- powiedziałem.
Nie chciałem, żeby ktoś mnie przedstawiał. Nie jestem małym dzieckiem.
- Oh! Ross! Już wiem... Wiele o tobie słyszałem.
- Ja o tobie też.
- Oh, naprawdę? Więc pewnie wiesz jak mam na imię?- spytał.
- Wiem.
- To jak?- spytał podejrzliwie.
- Elington.- powiedziałem lekko się śmiejąc.
Czułem, że o czymś zapomniałem.
Natalie! Jezu! Jak ja mogłem zapomnieć?!
Kiedy każdy zajął się sobą wyjąłem telefon i do niej napisałem.
Ja: Śniadanie zjedzone?
Po chwili miałem odpowiedź.
Natalie5: Tak
Ja: Dobrze <3
Natalie5: Nie musisz mi pisać codziennie.... Jestem już duża.