Rozdział 2 - Nieudane zaloty

111 9 0
                                    


 -Jooyeon! - usłyszałam za plecami swoje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam niewiele wyższego chłopaka.
-Younghyun - chłopak zatrzymał się przy mnie i wziął kilka głębszych oddechów - Coś się stało?
-Nie, ja tylko... Emmm...No bo....chciałem... - burknął coś niezrozumiałego pod nosem.
-Hm? Przepraszam cię, ale nie rozumiem, co mówisz - przyjrzałam mu się dokładnie.
-No bo chciałem... - kolejne burknięcie
-Younghyn mógłbyś mówić normalnie? Spieszę się trochę.
-No bo chciałem cię zaprosić do kina! - powiedział nieco za głośno, przez co kilka osób poparzyło w naszą stronę.
-Ugh... Younghyn, nie obraź, się, ale nie mam zbyt czasu. Dziś zaczyna się mój wolontariat w szpitalu... - byłam lekko zakłopotana.
-To może jutro? - podrapał się po karku.
-Przykro mi. Dziś idę do tego szpitala pierwszy raz i dopiero będę ustalać dni, w których będę tam przychodzić.
-No dobra - mruknął i spuścił głowę - To...to ja już pójdę - dodał i zaczął odchodzić.


Uśmiechnęłam się za nim smutno, bo wiedziałam, jak długo starał się ze mną umówić. Było mi na prawdę przykro, że tak go potraktowałam, ale obiecałam właścicielce, że dziś przyjdę do tego szpitala.
Westchnęła głośno i pokierowałam się w stronę domu.


*******


Kiedy byłam w domu rodzice jak zwykle byli w pracy. Poszłam do swojego pokoju, gdzie niedbale rzuciłam tornistrem w stronę biurka. Otworzyłam szafę, z której wyciągnęłam jasne jeansy z paroma przetarciami na udach i łydkach, oraz jasno różowy, troszkę za duży sweterek. Szybko ściągnęłam z siebie mundurek i powiesiłam go na specjalnie wyznaczonym dla niego wieszaku i ubrałam się w przygotowane ubrania. Włosy rozczesałam tylko ręką i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Udałam się do kuchni, gdzie miałam zamiar zjeść obiad... "obiad". Otworzyłam lodówkę i sprawdziłam jej zawartość. Po kilku minutach, kiedy stwierdziłam w końcu, że nie ma nic ciekawego, co mogłabym zjeść, zamknęłam ją i sięgnęłam po jabłko leżące w misce na blacie, wraz z innymi owocami. Umyłam je, wytarłam, po czym zjadłam oglądając wiadomości.
Wyłączyłam telewizor, i wyrzuciłam ogryzek do kosza, a następnie pokierowałam się do przedsionka, aby ubrać buty. Poprawiłam jeszcze kilka szczegółów stojąc przed lustrem. Wzięłam nie dużą torebkę, która wisiała na wieszaku, na przeciw lustra, spakowałam do niej najważniejsze rzeczy, takie jak telefon, czy klucze od domu i wyszłam.
Zamknęłam drzwi i skierowałam się na przystanek autobusowy. Gdy już dotarłam na miejsce, spojrzałam na tablicę z rozkładem. Mój autobus miał być dopiero za godzinę. Rozglądnęłam się i stwierdziłam, że pogoda dziś jest na prawdę ładna, więc mogłam się przejść. Spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie drogą, która miała zaprowadzić mnie do szpitala odwykowego, w którym zaczynałam dziś wolontariat.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Poprawione [27.12.17]
(Mimo, iż sprawdzałam, czy nie ma błędów, mogą się one pojawić, za co przepraszam. Jeśli ktoś zauważy jakiś błąd proszę napisać w komentarzu ^-^)

Why do you love me?Where stories live. Discover now