⚫32

988 45 4
                                    

Popołudnie...

~~Natalie~~

Spojrzałam w okno, tata Rossa odjeżdżał...

Otworzyłam okno i zapukałam w szybę od okna mojego chłopaka. Nie odpowiadał, więc zapukałam mocniej.

Znowu nic.

Odeszłam od okna zostawiając je otwarte.

Zaburczało mi w brzuchu.

Pobiegłam do kuchni.

Wzięłam kilka gryzów jabłka i bez żadnego słowa wybiegłam z domu.

Zapukałam w drzwi chłopaka.

Nikt mi nie otworzył, więc zapukałam jeszcze raz.

Słyszałam jakieś szmery... może kroki.

Zapukałam jeszcze raz.

Otworzyła mi ciemna blondynka.... w ogóle nie podobna do Rossa.

- Słucham? Mogę w czymś pomóc?- jej twarz pokrywały siniaki i drobne zadrapania.

- Ja... przyszłam do Rossa... jestem Natalie.

- Natalie, przykro mi, ale Ross jest zajęty.- chciała zamknąć drzwi, ale zatrzymałam je nogą.

Popatrzyła na mnie pytająco.

- Ojciec znowu go pobił?- spytałam.

- Nie wiem o czym mówisz.... przepraszam... muszę...

- Ross mi mówił.- przerwałam jej.

- Co ci mówił?- zdziwiła się.

- Wiem, że Ross jest bity. Proszę mi powiedzieć co z nim.

Spuściła wzrok.

- Jest nieprzytomny...- łza spłynęła po jej sinym policzku.

- Jak to..... nieprzytomny?- wydukałam.

- Przepraszam, ale muszę...

- Mogę pomóc.- znowu jej przerwałam- Przyjaźnię się z Rossem. Proszę mi zaufać.

- No dobrze...- westchnęła i wpuściła mnie do środka.

- Jest w sypialni mojej i jego ojca. Nie miałam zbyt dużo siły, żeby go zanieść do jego pokoju. Poza tym bałam się, że zrobię coś nie tak.

Weszłyśmy do niewielkiego pomieszczenia.

W łóżku leżał nieprzytomny blondyn.

Twarz miał bardzo poobijaną. Wyglądał sto razy gorzej niż jego mama.

- Chyba..... chyba powinnyśmy wezwać pogotowie.- powiedziałam niepewnie.

- Nie!- zaprzeczyła gwałtownie.

Spojrzałam na nią.

- Wiem, że pewnie myślisz, że jestem najgorszą matką świata, ale... ja naprawdę nie mogę.- powiedziała z łzami w oczach.

- Wcale tak o pani nie myślę.- pogładziłam ją po ramieniu.

- Przejdźmy może do salonu? Porozmawiamy...- powiedziała.

Pokiwałam głową.

Chwilę później siedziałyśmy na kanapie w salonie.

- Ross.... opowiadał mi o tobie w tym tygodniu...- powiedziała.

Przyjrzałam jej się uważniej.

- Mówił, że bardzo cię lubi i, że jesteś dla niego ważna.- uśmiechnęła się lekko.

- Am.... rozumiem.- zmieszałam się trochę.

- Co jeszcze ci mówił?- spytała.

- No... powiedział mi, że tata go bije, że nie może wychodzić z domu... że się tnie i, .... że ma bulimię.....

Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Bulimię?

- Noo tak.- przyznałam.

- Ale... ale ja nic o tym nie wiem..

- Jak to? Nie rozumiem.

- Boże!- palnęła się w czoło- Jaka ja jestem głupia! Zawsze po jedzeniu wychodził do łazienki! Czemu ja niczego nie zauważyłam?- zaczęła płakać.

- Proszę pani.... proszę nie płakać....- próbowałam ją uspokoić.

- Kiedy ci powiedział?- wytarła łzy.

- No... powiedział mi chyba na drugi dzień, jak się poznaliśmy... drugi lub trzeci dzień... nie pamiętam.

- Może... chodźmy do niego...- wstała.

Zrobiłam to samo.

Poszłyśmy do jej sypialni.

Próbowałyśmy ocucić blondyna.

~~Ross~~

- Ross, skarbie otwórz oczka.- usłyszałem kojący głos mamy.

Powoli otworzyłem powieki, mrugając przy tym kilka razy.

- Mamo...- szepnąłem widząc jej poobijaną twarz.

Chciałem wstać, ale ona złapała mnie za ramiona i przycisnęła lekko do miękkiego materaca.

- Nie wstawaj... Bo jeszcze zakręci ci się w głowie.- szepnęła- I upadniesz.

Pokiwałem głową.

- To... ja może wyjdę, a wy sobie porozmawiajcie.- powiedziała mama.

- Wy?- szepnąłem zdziwiony.

Mama wstała z łóżka.

Spojrzałem w bok.

Na drugiej połowie łóżka siedziała Natalie.

Mama wyszła z pokoju... zamknęła drzwi.

- Nati, co tu robisz?

- Przyszłam odwiedzić swojego chłopaka, nie widać?- uśmiechnęła się lekko.

- Widać, ale..... mój tata...- próbowałem usiąść, ale Natalie przytrzymała moje ramie.

- Nie wstawaj, powinieneś odpocząć. Twojego taty nie ma.

Pokiwałem głową.

Chciałem usiąść...

Złapałem Natalie za ręce, żeby mi nie przeszkadzała i usiadłem.

Uśmiechnąłem się słabo.

- Pocałuj.- powiedziałem i zbliżyłem się do mojej brunetki.

Musnąłem lekko jej wargi.

- Ross? Zadzwońcie na policje. Twój tata nie może was bić.

- Nie zgłoszę na policje swojego ojca.- powiedziałem smutno.

- Ross, pobił cię do nieprzytomności.

- No i co? Spróbuj komuś coś powiedzieć..- zagroziłem z wściekłą miną.

- Bo co mi zrobisz?- wyśmiała mnie.

- Nic.- szepnąłem i położyłem głowę na jej kolanach.

C.D.N.

Komentujcie <3


NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz