⚫16

1.2K 48 0
                                    

~~Ross~~

Obudziłem się sam... dziwne... myślałem, że ojciec to zrobi.

Wyjąłem z szuflady biurka dawno nie używany telefon i włączyłem go.

Wybrałem numer Rydel. Lubię ją. Zawsze mogę z nią porozmawiać. O wszystkim... no dobra... prawie wszystkim.

Jej mama Stormie wyszła za mąż za Marka Lyncha. Mark jest spoko.

Moja mama i ciocia Stormie są siostrami.

Wszyscy mówią, że jestem bardziej podobny do cioci niż do mamy. To prawda. Ciocia ma włosy jasnego blondu jak ja. A moja mama ma dużo ciemniejszy blond.

- Halo?

- Cześć Delly (tak na nią mówimy).

- O, hej Ross. Dawno nie dzwoniłeś. No... i nie odbierałeś.

- Wiem, przepraszam, ale rozładował mi się telefon i go gdzieś zgubiłem, ale jak widać wczoraj znalazłem i naładowałem.

- Okej. Co u ciebie?

- Wszystko okej.

- Tęsknisz za nami? Nie widzieliśmy się dobre 4 miesiące.

- No wiem... Sory byłem zajęty.

- Okej. Zdałeś?

- Zdałem.

Uczę się przez internet, ale wszyscy z rodziny myślą, że chodzę do szkoły.

- To dobrze. Z kim rozmawiasz?- usłyszałem głos Rikera- Z Rossem. O! Daj go do telefonu.

- Halo? Ross?

- Hej Riker.- powiedziałem.

- Co u ciebie słychać? Jak wakacje?

- Dobrze. A co u was?

- U nas jest super! Wyjechaliśmy tydzień temu nad morze i za dwa dni wracamy do domu.

- Fajnie macie. My nigdzie nie wyjechaliśmy.

- Szkoda. A może przyjedziecie do nas? Powiem mamie i przygotujemy dla was pokoje. Tak na kilka dni oczywiście.

- No nie wiem.

- No proooooooooooooooooooooo

- Okej! Zapytam rodziców!- przerwałem mu.

- Szę.- dokończył- To porozmawiaj z rodzicami i zadzwoń wieczorem. Ustalimy co i jak.

- Okej.

Rozłączyłem się.

Przez okno zobaczyłem tatę wjeżdżającego na podwórko.

Zszedłem na dół.

- Cześć tato.- przywitałem go z szerokim uśmiechem.

Spojrzał na mnie z odrazą.

Boże.... poczułem się jak w tych głupich serialikach, które czasami oglądam z nudów. Pamiętam jak jedna dziewczyna myślała, że ma HIV i powiedziała o tym przyjaciółce. A ta przyjaciółka bała się ją nawet dotknąć, żeby się nie zarazić.

- Co ty taki radosny?- spytał oschle i ruszył w stronę kuchni.

Szedłem za nim.

- Riker zaprosił nas do siebie na kilka dni.

- Niby kiedy?

- Jeszcze nie wiem, ale mam z nim porozmawiać wieczorem.

- Uh, jak chcesz jechać to możesz sam. Ja nie mam zamiaru widzieć tych idiotów.

- Jak możesz tak mówić? Ciocia Stormie to siostra mamy.- skrzywiłem się.

- Co mnie to obchodzi. Możesz jechać. Przynajmniej na te kilka dni będę miał cię z głowy.

- Jak mnie nie chciałeś to było powiedzieć mamie, żeby usunęła ciąże!- uniosłem się.

- Mówiłem wiele razy!- warknął.

- Co?- powiedziałem z łzami w oczach.

- Myślisz, że cię chciałem?- odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy.

To tak boli.

- Wiesz.... całe życie tak myślałem.- powiedziałem i wybiegłem z kuchni.

Pobiegłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem mocno płakać.

Jak on mógł powiedzieć, że mnie nie chciał? Pewnie nadal nie chce... co ja gadam? Na pewno mnie nie chce. Inaczej nie bił by mnie.

A mama? Jej jest wszystko obojętne. Nie broni mnie przed tatą.... często po prostu mnie ignoruje. Mam mnie głęboko w dupie. No... czasami robi mi jakieś jedzenie i pyta się o coś...

Tylko Natalie zna całą prawdę o mojej rodzinie.

Wstałem z łóżka i usiadłem w oknie.

Zapukałem w szybę okna dziewczyny.

Podeszła do niego, otworzyła je i usiadła.

- Płakałeś?

- Mhm...

- Ojciec znowu cię uderzył?

- Nie....

- To co się stało?- złapała mnie za rękę.

- Później o tym, okej?- zapytałem.

- Okej...

Podniosłem jej rękę do góry i pocałowałem ją. (jej dłoń)

- Dzięki.- powiedziałem.

- Kiedy masz zdejmowanie szwów?

- Pojutrze.

- Okej...

C.D.N.



NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz