~~Ross~~
Obudziłem się sam... dziwne... myślałem, że ojciec to zrobi.
Wyjąłem z szuflady biurka dawno nie używany telefon i włączyłem go.
Wybrałem numer Rydel. Lubię ją. Zawsze mogę z nią porozmawiać. O wszystkim... no dobra... prawie wszystkim.
Jej mama Stormie wyszła za mąż za Marka Lyncha. Mark jest spoko.
Moja mama i ciocia Stormie są siostrami.
Wszyscy mówią, że jestem bardziej podobny do cioci niż do mamy. To prawda. Ciocia ma włosy jasnego blondu jak ja. A moja mama ma dużo ciemniejszy blond.
- Halo?
- Cześć Delly (tak na nią mówimy).
- O, hej Ross. Dawno nie dzwoniłeś. No... i nie odbierałeś.
- Wiem, przepraszam, ale rozładował mi się telefon i go gdzieś zgubiłem, ale jak widać wczoraj znalazłem i naładowałem.
- Okej. Co u ciebie?
- Wszystko okej.
- Tęsknisz za nami? Nie widzieliśmy się dobre 4 miesiące.
- No wiem... Sory byłem zajęty.
- Okej. Zdałeś?
- Zdałem.
Uczę się przez internet, ale wszyscy z rodziny myślą, że chodzę do szkoły.
- To dobrze. Z kim rozmawiasz?- usłyszałem głos Rikera- Z Rossem. O! Daj go do telefonu.
- Halo? Ross?
- Hej Riker.- powiedziałem.
- Co u ciebie słychać? Jak wakacje?
- Dobrze. A co u was?
- U nas jest super! Wyjechaliśmy tydzień temu nad morze i za dwa dni wracamy do domu.
- Fajnie macie. My nigdzie nie wyjechaliśmy.
- Szkoda. A może przyjedziecie do nas? Powiem mamie i przygotujemy dla was pokoje. Tak na kilka dni oczywiście.
- No nie wiem.
- No proooooooooooooooooooooo
- Okej! Zapytam rodziców!- przerwałem mu.
- Szę.- dokończył- To porozmawiaj z rodzicami i zadzwoń wieczorem. Ustalimy co i jak.
- Okej.
Rozłączyłem się.
Przez okno zobaczyłem tatę wjeżdżającego na podwórko.
Zszedłem na dół.
- Cześć tato.- przywitałem go z szerokim uśmiechem.
Spojrzał na mnie z odrazą.
Boże.... poczułem się jak w tych głupich serialikach, które czasami oglądam z nudów. Pamiętam jak jedna dziewczyna myślała, że ma HIV i powiedziała o tym przyjaciółce. A ta przyjaciółka bała się ją nawet dotknąć, żeby się nie zarazić.
- Co ty taki radosny?- spytał oschle i ruszył w stronę kuchni.
Szedłem za nim.
- Riker zaprosił nas do siebie na kilka dni.
- Niby kiedy?
- Jeszcze nie wiem, ale mam z nim porozmawiać wieczorem.
- Uh, jak chcesz jechać to możesz sam. Ja nie mam zamiaru widzieć tych idiotów.
- Jak możesz tak mówić? Ciocia Stormie to siostra mamy.- skrzywiłem się.
- Co mnie to obchodzi. Możesz jechać. Przynajmniej na te kilka dni będę miał cię z głowy.
- Jak mnie nie chciałeś to było powiedzieć mamie, żeby usunęła ciąże!- uniosłem się.
- Mówiłem wiele razy!- warknął.
- Co?- powiedziałem z łzami w oczach.
- Myślisz, że cię chciałem?- odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
To tak boli.
- Wiesz.... całe życie tak myślałem.- powiedziałem i wybiegłem z kuchni.
Pobiegłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem mocno płakać.
Jak on mógł powiedzieć, że mnie nie chciał? Pewnie nadal nie chce... co ja gadam? Na pewno mnie nie chce. Inaczej nie bił by mnie.
A mama? Jej jest wszystko obojętne. Nie broni mnie przed tatą.... często po prostu mnie ignoruje. Mam mnie głęboko w dupie. No... czasami robi mi jakieś jedzenie i pyta się o coś...
Tylko Natalie zna całą prawdę o mojej rodzinie.
Wstałem z łóżka i usiadłem w oknie.
Zapukałem w szybę okna dziewczyny.
Podeszła do niego, otworzyła je i usiadła.
- Płakałeś?
- Mhm...
- Ojciec znowu cię uderzył?
- Nie....
- To co się stało?- złapała mnie za rękę.
- Później o tym, okej?- zapytałem.
- Okej...
Podniosłem jej rękę do góry i pocałowałem ją. (jej dłoń)
- Dzięki.- powiedziałem.
- Kiedy masz zdejmowanie szwów?
- Pojutrze.
- Okej...
C.D.N.
CZYTASZ
Nadzieja
FanfictionSiedemnastoletnia Natalie postanawia się zabić. Odciąga ją od tego pomysłu chłopak z Internetu... Okładkę robiła @WiktoriaBelke